Jak pisze na swoim profilu w serwisie Twitter Komisarz Komisji Europejskiej ds. konkurencji, Margrethe Vestager, w ramach nowych zasad obowiązujących wszystkie podmioty prowadzące działalność w Europie, tzw. Big Tech będzie zobowiązany do usuwania treści naruszających unijne prawo. W połowie listopada ubiegłego roku Joanna pisała, że chodzi tu głównie o zwalczanie mowy nienawiści, dezinformacji i piractwa, a także o ograniczenie wykorzystywania wrażliwych danych prywatnych w celu personalizacji reklam.
Co ciekawe, Vestager wspomina również o zwiększeniu transparentności algorytmów, których używają technologiczni giganci pokroju Google czy Facebooka. Czy to znaczy, że przestaniemy się domyślać, co Google ma na myśli i dostaniemy jasne wytyczne? – zastanawia się głośno Łukasz, a ja wraz z nim, bo na obecnym etapie trudno mi to sobie jeszcze wyobrazić. Wydaje mi się, że dużo gorzej będzie w praktyce z transparentnością algorytmów stosowanych w generatywnej sztucznej inteligencji (np. ChatGPT od OpenAI).
Czytaj też: Coraz więcej krajów przeciwko ChatGPT. Sztuczna inteligencja musi podlegać kontroli
We wpisie Vestager przewija się długa lista podmiotów, które będą musiały się stosować do nowych unijnych przepisów. Widnieją na niej rozpoznawalne usługi:
- sklep internetowy Amazon,
- Alibaba (AliExpress),
- sklep z aplikacjami od Apple’a,
- wyszukiwarka Bing (Microsoft),
- serwis Booking,
- Facebook,
- masa usług Google’a,
- Instagram,
- LinkedIn,
- Pinterest,
- Snapchat,
- TikTok,
- Twitter,
- YouTube,
- Wikipedia,
- Zalando.
Oczywiście to tylko wycinek podmiotów, które obejmują zapisy ustawy DSA.
Czasu na dostosowanie się do DSA jest coraz mniej
Warto przypomnieć, że od momentu uchwalenia przepisów ustawy o usługach cyfrowych (a miało to miejsce w połowie listopada ubiegłego roku), do czasu pełnej implementacji ma minąć nie więcej niż 12 miesięcy. Mamy już więc za sobą kilka intensywnych miesięcy, a przed nami okres jeszcze bardziej wytężonej pracy, która stawia na szali obecność poszczególnych platform w Europie (lub jej brak w razie niedostosowania się do nowych regulacji).
Z drugiej strony zapisom ustawy DSA uważnie przyglądają się niezależne organizacje, takie jak EFF (Electronic Frontier Foundation) i apelują: Należy zachować to, co sprawnie działa. Należy naprawić to, co nie działa lub zostało zepsute. A przede wszystkim należy przywrócić użytkownikom prawo i możliwości kontroli. Wydaje się, że jeszcze przez pewien nieokreślony czas będziemy odczuwać skutki uboczne sprzątania tej mocno zabałaganione piaskownicy. Jedno z mojej perspektywy wydaje się pewne: jest sporo do naprawienia.
Jak pisał Arek jeszcze długo przed uchwaleniem ustawy DSA, jej pierwotne założenia zakładały, że reklamy profilowane nie będą mogły być wyświetlane nieletnim, ale też zakazane zostaną reklamy skierowane do osób na podstawie ich wyznania, orientacji seksualnej, pochodzenia etnicznego, czy przynależności politycznej. Warto jednak pamiętać, że to na rządach poszczególnych krajów będzie spoczywać zdefiniowanie treści uznawanych w danym rejonie za nielegalne.
Jeśli do tej pory mieliście poczucie rozczarowania życiem w niedostatecznie ciekawych czasach, to poczekajcie jeszcze kilka miesięcy i być może zmienicie zdanie. Komisja Europejska w końcu zabrała się za sprzątanie piaskownicy, która od dawna tego wymagała.