Czarne dziury same w sobie są niezwykle zagadkowe. Ba, nawet rozmiary i masę naszej własnej gwiazdy trudno przedstawić w zupełnie logicznej formie. Wystarczy wspomnieć, że wewnątrz Słońca zmieściłoby się około 1,3 mln odpowiedników Ziemi. Gdyby natomiast zestawić Słońce z tą ultramasywną czarną dziurą, to byłoby przy niej niewiele znaczącą kulką.
Czytaj też: Czy czarna dziura może eksplodować? Matematycy mają odpowiedź
Tym, co wyróżnia ten obiekt są nie tylko gigantyczne parametry, ale również technika, z jakiej skorzystali astronomowie w celu wykrycia go. Pomogło im zjawisko soczewkowania grawitacyjnego. Takowe występuje, gdy galaktyka, bądź inny masywny obiekt znajdujący się na pierwszym planie zagina światło czegoś bardziej odległego, powiększając je.
Czarna dziura zidentyfikowana dzięki soczewkowaniu grawitacyjnemu ma masę niemal 33 miliardy razy większą od Słońca
Na tym naukowy arsenał autorów publikacji zamieszczonej na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society się nie skończył. Użyli również symulacji komputerowych, dzięki którym mogli dokładnie zbadać, jak światło jest zaginane przez czarną dziurę wewnątrz galaktyki oddalonej o lata świetlne. Jest to pierwsza czarna dziura zidentyfikowana z udziałem takiego podejścia.
Symulacje wykazały, że ścieżka jaką przebyło światło z rzeczonej galaktyki, była taka sama jak sugerowały obserwacje przeprowadzone z użyciem Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Bo choć nie da się zaobserwować samej czarnej dziury (a jeśli już, to co najwyżej otaczającą ją, rozgrzaną materię) to można dostrzec jej wpływ grawitacyjny na otoczenie.
Jak zauważa główny autor badań w tej sprawie, James Nightingale, przy masie około 33 miliardów Słońc opisywana czarna dziura znajduje się w pobliżu górnej granicy tego, jak masywne mogą być czarne dziury. Naukowiec dodaje, iż większość najmasywniejszych czarnych dziur znanych nauce aktywnie pochłania materię, czemu towarzyszą emisje promieniowania. Dzięki soczewkowaniu grawitacyjnemu można natomiast dostrzec nawet nieaktywne czarne dziury. To powinno poszerzyć zakres wykrywanych czarnych dziur i ułatwić badania nad wszechświatem.
A tak się składa, że na astronomów czeka jeszcze wiele zagadek do rozwiązania. Jedną z podstawowych wydaje się to, w jaki sposób niektóre czarne dziury stały się tak masywne w relatywnie krótkim czasie. Poza tym, możemy sobie wyobrazić, jak wiele czarnych dziur, ze względu na ich zdolność do pochłaniania fotonów, wciąż czeka na odnalezienie. Być może nawet w mniejszej odległości od Ziemi, niż byśmy się tego spodziewali. Ta konkretna czarna dziura znajduje się w galaktyce eliptycznej Abell 1201 BCG, oddalonej od naszej planety o około 2,7 miliarda lat świetlnych.