Systemy przeciwlotnicze to jedyne, co może nas ochronić przed niszczycielskimi pociskami, dronami i bombami
Systemy przeciwlotnicze są podstawą linii obrony każdego kraju w razie wojny, która nigdy nie jest wystarczająca i ma w sobie całą masę luk. To one dzielą nas od niszczycielskich pocisków, dronów i lotnictwa wrogiego kraju, a ich rozwój jest kluczowy, aby jeszcze lepiej chronić się przed zwłaszcza strategiczne punkty, o czym doskonale wiedzą USA, które dzięki firmie Leidos otoczy kolejna niewidzialna kopuła.
Czytaj też: Rosja nie dorasta USA do pięt. Jej jedyny lotniskowiec to pasmo porażek
Dążenie do uzyskania wysokiego stopnia ochrony przed zagrożeniami powietrznymi to przykład istnej syzyfowej pracy, bo zwyczajnie nie da się ochronić całego państwa. Zwłaszcza tak wielkiego, jak np. Stanów Zjednoczonych, bo radary i pociski mają zwyczajnie ograniczony zasięg. Sprawa ma się lepiej tylko w kwestii ochrony przed przewidywalnymi pociskami balistycznymi, które lecą po konkretnej trajektorii i wylatują aż poza granicę atmosfery ziemskiej. Znacznie trudniej jest reagować na bardziej “przyziemne” pociski, które mogą być wystrzelone z nieoczekiwanych pozycji, a tak się składa, że im niżej lecą, tym trudniejsze są do wykrycia.
Dlatego właśnie systemy obrony przeciwlotniczej dzielą się na kilka klas, które określają zasięg działania i potencjalne cele lotnicze, bo to oczywiste, że system do zwalczania pocisków balistycznych nie będzie zajmował się małym dronem (i odwrotnie). Jeśli już przy tym jesteśmy, rozwijany aktualnie przez firmę Leidos system Enduring Shield to przykład systemu do zwalczania zagrożeń klasy niskiej i średniej, który powstaje w ramach udzielonego w sierpniu 2021 roku kontraktu. Jest więc jednocześnie systemem Indirect Fire Protection Capability (IFPC) Increment 2 opracowywanym przez armię amerykańską w celu ochrony sił lądowych i zasobów krytycznych przed szeregiem zagrożeń powietrznych.
Enduring Shield weźmie USA w obronę. To najnowszy system przeciwlotniczy kraju
Enduring Shield to mobilny system broni naziemnej, który jest przeznaczony do zwalczania bezzałogowych systemów powietrznych, poddźwiękowych pocisków manewrujących oraz rakiet, artylerii i moździerzy. Został zaprojektowany w celu spełnienia wymagań armii amerykańskiej w zakresie trwałej zdolności ochrony przed ogniem pośrednim, a składa się z systemu dowodzenia i kontroli, systemu radarowego oraz wielomisyjnej wyrzutni, która może wystrzeliwać różne rodzaje środków przechwytujących.
Czytaj też: Nikt się nie ukryje. USA szykują zautomatyzowane systemy do pilnowania porządku
Z najnowszych informacji wynika, że Enduring Shield ma wiele wspólnego z izraelskim Iron Dome i NASAMS, a jego prototypy są obecnie produkowane przez Leidos Dynetics Group w stanie Alabama. Najważniejsza cecha? Ponoć otwarta architektura, która umożliwi łatwy rozwój systemu wraz z biegiem lat. Kiedy już Enduring Shield zacznie wchodzić do użytku, plutony armii USA doczekają się czterech wyrzutni, zapewniających 360-stopniowe obszary obronne.
Enduring Shield to przenośny, tani system, który może angażować wiele celów jednocześnie na poziomie plutonu. Jest prosty w obsłudze, także w środowiskach pozbawionych GPS i w pełni integruje się ze zintegrowanym systemem dowodzenia armii w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (IBCS), mózgiem większej sieci armii, która określa, które systemy przechwytujące aktywować przeciwko konkretnym zagrożeniom – powiedział Scott Borchers, główny inżynier firmy Leidos Dynetics Group w tym programie.
Czytaj też: Problem sił powietrznych USA. Setki samolotów uziemiono przez niebezpieczną usterkę
Wedle zapewnień Enduring Shield jest na dobrej drodze ku wprowadzeniu na służbę, bo “ostatnio osiągnął ważny kamień milowy w zakresie gotowości, a pierwsze testy w locie zaplanowano jeszcze w tym roku”. Firma ma nadzieję, że z czasem będzie mogła produkować całe setki tych systemów (będących głównie wyrzutniami pocisków przechwytujących) dla armii USA.