Dlaczego warto wybrać robota odkurzającego? Bo jest od nas… lepszy
Swego czasu byłem wielkim sceptykiem robotów odkurzających. Uważałem to za zbędny luksus dla wybranych. Nieskuteczny, niepraktyczny i ogólnie niewygodny. Było tak do pierwszego kontaktu z takim urządzeniem.
Zawsze byłem przekonany, że do posiadania robota odkurzającego trzeba mieć nowoczesne, minimalistyczne mieszkanie, najlepiej bez dywanów, z wiszącymi meblami, które nie dotykają podłogi i łatwym dostępem do wszystkich zakamarków. Nic z tych rzeczy. Roboty bardzo dobrze radzą sobie nawet w trudniejszym otoczeniu, a to zasługa coraz lepszych czujników i systemom kamer. Do tego można im zwyczajnie zakazać wjazdu w konkretny obszar, żeby omijały choćby leżące pod biurkiem kable.
Dywany nie są żadną przeszkodą, a co więcej, szybko zauważyłem, że nie jestem w stanie dorównać robotom odkurzającym w kwestii dokładności. Metodyka sprzątania, dokładność poruszania się, ogólna skrupulatność to coś, czemu mało która osoba jest w stanie dorównać. Nie wiem jak Wy, ale ja nie mam ani cierpliwości, ani czasu na przeczesywanie podłóg dosłownie centymetr po centymetrze, a robot robi to wręcz z uśmiechem na… obudowie. Roboty odkurzające się często polecane posiadaczom zwierząt i tak, jako osoba służąca długowłosowemu kotu zdecydowanie to potwierdzam. W mieszkaniu jest zdecydowanie mniej sierści.
Zaletą takich urządzeń jest też w dużym stopniu ich bezobsługowość. Możemy ustawić automatyczne sprzątanie o wybranych godzinach, na podstawie przygotowanych wcześniej map. Tych może być kilka, choćby dla różnych pięter domu. Jeśli nie korzystamy z automatycznego harmonogramu, sprzątanie możemy włączyć ręcznie z poziomu aplikacji. Kiedy np. mają wpaść do nas niespodziewani goście, a my jesteśmy jeszcze poza domem. Decydując się na modele ze stacją dokującą, musimy tylko wymieniać worek na zanieczyszczenia, jak w klasycznym odkurzaczu oraz raz na jakiś czas warto przeczyścić szczotki odkurzacza. Co jest banalną czynnością, bo w większości przypadków można je zwyczajnie przepłukać wodą.
To w mojej ocenie główne zalety robotów odkurzających, ale są też inne. Do nich przejdziemy już przy okazji konkretnych modeli.
Dreame D10s – do podstawowego dbania o porządek
Dreame D10s możemy nazwać podstawowym robotem odkurzającym o zaawansowanych możliwościach. Przede wszystkim jego zadaniem jest odkurzanie. Odpowiada za to gumowa szczotka na spodzie obudowy oraz dodatkowa szczotka boczna. To ona dba o to, żeby skutecznie wymiatać zabrudzenia z kątów i radzi sobie z tym bardzo dobrze.
Robot jest wyposażony w czujnik LIDAR, dzięki któremu sprawniej nawiguje i porusza się po domu lub mieszkaniu. To bardzo użyteczny element, bo dzięki niemu samo mapowanie otoczenia zajmuje mniej czasu, a też omijanie przeszkód jest wyraźnie sprawniejsze.
Dodatkową funkcją Dreame D10s jest możliwość mopowania podłóg. Odbywa się to w prosty sposób. Wystarczy doczepić do niego końcówkę mopującą z wbudowanym pojemnikiem na wodę. Pamiętajmy jednak, że ta funkcja służy tylko do przecierania podłóg, a nie do ścierania np. rozlanego soku.
Dreame D10 Plus – kiedy potrzebujemy od robota więcej samodzielności
Dreame D10 Plus na pierwszy rzut oka nie różni się mocno od modelu D10s, więc skupmy się na różnicach obu modeli. Przede wszystkim, model z Plusem jest wyposażony w stację dokującą, która automatycznie opróżnia go z zebranych zanieczyszczeń. W niej umieszczamy worki o pojemności 2,5 l, co może wystarczyć nawet na 45 dni samodzielnego działania.
Do dyspozycji mamy cztery poziomy mocy ssania, dzięki czemu w przypadku poruszania się po twardych, tylko lekko zakurzonych powierzchniach może pracować bardzo cicho. Idąc dalej, znajdziemy tu nieco inną szczotkę główną. Jest gumowa, ale z dodatkowym włosiem. Dzięki temu jest dobrym wyborem dla osób posiadających zwierzaki, bo lepiej radzi sobie z wyciąganiem sierści z dywanów. Z kolei szczotka boczna sięga nieco trochę dalej, dzięki wydłużeniu jej o 17 mm.
Na wyposażeniu nie zabrakło czujnika LIDAR oraz końcówka do mopowania ze zbiornikiem na wodę.
Dreame Bot W10 – samoobsługowy mop bez kija, za to z odkurzaczem
Nie do końca jestem pewny, czy Dreame Bot W10 to odkurzacz z funkcją zaawansowanego mopa, czy zaawansowany mop z funkcją odkurzania. Pewne jest, że jest w stanie zastąpić oba te urządzenia, choć to właśnie mopowanie jest jego głównym zastosowaniem.
Za mopowanie odpowiadają dwie obrotowe nakładki, które obracają się z prędkością 180 razy na minutę. Co ważne, w tym przypadku jest to również całkowicie bezobsługowe. Nie musimy nakładać osobnych końcówek, ani nawet ich czyścić. Kiedy robot uzna, że są one zbyt brudne, uda się do stacji dokującej w celu ich wyczyszczenia. Co więcej, po zakończonej pracy zostaną one dokładnie osuszone. Do nas należy wyłącznie uzupełnianie poziomu wody, opróżnianie pojemnika na brudną wodę i pilnowanie poziomu detergentu.
Dreame Bot W10 potrafi nie tylko wycierać podłogi na mokro, ale też odkurzać. Albo mopować i odkurzać jednocześnie, bo dlaczego nie. A co z dywanami? Przy wjeździe na dywan mop przestaje działać, a zwiększana jest siła ssania. Kiedy mamy aktywną funkcję samego mopowania, robot zwyczajnie omija dywany. Pomaga mu w tym szereg czujników, z LIDAR-em na czele.
Dużą zaletą Dreame Bota W10 jest pojemny akumulator (6400 mAh). Dzięki niemu jest w stanie wyczyścić łącznie do 300 m2 podłóg na pojedynczym ładowaniu.
Dreame L10s Ultra – odkurzacz ostateczny
Nie miałem jeszcze okazji używać bardziej kompletnego robota odkurzającego niż Dreame L10s Ultra. Jak również nie pamiętam, kiedy ostatnio tak mocno bolał mnie zwrot sprzętu po testach.
Dreame L10s Ultra łączy w sobie praktycznie wszystkie cechy wymienionych wyżej urządzeń, dodając do tego kolejne. Mamy tu rozbudowaną stację dokującą, w której znajduje się worek na zanieczyszczenia, zbiornik na czystą i brudną wodę oraz pojemnik z detergentem do mopowania podłóg. Sam odkurzacz jest wyposażony w gumową szczotkę główną, szczotkę boczną i dwie końcówki mopujące. Działające na takiej samej zasadzie jak w modelu Dreame Bot W10. Dodatkowo końcówki automatycznie unoszą się w momencie wjazdu na dywan oraz też automatycznie czyszczą się i suszą po zakończonej pracy.
Obok czujnika LIDAR mamy na wyposażeniu kamerę, z której dodatkowo możemy korzystać. Podczas nieobecności możemy za jej pomocą podejrzeć co dzieje się w domu, a nawet dzięki niej zdalnie sterować odkurzaczem z poziomu smartfonu. Kamera pozwala też sprawniej rozpoznawać przeszkody stające na drodze robota i mało które urządzenie oferuje podobny poziom sprawności poruszania się.
Dreame L10s Ultra nie należy do najtańszych, prawda, ale to zdecydowanie S-klasa robotów odkurzających, który nie ma dużej konkurencji na rynku.