Biuro prasowe Hondy poinformowało, że centrum danych w Torrence w Kalifornii zmieniło system zasilania. Wcześniej energia do utrzymania ośrodka czerpana była z oleju napędowego. Teraz koncern postanowił spróbować czegoś nowego – demonstracyjny program obejmuje przełączenie się na zasilanie z wodorowych ogniw paliwowych.
Obecność paliwa wodorowego w wielu zastosowaniach już nie powinna nas dziwić. Sporo samochodów oraz pojazdów transportu publicznego wykorzystuje to źródło energii. Honda również produkuje auta wodorowe, a ogniwa paliwowe do zasilania serwerowni zostały wzięte z poleasingowych samochodów. Póki co jednostka do zasilania awaryjnego ma moc 500 kW i może zostać ona zwiększona o kolejne 250 kW, dzięki dodaniu jeszcze czterech ogniw paliwowych.
Czytaj też: Sensacja w przemyśle wodorowym. W tym kraju produkcja zielonego paliwa stanie się rentowna
Paliwo wodorowe napędza serwerownię Hondy. Czy to już ekologia? Nie wiadomo
Jak dowiadujemy się z komunikatu prasowego, przedstawiciele Hondy wierzą, że „wodorowe ogniwa są obiecujące w zakresie zasilania rezerwowego i kompensowania potencjalnych szczytowych mocy”. Ponadto zastosowanie tej technologii w centrach danych ma „stymulować zużycie wodoru i dostarczać czystą energię potencjalnym klientom komercyjnym”.
To wszystko brzmi bardzo pięknie, ale jednej kluczowej informacji brakuje we wspomnianym komunikacie. Czy serwerownia w Kalifornii wykorzystuje zielony wodór w ogniwach paliwowych, czy ten “brudny”, pochodzący z rafinacji paliw kopalnych? Odpowiedzi na to pytanie nie znajdziemy w wypowiedziach przedstawicieli giganta motoryzacji. Stawia to więc całą technologię wodorową u motoryzacyjnego giganta pod wielkim znakiem zapytania, ponieważ tylko rozwój oparty na zielonym wodorze (powstającym w elektrolizerach wykorzystujących wodę) można uznać za ekologiczny i szanujący środowisko naturalne.
Czytaj też: Najszybszy pociąg wodorowy właśnie zjechał z taśm. Czy “chińczyk” jest szybszy od pendolino?
W zamian za to otrzymujemy tylko kilka zdań hipotetycznych rozważań nad wykorzystaniem elektrolizerów w produkcji zielonego wodoru, ale bez żadnych konkretów. W szczegółowej specyfikacji nie doszukamy się żadnych informacji o pochodzeniu paliwa wodorowego. Póki co sytuacja wygląda na typowy greenwashing, choć chciałoby się wierzyć, że jest inaczej. Miejmy nadzieję, że nie tylko Honda, ale inni producenci samochodów wodorowych uwzględnią w swoich planach potrzebę przejścia na „zielone paliwo”. Przyroda w przyszłości nam za to podziękuje.