Admirał armii USA: kto kontroluje tę technologię, zwycięży w wojnie przyszłości

Jeśli wypełni się czarny scenariusz i wojna przyszłości rzeczywiście będzie miała miejsce, angażując największe potęgi świata, to które państwo osiągnie w niej przewagę, torując sobie do zwycięstwa? Odpowiedzi na to pytanie jest wiele, ale jedną z ciekawszych udzielił niegdyś były szef operacji morskich USA.
Wojna
Wojna

Kogo będzie faworyzować wojna przyszłości? Pewien admirał udzielił niegdyś kontrowersyjnej odpowiedzi

W idealnym świecie wojny byłyby jedynie częścią świata cyfrowego, aby nie doprowadzać do ludzkich tragedii, ale na całe szczęście aktualny stan technologii sprawia, że mocarstwa pokroju USA mogą zaoszczędzić wiele cierpień. Wraz z rozwojem technologii wojskowej wszelkie potyczki stają się coraz bardziej finezyjne, a do znaczna część walk i bitew na śmierć i życie może w ogóle się nie odbyć. Kiedyś sprawa była prosta – wróg pojawiał się w linii wzroku i trzeba go było pokonać. Nie ważne, czy to żołnierz piechoty, czołg czy samolot. Dziś jednak żyjemy w czasach, w których większość żołnierzy nawet nie spojrzy w oczy tym, z którymi walczą.

Czytaj też: Japonia i USA łączą siły. Ich nowa broń poskromi siły najgroźniejszych wrogów

Korzystają z nich tylko najlepsi piloci, pociski AGM-88 HARM, niszczyciele radarów

Czułe radary, broń energetyczna, pociski dalekiego zasięgu, technologia stealth – wszystko to sprawia, że np. zamiast wysyłać myśliwce do bezpośredniej walki powietrznej na nacierającą eskadrę wrogich samolotów i ryzykować życie pilotów, na takie zagrożenie można odpowiedzieć znacznie subtelniej. Aktualnie kilka pocisków przeciwlotniczych wystrzelonych z lądu lub samych myśliwców ze znacznej odległości jest w stanie zażegnać całkowicie zagrożenie, ale żeby móc dokonywać takich operacji i mieć na nie odpowiednio wysoką odporność, dane wojsko musi opanować walkę elektroniczną do perfekcji.

Czytaj też: Wiedza to potęga. Tak Stany Zjednoczone zyskują przewagę nad wrogami

Tego właśnie zdania był niegdysiejszy szef operacji morskich USA, admirał Jonathan Greenert, który stwierdził, że “kto kontroluje widmo elektromagnetyczne, ten zwycięży w przyszłych wojnach”. Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych nie była głucha na takie zapowiedzi i postanowiła pójść w tym kierunku m.in. ze swoim samolotem EA-18G Growler, którego możliwości w zakresie walki elektronicznej są rozwijane przez Raytheon Intelligence & Space od 2013 roku w ramach programu NGJ-MB. Ten ma na celu zastąpienie obecnych systemów zakłócających ALQ-99 czymś zupełnie nowej klasy, co wprowadzi potencjał USA do prowadzenia wojny elektronicznej na zupełnie nowy poziom.

Czytaj też: Akcja rodem z filmu – specjalsi USA “zaatakowali” okręt podwodny. Aż trudno uwierzyć w te zdjęcia

Wojna elektroniczna jest o tyle ważna, że z jednej strony zapewnia wojsku informacje na temat wroga i zwalcza jego starania w tym samym zakresie, dosłownie “oślepiając” jego czujniki, a więc nawet systemy wykrywające i naprowadzające broń różnego rodzaju. Co z kolei dzieje się w momencie, kiedy strona A widzi doskonale stronę B i wie, że jest dla niej niewidzialna? W dzisiejszych czasach oznacza to jedno – rychłą porażkę strony B, która nie będzie w stanie jakkolwiek odpowiedzieć na aktualnie wykorzystywane zaawansowane systemy broni. Wspomniane samoloty Growler będą arcyważną częścią takich sytuacji, chroniąc inne wojskowe sprzęty USA przed atakiem ze strony wroga, co (przynajmniej na papierze), postawi Stany Zjednoczone na z góry wygranej pozycji w wojnie przyszłości.