Valve ma dość wspierania staroci. Chcesz grać w gry na Steamie? To aktualizuj swój system
Valve swoją platformą cyfrowej dystrybucji gier całkowicie odmieniło rynek gier. Kiedy 12 września 2003 roku firma udostępniła światu swoją aplikację, chciała po prostu ułatwić sobie proces naprawiania własnych gier stosownymi łatkami. W tamtych czasach patchowanie gier było dla twórców tak naprawdę katorgą, którą dziś trudno sobie nawet wyobrazić, bo gdyby taki Cyberpunk 2077 powstał przed erą Steama, pogrążyłby studio od razu, bo zwyczajnie nie było wtedy mechanizmów tak wydajnych w łataniu błędów deweloperów.
Czytaj też: Zapiszcie te daty i przyszykujcie portfele. Steam ujawnił daty promocji na cały rok
Aktualizacje oczywiście były, ale to, co znalazło się na płytce z grą przed dniem premiery, nie mogło magicznie rozszerzyć się po kilku miesiącach od debiutu o najnowszy patch stworzony przez studio znajdujące się po drugiej stronie oceanu. Trudno mieli więc zarówno twórcy, którzy musieli dopracowywać swoje gry do perfekcji, jak i gracze, którzy chcąc mieć najnowszą wersję danej produkcji, musieli uganiać się za np. magazynami z konkretnymi płytkami albo wchodzić na strony, gdzie niekoniecznie powinni zaglądać i pobierać zasoby, które pobierane być nie powinny.
Czytaj też: Nowy rywal Steam Decka wkracza na ring. GPD Win 4 wygląda wspaniale, ale kosztuje majątek
Na tym jednak się nie skończyło i po kilku latach Steam dał światu dobry powód, dla którego płyty muszą odejść do lamusa. Chociaż aktualnie potrzeba wiązania egzemplarza gry z jednym kontem nie jest dla wielu przyjemna, to taka cyfrowa dystrybucja gier wideo sprawiła, że dziś wiemy, czym są takie gry jak Hollow Knight, Stardew Valley, The Binding of Isaac, Celeste, Return of Obra Dinn czy Undertale. Steam otworzył ich twórcom znacznie prostszą drogę do udostępnienia swojego dzieła światu, bo gdyby nie dzieło Valve, twórcy tego typu mogliby nigdy swojej produkcji nie sprzedać. Przynajmniej na tak szerokim rynku i bez wsparcia wydawców, o które było niegdyś bardzo trudno.
Przed erą Steama wyprodukowanie gry było tylko wierzchołkiem góry lodowej. Trzeba bowiem było następnie wypalić swoją produkcję na płytach i zadbać o dystrybucję oraz marketing. To samo w sobie kosztowało, a wydawcy nie byli tak chętni wydawać sporej ilości gotówki na coś, co może zacząć zalegać im w magazynach. Dziś to nie problem – mała gierka z potencjałem może trafić na Steama znikomym kosztem i może postarać się o to nawet sam twórca, licząc na sprzedażowy hit.
Czytaj też: Steam Deck rozłożony na łopatki. OneXPlayer 2 łączy potężne podzespoły i wygodę Nintendo Switcha
Bez Steama trudno aktualnie wyobrazić sobie rynek gier i choć do tej pory wiele firm próbowało dorównać tej platformie cyfrowej dystrybucji gier, to tylko Epic Games Store się to udało, a i tak Steam niespecjalnie przez to oberwał. Mam więc wrażenie, że ze Steama będą korzystać (albo już korzystają) nie tylko nasze dzieci, ale też wnuki i dzieci tychże wnuków, ale już na czymś nowszym, niż aktualny Windows 11 czy nadchodzący Windows 12. Te systemy czeka dokładnie to samo, co spotka w 2024 roku Windowsa 7, Windowsa 8 oraz Windowsa 8.1 – całkowity brak możliwości odpalenia Steama. Poinformowało o tym właśnie Valve, które zdecydowało się na taki krok przez ograniczenia starszych systemów w zakresie funkcji oraz bezpieczeństwa. Jeśli więc korzystacie ze Steama na systemie sprzed ery Windowsa 10, to nadchodzi czas aktualizacji, jeśli tej możliwości stracić nie chcecie.