Zacznijmy od przytoczenia krótkiej historii Srebrnego Globu. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że w młodą Ziemię – mniej więcej 50 milionów lat po narodzinach Układu Słonecznego – uderzył obiekt wielkości Marsa. Potężna kolizja doprowadziła do wyrzucenia w przestrzeń kosmiczną ogromnych ilości materii. Ta w pewnym momencie uformowała coś, co obecnie nazywamy Księżycem.
Czytaj też: Galaxy S23 Ultra robi oszukane zdjęcia księżyca za pomocą AI. Tak, ale w czym problem?
Na przestrzeni miliardów lat nasz naturalny satelita krążył wokół Ziemi w różnych odległościach. Obecnie oddala się on od naszej planety o mniej niż 4 centymetry rocznie. W ludzkiej skali czasowej to praktycznie niezauważalny proces, ale wystarczy kilka milionów lat, by rezultaty stały się jak najbardziej odczuwalne. Tym bardziej, iż Srebrny Glob ma istotny wpływ na funkcjonowanie Ziemi, choćby w zakresie powstawania pływów oceanicznych.
Grawitacyjne przyciąganie Ziemi wpływa też na Księżyc, choć te są dla nas rzecz jasna mniej istotne. Jeśli zaś chodzi o efekty tego zjawiska na naszej planecie, to wystarczy wspomnieć, iż około 4,5 miliarda lat temu tempo obrotu Ziemi było znacznie szybsze, a ówczesny dzień trwał mniej więcej pięć godzin. Najważniejszy w całej sprawie jest natomiast fakt, iż wzajemnie oddziałujące na siebie układy muszą zachować pewną równowagę. W miarę jak tempo obrotu Ziemi spada, równowagę zapewnia oddalający się Księżyc.
Obecnie Księżyc oddala się od Ziemi. Tempo tej ucieczki wynosi około 3,8 centymetra rocznie
Co więcej, spada również tempo, w jakim Księżyc obraca się wokół własnej osi. W efekcie zostaje on zamknięty tak, że zawsze widzimy tę samą jego stronę. Za około 50 miliardów lat, coraz wolniejszy obrót Ziemi mógłby sprawić, że zarówno nasza planeta jak i jej naturalny satelita zostałyby zamknięte w grawitacyjnym tańcu. Wtedy też zakończyłby się proces oddalania Księżyca od Ziemi.
Niestety, jest mało prawdopodobne, by którykolwiek z tych obiektów dostał od wszechświata tak wiele czasu. Na drodze do ich szczęścia stanie nie kto inny, jak Słońce. Nasza gwiazda, jak z resztą wszystkie tego typu obiekty, nie może istnieć wiecznie. Z tego względu naukowcy spodziewają się, iż za około pięć miliardów lat Słońce zmieni się w tzw. czerwonego olbrzyma.
Czytaj też: Perfumy o zapachu Księżyca coraz bliżej. Astronauci opisali, co czuć w kosmosie
Takie ciało ma relatywnie niską masę oraz charakterystyczną barwę. Zazwyczaj faza czerwonego olbrzyma trwa kilka milionów lat i ma destrukcyjny wpływ nie tylko na samą gwiazdę, ale i krążące wokół niej planety oraz ich księżyce. Taki sam los najprawdopodobniej dotknie zarówno Ziemi jak i Srebrnego Globu właśnie za około pięć miliardów lat. Wtedy też nasz naturalny satelita będzie od nas oddalony o dodatkowe 189 tysięcy kilometrów. O ile, rzecz jasna, utrzyma się obecne tempo jego ucieczki.