Nie bez powodu naukowcy pracują nad różnego rodzaju systemami wczesnego ostrzegania przed asteroidami, a także sposobami na zmianę trajektorii takich obiektów, gdyby już któryś stanowił faktyczne zagrożenie dla naszej planety. Tym razem – choć takiego niebezpieczeństwa nie było – to i tak nie udało się wykryć kosmicznego gościa odpowiednio wcześnie.
Czytaj też: Największa rakieta świata nie poleciała. Starship sięgnie bram kosmosu innym razem
O sytuacji poinformował astronom Krisztián Sárneczky z Obserwatorium Piszkéstető na Węgrzech. Obiekt, nazwany początkowo Sar2667, został również potwierdzony przez chorwackie Obserwatorium Višnjan.
Z kolei przedstawiciele Europejskiej Agencji Kosmicznej twierdzą, że mającą około metra średnicy asteroida nigdy nie stanowiła faktycznego zagrożenia. Co więcej, przewidywano, że 2023 CX1 uderzy w obrębie pasa Oceanu Atlantyckiego: na terenie kanału La Manche rozciągającego się między Anglią a Francją.
Asteroida 2023 CX1 nie stanowiła realnego zagrożenia, ponieważ jej średnica wynosiła około jednego metra
W nocy z niedzieli na poniedziałek trwały obserwacje lecącej asteroidy, które trwały aż do momentu, gdy zniknęła ona z zasięgu wzroku, ponieważ wpadła w cień Ziemi. Kiedy znalazła się w obrębie atmosfery, tarcie zamieniło ją w kulę ognia, która przecięła niebo nad kanałem La Manche.
Jak do tej pory oficjalnie potwierdzono wykrycie siedmiu asteroid jeszcze przed ich uderzeniem w naszą planetę. Z jednej strony możemy więc martwić się, że systemy wczesnego ostrzegania nie działają tak, jakbyśmy tego chcieli. Z drugiej natomiast pozostaje się cieszyć, iż w ogóle cokolwiek wykrywają – i to z coraz wyższą skutecznością.
Czytaj też: Chińczycy zbiorą próbki z przelatującej asteroidy. Wybrali już konkretny cel
Obiekty pokroju 2023 CX1 stwarzają idealną okazję do testowania możliwości ziemskiego systemu wczesnego ostrzegania przed potencjalnymi zagrożeniami. Oby jak najdłużej były to asteroidy niewielkich rozmiarów, tak, byśmy nie musieli się przekonać, czy ludzkość będzie w stanie się przed nimi obronić. Bez wątpienia, patrząc na rezultat misji DART, powinniśmy mieć nieco powodów do optymizmu. Roztrzaskanie sondy o powierzchnię kosmicznej skały doprowadziło bowiem do zmiany trajektorii jej lotu.