Kia EV9 pozwoli na bezprzewodową poprawę osiągów auta
Kia EV9 to pierwsze auto producenta z systemem Connecter Car Navigation Cocpit (ccNC) produkcji Hyundaia. Jego najważniejszą funkcja jest możliwość bezprzewodowej aktualizacji z chmury (OTA). Do tej pory Kia pozwalała w ten sposób aktualizować wyłącznie sam system inforozrywki, ale nie całego oprogramowania auta. Co to zmienia?
Aktualizacja będzie w stanie np. zoptymalizować zużycie energii, a co za tym idzie zmniejszyć je w niektórych scenariuszach. Możliwe będzie też poprawienie działania systemów wspomagających kierowcę, również poprzez ich optymalizację po stosownym zebraniu danych z przejechania pierwszych dziesiątek tysięcy kilometrów. Oby tylko w grę wchodziła faktycznie poprawa osiągów auta, a nie blokowanie niektórych funkcji i odblokowywanie ich po uiszczeniu abonamentu.
Oprogramowanie ccNC poprawia ogólny komfort korzystania z multimediów w aucie. Przedstawiciele producenta zapewniają, że przewijanie elementów interfejsu i dostępne animacje mają działać na poziomie iPhone’a. A w przeciwieństwie do General Motors, Kia nie zamierza rezygnować z integracji auta z Android Auto oraz Apple CarPlay. Niestety, pomimo wszystkich tych nowości i technologii, smartfony nadal trzeba będzie podłączać kabelkiem. Szkoda. Rzecznik Kia motywuje to tym, że osoby korzystające z obu systemów i tak chcą ładować swój smartfon w trakcie jazdy. Tyle tylko, że to przecież też można robić bezprzewodowo…
Oprócz modelu EV9, nowe oprogramowanie ccNC zobaczymy w Polsce popularnym crossoverze Hyundaia, odświeżonym modelu Kona. Wracając do EV9, Kia bardzo mocno unowocześniła wnętrza auta, decydując się na zamianę niektórych przycisków na dotykowe. To rodzi obawy, czy będą to niewygodne i niepodświetlane przyciski rodem z Volkswagena, czy bardzo udane ze świetną haptyką jak w Nissanie Ariya? Tego dowiemy się po pierwszych testach.
Czytaj też: Autonomiczne pojazdy przyszłości to busy? Sprawdzą to Szkoci
Zdalne aktualizacje będą kluczową funkcją samochodów w najbliższych latach
Zatwardziali miłośnicy klasycznej motoryzacji mogą zejść na zawał, ale to właśnie oprogramowanie będzie najważniejszą funkcją aut w najbliższym czasie. Znamy to z użytkowanej na co dzień elektroniki, ale znają to również posiadacze Tesli, która takie zabiegi wykonuje już od lat.
Oczywiście rodzi to pewne obawy. W pewnym sensie kontrola nad autem jest w jakimś stopniu cały czas po stronie producenta. A, podobnie jak w przypadku codziennie użytkowanej elektroniki, nie zawsze aktualizacje wprowadzają pozytywne zmiany. Czasem coś psują, mają mniejsze lub większe błędy. Kilka miesięcy temu na prawie tydzień przestał mi działać telewizor LG po aktualizacji aplikacji HBO Max. Wyobrażacie sobie, że podobna sytuacja dotyka Waszego auta i przez kilka dni nie możecie go uruchomić?
Czytaj też: Test Volvo XC40 Recharge – nie znajdziesz drugiego tak prostego auta
Jest to pewne ryzyko, ale musimy nauczyć się z tym żyć i mieć nadzieję, że producenci aut będą się odpowiednio przykładać do wprowadzanych aktualizacji. Na ogół będą pewnie wprowadzać wiele pożytecznych rzeczy, ale każda pojedyncza wpadka będzie im wypominana latami.