AGM-138A ARRW przetestowany po raz kolejny. USA nie mogą być zadowolone z wyniku
Wystrzeliwany z powietrza hipersoniczny pocisk AGM-183A ARRW (Air-Launched Rapid Response Weapon) zdecydowanie nie należy do najbardziej udanych broni w historii USA. Za jego opracowanie i ulepszanie odpowiada Lockheed Martin Missiles and Fire Control, a mimo licznych wpadek w przeszłości, Stany Zjednoczone kurczowo trzymają się jego rozwoju i nie zakręcają kurka z gotówką, choć na ten projekt przepalono już setki milionów dolarów. W praktyce pociski AGM-183A będą przenosić głowicę konwencjonalną, rozwijać prędkość od 6,5 do 8 Mach oraz uderzać w cele oddalone o ponad 1600 km w czasie 10-12 minut.
Czytaj też: Akcja rodem z filmu – specjalsi USA “zaatakowali” okręt podwodny. Aż trudno uwierzyć w te zdjęcia
Niestety ARRW nie ma za sobą dobrej passy. W kwietniu 2021 roku inauguracyjny test tego amerykańskiego pocisku hipersonicznego nie powiódł się z powodu problemu z samolotem. Z kolei trzy miesiące później pocisk wprawdzie został uwolniony z powodzeniem spod skrzydła B-52H, ale jego silnik rakietowy się nie zapalił. Przy trzeciej próbie pocisk nie poleciał, bo wtedy akurat przerwano sekwencję startową podczas lotu bombowca, przez co udane wystrzelenie zaliczył dopiero 14 maja 2022 roku.
Prawdziwy sukces Lockheed Martin osiągnął jednak pod koniec ubiegłego roku, kiedy to miał miejsce pierwszy próbny lot w pełni operacyjnego prototypu pocisku hipersonicznego, podczas którego broń z powodzeniem zaliczyła wszystkie etapy próby. Ten sam test (drugi z planowanych czterech z udziałem prototypowych pocisków) odbył się 13 marca, a Siły Powietrzne poinformowały o nim prawie dwa tygodnie później, nie określając go sukcesem. Zamiast tego urzędnicy stwierdzili, że “ten test był drugim startem pełnego prototypu operacyjnego pocisku hipersonicznego i koncentrował się na wydajności ARRW. Spełnił kilka celów, a inżynierowie i testerzy zespołu ARRW zbierają dane do dalszej analizy”.
Czytaj też: Korea Północna zaskoczyła świat. Przeprowadziła nietypowy test kontrataku atomowego
Jak zauważają serwisy branżowe, tego typu narracja jest wykorzystywana przez Departament Obrony USA zawsze wtedy, kiedy danych testów nie można nazwać jednoznacznie sukcesem. Nie wiemy jednak na tę chwilę, jak dokładnie wypadł tym razem pocisk AGM-183A ARRW. Pocisk, który po wystrzeleniu z lecącego samolotu najpierw wykorzystuje silnik rakietowy, aby rozpędzić się do prędkości ponad 5 Mach i wznieść się na znaczną wysokość, a następnie uwolnić specjalny pojazd szybujący z głowicą bojową, który zmierza w kierunku celu, rozwijając znaczne prędkości i mogąc ciągle zmieniać kurs. Podczas tego lotu ARRW może też doprowadzać do zjawiska, które to ukrywa pocisk przed radarami.
Czytaj też: Nowy dron bojowy Turcji wygląda jak UFO. Bayraktar TB2 to przy nim zabawka
Po udowodnieniu, że na AGM-183A można polegać (następne dwa testy zapewne wszystko wykażą), te pociski trafią na pokład zmodernizowanych B-1B Lancer, wielozadaniowych F-15EX Advanced Eagle czy B-52H, czyli nie tylko bombowców, ale też myśliwców, które zyskają z takimi pociskami hipersonicznymi niebywałe możliwości operacyjne.