Tesla wjechała w wóz strażacki. Autopilot zawodzi?
NHTSA prowadzi dochodzenie w sprawie działania systemów wspomagania kierowcy w autach Tesla. Do postępowania dołączył ostatnio wypadek, w którym Tesla Model S zderzyła się z wozem strażackim w hrabstwie Contra Costa. W wyniku wypadku zginął kierujący Teslą, jego pasażer został ciężko ranny, a czterech strażaków doznało lekkich obrażeń.
Wóz strażacki stał zaparkowany na środku autostrady i miał za zadanie chronić ratowników zajmujących się holowaniem niesprawnego pojazdu. Nadjeżdżająca Tesla w ostatniej chwili skręciła prost w auto strażaków. Na miejscu nie można było ustalić, czy przyczyną wypadku był błąd kierowcy lub jego stan odurzenia środkami, czy też do wypadku doprowadziły systemy Tesli.
Jak się okazuje to tylko dodatkowa cegiełka w dochodzeniu NHTSA. Amerykańskie służby chcą wiedzieć, czy zaawansowane systemy wspomagania kierowcy w autach Tesla są bezpieczne. Postępowanie trwa długo, bo od 13 sierpnia 2021 roku i było spowodowane nagromadzeniem się wypadków z udziałem Tesli z włączonym autopilotem.
Z raportu NHTSA wynika, że co najmniej 14 Tesli zderzyło się z pojazdami służb ratowniczych podczas korzystania z autopilota. Postępowanie dotoczy ogółem systemów wspomagania we wszystkich markach aut. Liczby są jednak bezlitosne, bo na 51 sprawdzanych przypadków aż 42 dotyczą Tesli, a w tylko 3 był wyłączony autopilot.
Od wiosny 2022 roku NHTSA prowadzi też badania sprawdzające, czy korzystanie z systemów autopilota wpływa na koncentrację kierowców. Badanie ma na celu sprawdzenie, czy samodzielne kierowanie pojazdem byłoby bezpieczniejsze.
Czytaj też: Obsłuży 30 mln samochodów jednocześnie. Nowa technologia to cyfrowa i motoryzacyjna rewolucja
Tesle się… rozpadają
Agencja NHTSA ogłosiła też, że dotarły do niej dwa przypadki, w których w Teslach Model Y 2023 kierowcy zostali z kierownicą w… rękach. Okazało się, że nie była ona przykręcona do kolumny kierowniczej. Tu sprawa wydaje się jednak niejednoznaczna, gdyż według innych informacji “odpadająca kierownica w Tesli” to nic innego jak fake news w najlepszym przypadku, a próba wyłudzenia odszkodowania w najgorszym.
W lutym wycofanych z rynku zostało ponad 362 tys. aut Tesli z powodu wad systemów autonomicznej jazdy. To też wynik działań pracowników NHTSA.
Czytaj też: Auto elektryczne zimą – jak jeździć i nie zwariować?
Aaaa atakuję Teslę!
Do autopilota Tesli, jak ogółem systemów wspomagania jazdy trzeba podchodzić z głową, czego nie zawsze doświadczymy wśród ich skrajnych zwolenników, jak i przeciwników. Pierwsi wypunktują, że Tesla Model S, która doprowadziła do wypadku, to auto z 2014 roku. Do tego faza księżyca na pewno była niekorzystna. Przeciwnicy przywołają liczby pokazując, że to Tesla ma najwięcej wypadków, na co zwolennicy odpowiedzą, że to dlatego, że jeździ ich najwięcej. Tak można bez końca.
Prawda jak zwykle leży pośrodku. Autopilot Tesli potrafi wyprowadzić auto z bardzo trudnej sytuacji i nie brakuje pokazujących to kompilacji wideo w sieci. Kiedy to Tesla wykonuje manewr, który kierowcy mógłby nie przyjść do głowy, ratując go z opresji. Nie zmienia to jednak faktu, że dochodzi do sporej liczby wypadków z udziałem zaawansowanych systemów wspomagania jazdy. Nierzadko z winy kierowcy, którzy oddając sterowanie pojazdem w ręce algorytmów nie nadzorują w pełni ich pracy.
Pogodzenie obu stron konfliktu na pewno się nie uda, ale pewne jest, że liczbę wypadków trzeba ograniczyć, a ich przyczyny wyjaśnić. Bez popadania w skrajności, czyli tłumaczenia, że wypadki się zdarzają lub z drugiej strony – zakazywania korzystania z autopilota.