Pociski hipersoniczne niczym broń idealna? Świat mógł zapomnieć o jednym ważnym szczególe
Pociski hipersoniczne, jak każdy inny rodzaj pocisków, mają być wykorzystywane do atakowania konkretnych celów oddalonych o setki, tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy kilometrów. Dzielą się na dwa główne rodzaje, mogą być wystrzeliwane z silosów, mobilnych wyrzutni, okrętów i samolotów, a ich wyjątkowość sprowadza się do faktu, że w przeciwieństwie do pocisków balistycznych, ich zestrzelenie jest ogromnym wyzwaniem przez wysoką prędkość, możliwość zmiany trajektorii lotu oraz potencjał generowania plazmy, zakłócającej działanie radarów.
Czytaj też: Akcja rodem z filmu – specjalsi USA “zaatakowali” okręt podwodny. Aż trudno uwierzyć w te zdjęcia
Wspomniane dwa rodzaje sprowadzają się do pocisków manewrujących, które to wznoszą się na wysokość około 30 km na rakietach, aby następnie wykorzystać swój silnik scramjet do rozpędzenia się do prędkości rzędu Mach 9 w kierunku do celu oraz do tak zwanych pocisków z pojazdem szybującym. W przypadku tych drugich wykorzystuje się potężniejszą rakietę, aby wznieść specjalny pojazd szybujący z głowicami bojowymi na krawędź przestrzeni kosmicznej (~330 km) i następnie uwolnić, pozwalając grawitacji zdziałać całą resztę.
Tego typu broń hipersoniczna różni się od hipersonicznych pocisków manewrujących przede wszystkim tym, że może (potencjalnie) uderzyć w dowolne miejsce na ziemi, korzystając z niskiej grawitacji na osiągniętej dzięki rakiecie wysokości, w celu oczekiwania na idealny moment zejścia w kierunku celu. Chociaż taki pojazd szybujący może przypominać pociski balistyczne, to w przeciwieństwie do nich może zmieniać swoją trajektorię lotu, utrudniając obliczenie miejsca przechwycenia dla systemów obrony przeciwrakietowej atakowanego państwa, ale to nie to ma być w tym wszystkim najgorsze.
Czytaj też: Korea Północna zaskoczyła świat. Przeprowadziła nietypowy test kontrataku atomowego
O ile podstawowy sposób wykrywania pocisków (radary) jest w stanie wykryć hipersoniczne pociski manewrujące, tak wspomniane pojazdy szybujące, które mogą rozpędzać się do prędkości ponad 20 Mach, czyli 23275 km/h, mogą już być na radary odporne. Tyczy się to zwłaszcza rosyjskiego Avangard, który ponoć rozpędził się do aż 27 Mach podczas testów. Wszystko przez to, że przy takich prędkościach broń ta staje się praktycznie spadającym meteorytem i zachowuje się do pewnego stopnia tak, jak powracający z kosmosu statek kosmiczny. Przykładowo kapsuła Orion podczas grudniowego powrotu na Ziemię, rozpędziła się do prędkości Mach 32, a z racji na swój kształt, wygenerowała ogromne ilości plazmy określanej nieoficjalnie czwartym stanem materii.
Czytaj też: Nowy dron bojowy Turcji wygląda jak UFO. Bayraktar TB2 to przy nim zabawka
Tego typu momenty przy powrocie statków kosmicznych potwierdziły już, że podczas zejścia można pomarzyć o komunikacji, bo taka “plazmowa tarcza” zakłóca komunikację radiową, a tym samym może wprowadzić radary w błąd. Aktualnie nie jest jednak wiadome, jak wysokie prędkości będzie musiała osiągać broń hipersoniczna, aby do tego doprowadzić, bo jest to zależne od samego kształtu obiektu przebijającego się przez ziemską atmosferę. Pewne jest jednak, że tak ogromne ilości ciepła można wykryć, więc potencjalnym alternatywnym sposobem wykrywania pocisków hipersonicznych może być wykorzystanie czujników podczerwieni. Są to jednak na ten moment głównie domniemania, bo potrzeba jeszcze testów, aby potwierdzić czy broń hipersoniczna może być np. całkowicie niewidzialna dla radarów, dzięki generowaniu plazmy.