Czy w kategorii, którą niegdyś nazywaliśmy „ultrabookami”, można wymyślić jeszcze coś ciekawego? Przykład Apple’a i MacBooka Air M2 dobitnie pokazał, że niekoniecznie – co najwyżej można upchnąć nieco więcej mocy do z grubsza tej samej obudowy. I tyle. Tymczasem Asus obrał nieco inny kierunek i zamiast próbować wciskać nie wiadomo ile więcej mocy (której i tak większość nabywców nie potrzebuje), postanowił ulepszyć znajomą konstrukcję i odchudzić ją do rzadko spotykanego poziomu. Dodajmy do tego kilka innych usprawnień, zastosowanie ekologicznych materiałów i mamy super ciekawy produkt, nawet jeśli na pierwszy rzut oka na taki nie wygląda.
Asus Zenbook S13 OLED to straszny cienias
Waży kilogram i mierzy centymetr grubości. Nazwanie go „cieniasem” jest jednak odrobinę nie na miejscu, bo mimo tak niewielkiej masy i grubości Asusowi udało się uniknąć jakichkolwiek kompromisów (przynajmniej na papierze).
Nadal patrzymy na komputer napędzany podzespołami Intela 13 gen. (do Intel Core i7), wspieranymi przez nawet 32 GB RAM-u i 1 TB miejsca na dane. Asusowi udało się też jakoś zaprojektować obudowę w taki sposób, by zmieściło się w niej pełnowymiarowe złącze HDMI, złącze USB-A, gniazdo słuchawkowe i dwa złącza Thunderbolt 4. Tu również kompromisów nie widać. Czas pracy również (teoretycznie) nie uległ pogorszeniu, bo nowy Zenbook S13 OLED ma pracować na jednym ładowaniu nawet 14 godzin, choć w to uwierzę dopiero, jak zobaczę.
Definitywnie nie widać też kompromisu w wyświetlaczu, gdyż nowy Asus wyposażony jest w 13-calowy panel Lumina OLED o rozdzielczości 2880 x 1800 px, proporcjach 16:10 i jasności 550 nitów, a także odświeżaniu 120 Hz. Asusowi udało się przy tym jakimś cudem zachować dość miejsca nad ekranem, by zmieścić tam kamerę na podczerwień do logowania Windows Hello. Pod ekranem zaś udało się zmieścić klawiaturę z pełnowymiarowymi klawiszami i gładzik o 9,5% większej powierzchni niż w poprzednich modelach. Szkoda tylko, że nadal jest to gładzik z fizycznym klikiem, a nie haptyczna płytka, jak w Zenbooku Pro 16X OLED, ale nie można mieć wszystkiego.
Pomówmy jednak o tym, w jaki sposób Asusowi udało się dobić do takich gabarytów i jednocześnie nie ponieść kompromisów w postaci rozmiaru akumulatora czy liczby złącz. Otóż producent zastosował w Zenbooku S13 OLED zupełnie nowy materiał, które określa mianem „Plasma ceramic aluminum”. Według zapewnień Asusa ma być on bardziej wytrzymały i przyjemniejszy w dotyku od „zwykłego” aluminium, i to na kilku frontach. Nowy materiał jest rzekomo bardziej sztywny i mniej podatny na zużycie, a do tego mniej podatny na korozję, przy jednoczesnym ulepszonym przewodnictwie cieplnym. Ponadto jest to materiał bezpieczny dla zdrowia i możliwy do poddania recyclingowi w 100%. Skoro zaś o recyclingu mowa, to Asus w nowym modelu laptopa pokazuje, że poważnie przykłada się do ekologii, wykorzystując do jego budowy elementy z odzysku.
Obudowa wykorzystuje aluminium pochodzące z recyclingu, podobnie jak pokrywa pulpitu roboczego, wykonana ze stopu aluminium i magnezu. Klawisze odlano zaś z recyclingowanego plastiku, zaś głośniki zawierają plastiki pochodzące z oceanicznych śmieci. Płytki drukowane na płycie głównej i pod touchpadem wykonano zaś bez użycia halogenów. Ciekawie wygląda też nowe, ekologiczne opakowanie, które może też pełnić rolę… tymczasowej podstawki pod laptopa.
Ewolucja w dobrym kierunku
Na pierwszy rzut oka te wszystkie nowości nie wyglądają przesadnie innowacyjnie, ale trzeba pamiętać, że wyścig ku smuklejszym i lżejszym laptopom trwa od ponad dekady, i jak dotąd każda próba nadmiernego odchudzenia lub wyszczuplenia ultrabooka była okupiona mniejszymi lub większymi kompromisami. Patrząc na możliwości Asusa Zenbook S13 OLED, kompromisów względem pozostałych Zenbooków nie widać. Widać za to laptop, który łatwiej będzie schować do torby czy plecaka, i którego masy nie poczujemy nawet nosząc go ze sobą przez cały dzień. Niestety nie znamy jeszcze ceny urządzenia, ale z pewnością dowiemy się o niej niebawem, gdy tylko laptop trafi na sklepowe półki. Nie sądzę jednak, by miał to być produkt przesadnie drogi, sądząc po cenach obecnej generacji tego modelu.
Na ile obietnice Asusa przełożą się na faktyczną jakość produktu? O tym przekonamy się niebawem, gdy tylko nowy laptop przyjedzie do nas na testy. Moim zdaniem nowy produkt Asusa to krok w bardzo dobrą stronę i przykład na to, że w tym wysyconym do granic segmencie jest jeszcze miejsce na innowacje. Może nie są to krzykliwe nowości, ale są to zmiany z gatunku tych ważnych.