Historyczna umowa, która zmieni rynek. Intel i Arm zawalczą wspólnie o nową generację procesorów
Nie jest to byle jakie ogłoszenie, a wręcz historyczny moment w rozwoju procesorów, który połączył siły dwóch gigantów na rynku technologicznym. Podczas gdy Arm jest brytyjską firmą, która projektuje i licencjonuje architekturę ARM innym producentom układów scalonych, amerykański Intel samodzielnie projektuje i produkuje własne procesory zgodne z architekturą x86-64, a także od niedawna świadczy usługi produkcji półprzewodników poprzez wspomniany oddział Intel Foundry Services.
Czytaj też: Nowe Ryzeny robią wrażenie. AMD wybawi graczy od prądożernych procesorów Intela?
Wprawdzie połączenie sił Intela i Arm nie będzie dotyczyło rozwoju wspólnych projektów procesorów czy wspólnej produkcji, ale i tak będzie arcyważne dla przyszłości układów wykorzystujących architekturę ARM. Intel w tym układzie stanie się masowym (ale nie jedynym potencjalnym) producentem układów zaprojektowanych na bazie ARM, co oznacza tyle, że klienci wykorzystujący podstawy zaprojektowane przez brytyjską firmę będą mogli skorzystać z linii produkcyjnych Intela, a dokładniej mówiąc, tych zajmujących się procesem Intel 18A.
Umowa mająca trwać “wiele pokoleń” (rozumianych jako kolejne generacje procesorów, a nie naszych dzieci, wnuków i prawnuków) najpierw obejmie produkcje układów SoC o niskim zapotrzebowaniu energetycznym dla urządzeń mobilnych, a z czasem zostanie (wedle planu) rozszerzona o układy przeznaczone do samochodów, sprzętów Internetu Rzeczy, centrów danych czy przemysłu lotniczego. Innymi więc słowy, ta umowa nie jest jednorazowym strzałem, a czymś, co będzie wpływać na cały rynek technologiczny latami. W jej ramach duet podejmie wspólny wysiłek co do optymalizacji technologii projektowania (DTCO), w ramach to której technologie projektowania i przetwarzania układów scalonych zostaną zoptymalizowane w celu zwiększenia mocy, wydajności, powierzchni i kosztów dla rdzeni Arm wykorzystujących technologię Intel 18A, którą firma niedawno sfinalizowała.
Czytaj też: Intel bierze sprawy w swoje ręce. Opracowano lekarstwo na największą wpadkę Nvidii
Wprawdzie nazwa Intel 18A nie mówi sama w sobie wiele, ale w praktyce to nic innego, jak “intelowskie” określenie 1,8-nm technologii w powszechnym i bardzo uproszonym rozumieniu. Firma ma pewność, że dzięki wprowadzeniu w tym procesie technologii PowerVia oraz tranzystorów RibbonFET typu GAA zawojuje rynek i przewyższy nawet to, co w identycznym samym czasie będzie miała do zaoferowania nie tylko firma Samsung, ale też TSMC. Warto jednak podkreślić, że sama umowa między Intelem a Arm nie dotyczy produkcji konkretnych układów, ale samej optymalizacji IP firmy Arm dla węzła procesowego Intela i odwrotnie.
Czytaj też: Intel stawia filary technologicznej dominacji. Procesory nowych generacji będą nie do poznania
Oznacza to tym samym, że faktyczna produkcja chipów będzie zależała od licencjobiorców trzecich, którzy wykorzystają architekturę Arm do zaprojektowania swoich SoC, a następnie wybiorą Intela (a nie np. TSMC) do ich produkcji. Jednak tylko wygórowane ceny Intela mogłyby doprowadzić do sytuacji, w której żadna firma nie zainteresuje się jego ofertą, a jeśli zapewnienia o procesie Intel 18A są prawdziwe, to być może postawi na niego nawet Apple w swoim dążeniu do oferowania możliwie najbardziej zaawansowanych SoC… choć zważywszy na powiązania tej amerykańskiej firmy z TSMC, są na to małe szanse. Prawdę o tym poznamy już w 2025 roku, bo rok wcześniej Intel ma rozpocząć produkcję układów z wykorzystaniem tej technologii.