Dwa razy szybszy, dwa razy płynniejszy, do tego ładniejszy, smuklejszy, lżejszy i po prostu lepszy od Steam Decka – taki ma być Asus ROG Ally, najnowsza „konsola” przenośna (czy raczej przenośny pecet), która rzuci rękawicę nie tylko sprzętowi od Valve, ale także wszystkim chińskim wynalazkom pokroju GPD Win czy AYANEO. Na papierze ROG Ally wygląda wręcz za dobrze, by mógł być prawdziwy i pewnie dlatego Asus pokusił się o ten niewinny żart i prezentację w Prima Aprilis. Teraz jednak, gdy wiemy już na pewno, że to rzeczywisty produkt, mający trafić na rynek w perspektywie najbliższych miesięcy, przyjrzyjmy się mu nieco bliżej. Dla kogo w zasadzie powstał i kto go kupi?
Asus ROG Ally zachwyca możliwościami
Jeśli chodzi o specyfikację techniczną, produktowi Republic of Gamers bliżej do AYANEO niż do Steam Decka. Konstrukcyjnie jest on bardziej „zwarty”, smuklejszy i lżejszy od Steam Decka, a do tego jego ścięte krawędzie nie tylko pasują estetycznie do laptopów z serii ROG, ale też mają zastosowanie funkcjonalne – jak mówi Linus Sebastian, Asus drobiazgowo przebadał nawyki posiadaczy tego typu sprzętów i odkrył, że większość z nich korzysta z konsolek opierając je o blat. Producent wyprofilował więc dolną krawędź tak, aby naturalnie opierała się o płaską powierzchnię, kierując ekran w stronę gracza pod optymalnym kątem.
Jeśli chodzi o specyfikację techniczną, sercem Ally jest stworzone na zamówienie APU od AMD oparte o 4-nm architekturę Zen 4 i RDNA 3, mogące pracować zarówno w trybie 15W by oszczędzać energię, jak i 30W, by dostarczyć niemal dwukrotnie większą wydajność niż Steam Deck.
Dwukrotnie płynniejszy będzie też obraz. Panel ma taką samą przekątną jak w Steam Decku (7”), ale jego proporcje to bardziej przyjazne grom 16:9, rozdzielczość to Full HD (zamiast 1280 x 800), a częstotliwość odświeżania wynosi 120 Hz. Oczywiście nie ma co liczyć na granie w najnowsze gry AAA w 120 FPS; takie tezy mogą stawiać tylko ludzie, którzy bladego pojęcia o hardwarze pecetowym nie mają. Jednak w starszych grach, czy też mniej wymagających pozycjach, uzyskanie wyższej płynności nie powinno być problemem, zwłaszcza przy wykorzystaniu technologii VRR, dynamicznie dopasowującej częstotliwość odświeżania do liczby klatek na sekundę.
Tym jednak, co najbardziej imponuje przy zastosowaniu tak relatywnie potężnych podzespołów, jest kultura pracy. Zarówno Dave2D, jak i Linus, którzy już mieli okazję pobawić się nowym Asusem, zwracają uwagę na niemal niesłyszalną pracę wentylatora pod maksymalnym obciążeniem. Asus ROG Ally emituje hałas na maksymalnym poziomie raptem 20 dB, podczas gdy Steam Deck osiąga ponad 37 dB, co jest zresztą jego największą wadą. Pamiętajmy, że decybele skalują się w sposób logarytmiczny, a nie liniowy, więc Ally nie jest dwukrotnie cichszy. Jest nieporównywalnie cichszy, a do tego nawet pod obciążeniem nie nagrzewa się do przesady.
Oczywiście wielką niewiadomą pozostaje, jak ta wydajność i kultura pracy przełożą się na zapas energii, ale Asus obiecuje wyniki zbliżone do Steam Decka.
Ciekawą opcją, z której jednak zapewne nikt nie skorzysta, jest możliwość podłączenia do ROG Ally stacji dokującej ROG XG Mobile z zewnętrzną kartą graficzną. To pozwoli przekształcić niewielką konsolkę albo w pełnoprawną konsolę pod telewizorem (z dodatkowym, ogromnym „kopem” graficznym) albo w całkiem wydajny komputer stacjonarny, wszak konsola ROG pracuje pod kontrolą Windowsa 11, więc jest de facto zwykłym pecetem, zaklętym w format handhelda. Nie sądzę jednak, by to rozwiązanie cieszyło się popularnością, gdyż stacje dokujące XG Mobile są bardzo drogie (ich cena w Polsce przekracza 6000 zł), zaś cały pic sprzętów takich jak ROG Ally polega na tym, że muszą być tanie. I tu dochodzimy do sedna problemu, które zaważy na być albo nie być nowego produktu Asusa.
ROG Ally jest za dobry, by mógł być tani
Steam Deck zdobył popularność przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze: jest banalnie prosty w obsłudze, jednocześnie zostawiając otwartą furtkę dla wszystkich, którzy lubią w sprzęcie grzebać. Interfejs Steama na takim sprzęcie to strzał w dziesiątkę, sprawiający, że Steam Deck jest nieporównywalnie bardziej intuicyjny w obsłudze i lepiej zoptymalizowany niż dowolny komputer z Windowsem. Po drugie: jest tani. Trzy konfiguracje kosztują odpowiednio 1899, 2499 i 3099 zł, czyli nieporównywalnie mniej, niż np. AYANEO czy GPD Win, kosztujące zwykle grubo powyżej 4000 zł w sensownych konfiguracjach. Trzeba przy tym pamiętać, że Valve nie odkrył żadnej „magicznej formuły” ani nie tnie kosztów. Valve po prostu na Steam Decku nie zarabia, kompensując sobie straty w 30-procentowej prowizji z gier kupowanych przez Steama.
Asus nie ma takiego pola manewru i nie sądzę, by chciał tracić pieniądze. A ROG Ally wygląda też na zbyt dobry sprzęt, by można było gdziekolwiek ciąć koszty. Innymi słowy – ten sprzęt nie może być tani. Asus co prawda obiecuje „przystępną cenę”, ale co to w zasadzie oznacza? Osobiście nie byłbym zdziwiony, gdyby cena sięgnęła nawet 5000 zł, choć pewnie bliżej jej będzie do 3499 zł. Nadal za drogo na tle Steam Decka, ale na tyle tanio, by wykosić chińską konkurencję. Dave2D w swoim filmie słusznie zwrócił uwagę na pewien fakt – ROG Ally będzie dostępny m.in. w sklepach Best Buy, które realizują tylko hurtowe zamówienia od producentów. Gdyby nie mieli pewności, że ten produkt ma szansę się sprzedać, toby go po prostu nie zamówili.
A to prowadzi mnie do największej zalety – produkt z logo Republic of Gamers będzie dostępny wszędzie. Nie trzeba będzie go zamawiać przez internet ani tym bardziej wspierać kampanię na Indigogo, by kupić go taniej. Będzie dostępny w sklepach na całym świecie tak samo, jak każdy inny laptop Asusa. A to znaczy, że miliony konsumentów będą mogły pójść do sklepu, pobawić się nim, pomacać i przetestować przed zakupem.
Na sukcesie ROG Ally zaważy też oprogramowanie. Oczywiście trzonem urządzenia jest Windows 11, który pozwoli na instalację gier ze wszystkich możliwych źródeł, ale z informacji od testerów wynika też, że całością może zarządzać prosta nakładka stworzona w oparciu o Armory Crate, która pozwoli na szybkie uruchamianie już zainstalowanych gier. Ogromny ciężar spoczywa na barkach programistów, którzy muszą opracować taki system, aby Ally działał jak konsola. Aby dało się w gry wskakiwać i wyskakiwać z nich w locie, a nie, jak na typowym pececie, za każdym razem włączać i wyłączać grę, launcher i jeszcze może zmieniać ustawienia przed startem. W sprzęcie przenośnym liczy się prostota i granie z doskoku. Asus musi zoptymalizować swój produkt w taki sposób, aby tego typu zachowanie było jak najbardziej przyjemne i intuicyjne.
Dla kogo jest ten sprzęt?
Odbyłem dziś dwie długie dyskusje z przyjaciółmi i przeczytałem wszystko, co piszą polskie media o ROG Ally i mam nieodparte wrażenie, że mało kto rozumie, jaka jest największa zaleta takiego sprzętu jak ten od Asusa, czy nawet jak Steam Deck. U nas wszyscy upatrują w nich „rywali Switcha” i patrzą na nie przez pryzmat porównań z konsolą do gier. A to porównanie totalnie chybione, co zresztą podkreślał sam Gabe przy okazji premiery Gabeboya – Steam Deck powstał jako produkt komplementarny do peceta. To jest sprzęt dla ludzi, którzy już dziś mają sporą bibliotekę gier na PC, lecz albo nie chcą, albo nie mogą ogrywać jej przy swoim komputerze stacjonarnym, albo po prostu chcieliby zabrać rozrywkę ze sobą, nie uciekając się do kupowania nowej konsoli przenośnej z odrębną biblioteką gier.
Znamiennym jest, że z moich osobistych obserwacji wynika, iż najbardziej rozczarowani Steam Deckiem są ci, którzy kupili go nie mając w ogóle gier na PC, a najbardziej zadowoleni ci, którzy od lat grają wyłącznie na pececie i zbudowali tam ogromne zaplecze tytułów, w które dotąd nie mieli kiedy zagrać. Podobnie może być też z ROG Ally, który ponadto oferuje bibliotekę z innych repozytoriów, jak Epic Games, GOG, etc., o emulatorach nie wspominając. Taki sprzęt będzie idealnym uzupełnieniem komputera osobistego, a może nawet jego zastępstwem; bez trudu umiem sobie wyobrazić rodzica kupującego taki produkt dziecku jako jedyny komputer, służący do rozrywki w formie przenośnej i do nauki w formie stacjonarnej. Steam Deck może zresztą pełnić tę samą rolę i – co więcej – ze świecą szukać równie szybkiego peceta w podobnej cenie.
Czy to oznacza, że ROG Ally będzie sprzętem niszowym? Oczywiście, że tak. Tak samo, jak sprzętem niszowym jest Steam Deck – nawet przy ponad milionie sprzedanych egzemplarzy to ledwie promil sprzedaży Nintendo Switcha (122,5 mln sztuk). Nikt o zdrowych zmysłach nie uważa Steam Decka za produkt jakkolwiek mainstreamowy, bo nie takie jest jego założenie. To produkt skierowany do bardzo konkretnej, bardzo wąskiej grupy odbiorców, a ROG Ally jest wycelowany jeszcze bardziej precyzyjnie. Jednak nawet w tej wąskiej niszy Asus nie może przegiąć z ceną. Bo nawet jeśli głównym rynkiem zbytu tego produktu będą Chiny czy Korea, tak produkt musi być przystępny cenowo także dla graczy w innych częściach świata, aby opłacało się go tam dostarczać.
Tu też jednak muszę na moment sam sobie zaprzeczyć. Usłyszałem dziś dwukrotnie, że „nikt o zdrowych zmysłach nie kupi ROG Ally zamiast Switcha, bo Switch jest tańszy”. Owszem, Switch jest tańszy, ale gry na niego są z reguły droższe niż na PC, a nawet jeśli nie, to… dlaczego ktoś miałby budować od zera nową bibliotekę gier, podczas gdy może sięgnąć do tej, którą już ma?
Posługując się własnym przykładem – prędzej kupię Steam Decka czy ROG Ally niż Switcha, z bardzo prostego względu. Nie interesuje mnie Zelda, Mario ani Pokemony. Na PC mam kupionych kilkaset gier, w tym sporo niezaczętych. Nawet jeśli Switch byłby dużo tańszy, to odbudowanie choć części biblioteki gier momentalnie wyrównałoby cenę względem droższych przenośnych komputerów. Kupując Steam Decka czy ROG Ally w ogóle się nie martwię o to, w co będę grał – bo tam czekają na mnie gry, które już mam.
Gdybym nie miał PC, oczywiście z pocałowaniem ręki sięgnąłbym po Switcha, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jednak osobiście, podobnie jak inni pececiarze mam na swoim komputerze budowaną latami bibliotekę i ogromną kupkę wstydu. I właśnie do ogrywania tej kupki wstydu najlepiej nadaje się taki Asus ROG Ally.
Dlatego też nie mogę się doczekać premiery i o ile nie kupiłem Steam Decka, bo zadebiutował w chwili, gdy zwyczajnie nie miałem potrzeby go posiadać, tak dziś sytuacja wygląda nieco inaczej i z pocałowaniem ręki przyjmę handheld do gier pecetowych. Dla tysięcy innych pececiarzy jest to zaś spełnienie marzeń – móc zabrać swoje gry poza dom, poza jaskinię gracza i cieszyć się nimi gdziekolwiek. Przez wiele lat taki luksus zarezerwowany był wyłącznie dla konsolowców. A potem, małymi kroczkami, zaczęły pojawiać się sprzęty imitujące konsole przenośne, aż w końcu premiera Steam Decka i postęp technologiczny w zakresie wydajności procesorów na dobre wyważyły te drzwi i coś czuję, że Asus ROG Ally nie jest ostatnim handheldowym pecetem, jakiego zobaczymy w najbliższym czasie.