Z pewnością każdy z nas pamięta jak wyglądał w książkach do fizyki czy geografii Układ Słoneczny. W środku znajduje się Słońce, a wokół niego znajduje się osiem orbit, krążących wokół niego planet. Jeżeli do szkoły chodziliśmy nieco wcześniej, to orbit mogło być dziewięć, bowiem do spisu planet do 2006 roku należał także Pluton. Nie zmienia to jednak faktu, że orbity tak naprawdę nie istnieją jak na rysunku w książce. Same orbity nie są wszak fizyczne, a jedynie krążące po nich planety. W każdej dowolnej chwili planeta może być tylko w jednym punkcie swojej orbity.
Korzystając z wyobraźni umieśćmy się na Ziemi znajdującej się w jednym miejscu swojej orbity. I spójrzmy w kierunku przeciwnym do kierunku, w którym znajduje się Słońce. Widzimy wtedy nocne niebo z tego miejsca w przestrzeni. Zważając na to, że pozostałe siedem planet może znajdować się w dowolnym miejscu swoich orbit, możemy założyć, że tak naprawdę naraz od horyzontu do horyzontu zbyt wiele planet nie zobaczymy, prawda?
28 marca 2023 roku będzie jednak inaczej. Planety przeparadują po nocnym niebie widzianym z Ziemi.
Tuż po zachodzie Słońca, obserwator znajdujący się na stosunkowo otwartej przestrzeni będzie mógł dostrzec jednocześnie aż pięć planet Układu Słonecznego: Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i Urana (do Urana przyda się jednak teleskop lub lornetka). Wszystkie te planety ustawią się niemal w jednej linii rozciągającej się od horyzontu do znajdującego się wysoko na niebie Księżyca. Więcej, tak naprawdę planety będą znajdowały się na tyle blisko siebie, że będzie można spojrzeć w jeden stosunkowo niewielki wycinek nieba i objąć naraz cały ten obszar wzrokiem. Takie coś przesadnie często się nie zdarza. Swoją drogą, aby jeszcze upiększyć to wydarzenie między Wenus a Marsem będzie można dostrzec gromadę otwartą Plejady.
Tutaj istotna uwaga, sprawdźcie sobie w dowolnej aplikacji czy w internecie, kiedy u was będzie zachód Słońca. Najniższe dwie planety, Jowisz i Merkury utrzymają się bowiem ponad horyzontem przez zaledwie 45 minut, po czym zaczną znikać goniąc za Słońcem.
Spoglądając od góry, a właściwie od Księżyca zobaczymy najpierw Marsa, który będzie znajdował się też nad naszym naturalnym satelitą. Nieco niżej natomiast zobaczymy niezwykle jasną Wenus, a obok niej znacznie słabszego Urana. Tuż nad samym horyzontem natomiast będzie mogli choć przez chwilę dostrzec Jowisza i Merkurego.
Aha, jeżeli zapomnicie wyjść, albo zdecydujecie, że kolejny odcinek serialu czy mecz dzisiaj jest ważniejszy, to nic straconego. Po raz kolejny taki widok będzie widoczny na nocnym niebie już w 2040 roku.