To nie są łatwe miesiące dla mediów społecznościowych, choć w szczególności dla TikToka. To na nim skupiają się politycy w Stanach Zjednoczonych, którzy już kilka miesięcy temu zakazali obecności aplikacji na urządzeniach służbowych. Przesłuchanie CEO TikToka, Shou Zi Chew, w Izbie Reprezentantów także nie dało nadziei na pozytywne rozstrzygnięcia. W przyszłym roku w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie, a więc warto wykorzystać każdą chwilę i pretekst, by pojawić się w mediach. O kontrowersjach z ostatnich miesięcy opowiadałem zresztą w wideo na kanale Focus Technologie (subskrypcje mile widziane!).
Koniec TikToka? Zobacz wideo na kanale Focus Technologie:
Wydaje się, że inicjatywy krytykujące media społecznościowe mają szansę na największy odzew. Każdego dnia korzystają z nich miliony użytkowników, którzy spędzają z nimi zauważalną ilość czasu. Do tego w przypadku kontrowersji łatwiej odwołać się do wielkiego gracza aniżeli do strony albo użytkownika, który spopularyzował jakiś trend. Gdy z powodu takiego trendu pojawiają się ofiary, platformy do publikacji treści są pod ostrzałem. Z jednej strony jest w tym zrozumiała kontrola, zwłaszcza po latach legislacyjnego eldorado dla firm technologicznych, z drugiej pojawia się pewna obsesja.
Media społecznościowe na celowniku gubernatora Montany
Wydaje się, że Greg Gianforte, gubernator stanu Montana, chce poszerzyć zakres swoich łowów. W połowie kwietnia w tamtejszym kongresie przegłosowano dokument o nazwie SB 419. Większością 54-43 poparto zawarty w nim zakaz TikToka w sklepach z aplikacjami Apple i Google. Jeżeli dokument wejdzie w życie, operatorzy Google Play i App Store oraz sama platforma będą musieli płacić kary, jeśli będą pozwalały na pobranie TikToka.
Inicjatywa ta była jednak tylko przyczynkiem do większego i potencjalnie znacznie mocniejszego uderzenia w gigantów mediów społecznościowych. Według doniesień Wall Street Journal Greg Gianforte ostrzy sobie zęby nie tylko na aplikację od ByteDance, ale i wszystkie media społecznościowe, którzy będą zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. We wczesnej wersji dokumentu blokadą miałyby zostać objęte wszystkie aplikacje mediów społecznościowych, które dostarczają określone dane do wrogów USA. I tak samo jak w poprzednim projekcie, do odpowiedzialności mają zostać pociągnięci właściciele największych sklepów z aplikacjami na smartfony – Apple oraz Google.
Rozumiem, że można mieć wiele zastrzeżeń do sklepów z aplikacjami. Nie tak dawno okazało się, że sklep Google Play to siedlisko szkodliwego oprogramowania i bardzo łatwo zaimplementować je w pozornie zwyczajnych aplikacjach. Przychylniejszym okiem patrzy się na App Store, ale przecież i na platformie Apple istniało (i zapewne istnieje) ryzyko zainstalowania aplikacji wyłudzających dane lub ukrywających niepożądane linijki kodu. Problem w tym, że to niemożliwe, by sklep mógł kontrolować każdą aplikację. O ile może sprawdzać oprogramowanie pod kątem bezpieczeństwa, tak trudno będzie weryfikować każdą treść w aplikacji.
Gubernator Montany zachowuje się tu nieco jak bohater serialu Yellowstone – John Dutton – który startując w wyborach na gubernatora Montany powiedział, że “jest ścianą, o którą rozbije się fala postępu”. Trudno zresztą nie odnieść wrażenia, że cała sytuacja narastająca dookoła TikToka i innych mediów społecznościowych w tym Stanie mogłaby posłużyć za inspirację dla kolejnego sezonu popularnego serialu, bo to knowania rodem z podręcznika rodziny Duttonów.
Potrzebujemy poważnych inicjatyw dotyczących mediów społecznościowych
Wydaje się, że po okresie zachwytu mediami społecznościowymi i możliwościami, jakie dają, przyszedł czas poważnego namysłu nad ich rolą, przynajmniej dla części osób. Niezależnie od tego, czy to populizm obliczony na wygraną w wyborach, czy też faktyczne zmartwienie, dobrze, że temat jest podejmowany. Szkoda, że robi się w sposób niejednokrotnie dość naiwny i kontrowersyjny.
Politycy w Stanach Zjednoczonych mają tendencję do kierowania się ku radykalnym rozwiązaniom. Blokady oraz zakazy handlu z podmiotami może i miałyby sens, gdyby nie to, że zamykają jakąkolwiek debatę o roli mediów społecznościowych. A kto jak kto, ale Stany Zjednoczone mają kapitał kulturowy na tyle duży, by zaprosić do dyskusji ludzi o wielu poglądach i sytuacjach. Jednocześnie marnotrawią go na polaryzację, w której ochrona interesu narodowego może trwale uszkadzać biznesy, wobec których nie postawiono nawet mocnych oskarżeń (tak, myślę o Huawei).
Rozsądniej prezentuje się podejście polityków Unii Europejskiej, które widzimy przy okazji wdrażania Digital Services Act. Od największych graczy będzie wymagane, by ujawniali sposób, w jaki algorytmy sugerują treści. Ponadto mają sprawniej usuwać nielegalną zawartość, a także nie wykorzystywać swoich rozwiązań w sposób uzależniający. To tylko część zmian, jakie legislacja wymusi na plaformach, a wszystkie wydają się oddawać chociaż część kontroli użytkownikom i konsumentom.
TikTok będzie robił wszystko, by przetrwać. W odpowiedzi na kontrowersje platforma szykuje Project Texas. W jego ramach dane amerykańskich użytkowników będą przetwarzane tylko przez amerykańskich pracowników i amerykańskie firmy wyłącznie na terenie Stanów Zjednoczonych. Podobne rozwiązanie dla Europy rozwija się pod kryptonimem Project Clover. Zrozumieć TikToka nie jest trudno – to gigantyczny biznes, zatrudniający ludzi na całym świecie i przyciągający do ekranów miliard użytkowników. Byłoby zatem rozsądnie, by zamiast wypalania aplikacji napalmem ze Stanów Zjednoczonych, zdecydowano się na bardziej stonowane podejście.