Smartfon jest dla nas, a nie my dla smartfonu. Czyli dlaczego najlepszy na papierze model nie zawsze jest… najlepszy
W ciągu roku używam przynajmniej kilkunastu różnych smartfonów. Nierzadko są to flagowe modele z najlepszymi dostępnymi podzespołami i funkcjami. Kiedy zbliża się koniec roku i czas podsumowań, okazuje się, że modele najlepiej wyposażone czy najbardziej wymyślne, nie były faktycznie najlepsze w codziennym użytkowaniu. Zdarza mi się złapać na tym, że smartfon z wybitną w swojej dziedzinie funkcją, czy np. model składany może i faktycznie był dobry, ale z części jego możliwości korzystałem, bo musiałem. Bo była to nowość, którą trzeba było koniecznie sprawdzić, ale czy gdybym używał tego modelu przez kilka miesięcy, to czy w ogóle bym tego potrzebował?
Wielokrotnie zdarzało mi się, że moim ulubionym smartfonem w danym roku nie były wcale modele najmocniejsze w ofercie danego producenta. Tak było choćby w ciągu ostatnich trzech lat. Najdłużej używałem w tym czasie smartfonów, które nie były najlepiej wyposażone, ani nawet nie były najlepsze w jakiejś konkretnej dziedzinie. Za to potrafiły przyciągnąć mnie wyglądem, tym jak leżały w dłoni, dodatkami interfejsu i całokształtem doświadczeń z użytkowania. Najlepszy aparat? Większość zdjęć i tak robię klasycznym aparatem, ale lubię mieć świadomość, że kiedy nagle się coś wydarzy, będę w stanie wykonać smartfonem zdjęcia nadające się do publikacji. Albo zwyczajnie będę mógł się pochwalić zdjęciami z jakiegoś wyjazdu lub wydarzenia. Do tego wcale nie potrzebuje topowego modelu, a zamiast najlepszego na rynku aparatu wolę mieć zwyczajnie dobry, za to chętnie przyjmę szybkie ładowanie. Podpinam smartfon do ładowarki, 15 minut i mam go na cały dzień z głowy. To takie z pozoru zwyczajne, ale bardzo ważne elementy codziennego użytkowania.
Po czasie spędzonym z OnePlusem 11 od czasu premiery mogę powiedzieć, że wszystko wskazuje na to, że ma on wszystko, aby stać się właśnie takim smartfonem w 2023 roku.
Jeden przełącznik potrafi zmienić użytkowanie smartfonu. Zobacz jak!
Takim clickbaitem zacznijmy oglądanie OnePlusa 11. Jak wspomniałem, lubię jak smartfon jest dobrze wykonany. Co nie oznacza, że musi ociekać złotem. Wręcz przeciwnie. Obudowa ma być praktyczna. Z jednej strony ładna, ale z drugiej byłoby miło, gdyby ładna pozostała przez dłuższy czas.
OnePlus postawił w 11-tce na dwa warianty obudowy. Mamy czarny z matowym, metalowym tylnym panelem i zielony ze szklanym i… w sumie też bardziej matowym niż błyszczącym wykończeniem. W moim przypadku #TeamMetal, ale też nie jestem fanem zielonego koloru, co z góry stawia drugi wariant na przegranej pozycji. Kwestia gustu, ale obiektywnie patrząc, oba warianty są efektowne i o ile nie należycie do osób, którym telefony lubią wypadać z rąk, nie bałbym się ich nosić bez pokrowca.
Istotnym nowym/starym elementem obudowy OnePlusa 11 jest Alert Slider. To jest ta z małych rzeczy, które potrafią znacznie poprawić komfort użytkowania smartfonu. Mowa o tym niewielkim suwaku umieszczonym na prawym boku, który służy do szybkiego przełączania się pomiędzy trybami dźwięku – dźwięk/wibracje/wyciszenie. Wiem po sobie, że brzmi to dziwnie i w zasadzie komu to potrzebne, ale to jest ten element, którego jak raz spróbujecie, to będziecie go szukać w każdym kolejnym smartfonie.
OxygenOS 13, czyli jak korzysta się z OnePlusa 11 i jak będzie się z niego korzystać w przyszłości?
Na przestrzeni lat OnePlus zmieniał interfejs swoich smartfonów i obecnie ugruntowaną pozycję ma OxygenOS. Co lubię w interfejsach smartfonów z Androidem? Możliwość wyboru. Lubię mieć wybór między klasyczną szufladą aplikacji a rozmieszczeniem ich na pulpitach, lubię mieć możliwość rozmiaru i siatki ikon i w zasadzie to są moje priorytety, nazwijmy to, wizualne.
OxygenOS daje mi dokładnie takie możliwości. Dlatego też ikony mam rozrzucone na kilku pulpitach (jest możliwość korzystania z klasycznej szuflady aplikacji) i maksymalnie zmniejszone. Sprawia to wrażenie, jakby ekran mieścił więcej treści, co wygląda efektownie. Wiele osób doceni też tylko jedną rozwijaną belkę u góry ekranu, z powiadomieniami i skrótami. Bez podziału na dwa osobne elementy.
OnePlus 11 5G działa wzorowo. Mamy tu w końcu flagowy procesor Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2, 8 lub 16 GB pamięci RAM oraz 128 lub 256 GB pamięci RAM. W przypadku wyższego wariantu pamięci jest to szybszy wariant UFS 4.0. Taki zestaw nie może działać inaczej niż szybko, wydajnie i wzorowo. Pozostaje pytanie, jak długo OnePlus 11 5G będzie działać szybko i wydajnie? Mogą na to wskazywać dwie rzeczy. Smartfon może pochwalić się certyfikatem TÜV SÜD, który jest gwarancją działania bez utraty wydajności przez co najmniej 48 miesięcy. Wydaje mi się jednak, że bardziej miarodajna może być historia dotychczasowych smartfonów OnePlusa. A idealny tego przykład wygląda tak:
To OnePlus One. Pierwszy smartfon marki z 2014 roku. Posiadam go do dzisiaj. Nadal działa, nie ma oznak nadmiernego zużycia akumulatora i co najważniejsze, cały czas działa stabilnie.
Jak na dzisiejsze standardy nie jest to już demon prędkości, ale bez najmniejszego problemu można go normalnie używać jak każdego innego, współczesnego smartfonu. Trudno o lepszą reklamę długowieczności.
Aparat to mocna strona OnePlusa 11 5G
OnePlus 11 5G ma aparat przygotowany we współpracy z marką Hasselblad. Jest naprawdę dobry. Robi efektowne, szczegółowe zdjęcia, bardzo dobrze radzi sobie w trudnych warunkach oświetleniowych, ale to w smartfonie tej klasy powinno być dosyć oczywiste. To zasługa połączonych sił bardzo dobrych matryc i sprawnie działających algorytmów sztucznej inteligencji. Więc zamiast tego powiem Wam, co wyróżnia ten aparat na tle innych modeli.
Są to inne ekwiwalenty ogniskowych użytych obiektywów. Ogniskowa to parametr, który ma przełożenie na to, jak szeroki jest kadr zdjęcia. W smartfonach przyjęło się, że w aparatach ultraszerokokątnych jest to wartość 12-14 mm, w aparatach głównych 24 mm, a w portretowych 50 mm. Czy to optymalne wartości? Według mnie nie. Wolałbym mieć 35 mm w aparacie głównym i 70-80 mm w portretowym. OnePlus w modelu 11 5G poszedł właśnie w tym kierunku, stawiając ogniskowe 30 i 60 mm w aparacie głównym i portretowym. Efekt? Zdjęcia z aparatu głównego mają bardziej naturalne proporcje, nie są przesadnie rozciągnięte lub nieco beczkowate. Z kolei zdjęcia portretowe mają naturalnie rozmyte tło.
Został nam aparat o rozdzielczości 48 Mpix z obiektywem ultraszerokokątnym i szerokim polem widzenia 114,5 stopnia. To świetne narzędzie do zdjęć budynków i wykorzystywania szerokiego kadru do tworzenia różnych iluzji obrazu i wykorzystywania nietypowej perspektywy. Ma on jeszcze jedną ciekawą właściwość, jaką są zdjęcia makro. Te możemy wykonywać z odległości już 4 cm.
A tak prezentują się zdjęcia wykonane wszystkimi trzema aparatami OnePlusa 11 5G:
Ekran to ważny element smartfonu
Nie zawsze o tym pamiętamy, ale to ekran jest najważniejszym elementem smartfonu. W końcu to za jego pomocą obsługujemy urządzenie i to on służy nam do konsumowania wyświetlanych treści, więc chyba nie muszę mówić, że byłoby miło, gdyby był dobrej jakości.
OnePlus 11 5G jest wyposażony w ekran Fluid AMOLED o przekątnej 6,7 cala, który wyświetla obraz w maksymalnej rozdzielczości 1440 x 3216 pikseli, przy 120 Hz odświeżaniu obrazu i maksymalnej jasności w piku na poziomie 1300 nitów. Tyle teorii, a w praktyce to jeden z topowych ekranów na rynku. Pod względem czerni, jasności i wyświetlanych kolorów. Jest bardzo dobry w każdych warunkach, bez względu na to, czy korzystamy z niego w jasnym, czy ciemnym otoczeniu.
Z racji tego, że jest to ekran AMOLED, nie zabrakło funkcji Always On. Czyli ekran może stale wyświetlać treści na wygaszonym ekranie. Jak godzina, czy powiadomienia. Od długiego czasu to jedna z moich ulubionych funkcji smartfonów, choć podobno niektórzy jej nie lubią (jak? dlaczego?!). Dlatego bardzo chwalę sobie, jak do wyboru są różne warianty ekranu Always On i dokładnie to znalazłem w OnePlusie 11 5G. Jest w czym wybierać, można personalizować, można też wyłączyć, więc każdy znajdzie tu coś dla siebie.
25 minut i OnePlus 11 5G ma pełny akumulator
Współczesne smartfony skutecznie mnie rozleniwiły. No może nie wszystkie, ale duża ich część przy moim, dość intensywnym użytkowaniu, pozwala na funkcjonowanie bez ładowarki przez cały dzień. Wieczorem mam zazwyczaj 20-30% energii, co wystarcza na uruchomienie budzika kolejnego dnia. Jeśli zdarzy mi się rozładować akumulator szybciej, wystarczy dosłownie kilka minut pod ładowarkę i mam odpowiedni zapas energii. Użytkując smartfonu, który rozładowuje się w połowie dnia, albo nie pozwala na tak szybkie ładowanie, czuję się trochę niepewnie. Takiego problemu nie ma z OnePlusem 11 5G.
To jeden z tych modeli, który nie ma problemu z wytrzymaniem do wieczora na ok 30% zapasie energii po intensywny dniu użytkowania. A w razie potrzeby naładowanie akumulatora trwa dosłownie chwilę. To zasługa obsługi maksymalnej mocy ładowania na poziomie 100 W. W praktyce ładowanie od 0 do 100% trwa 20-25 minut. Oczywiście to zależy od m.in. temperatury otoczenia, ale o ile nie ładujemy smartfonu na mrozie, trudno jest przekroczyć 25 minut. Do tego mamy bardzo szybkie doładowywanie akumulatora, bo w dosłownie kilka minut jesteśmy w stanie złapać dodatkowe kilkadziesiąt procent energii. A wszystko to za pomocą ładowarki dołączonej do zestawu.
OnePlus 11 5G to więcej, niż tylko narzędzie
OnePlus 11 5G to idealny przykład tego, czego wymagam od smartfonu. On zwyczajnie jest i działa. Działa dobrze, szybko, niezawodnie. Jest wygodny w użytkowaniu dzięki przyjaznej nakładce, ma bardzo dobry ekran, wydajne podzespoły na czele z dobrze chłodzonym procesorem i szybką pamięcią wbudowaną, nie rozładowuje się w połowie dnia, błyskawicznie się ładuje, a do tego zapewnia stabilny i dobry zasięg dostępnych typów łączności. Stawkę zamyka bardzo użyteczny i zwyczajnie dobry oraz uniwersalny zestaw trzech aparatów i bardzo dobrze wykonana obudowa.
Jest to jeden z tych smartfonów, o których się na co dzień wręcz trochę zapomina. Korzystając z OnePlusa 11 5G nie myślę o tym, jakie ma możliwości, czy mogę z nim coś zrobić, czy nie. Zwyczajnie to robię i wbrew pozorom, nie o każdym modelu można to powiedzieć.