Takie przedsięwzięcie byłoby rzecz jasna nie lada wyzwaniem, ponieważ chodzi o pozyskiwanie energii słonecznej z kosmosu tak, by zadbać o ograniczenie emisji na Ziemi. Rzeczony projekt nazywa się SOLARIS, a kluczowe dla jego powodzenia umowy mają być realizowane jeszcze w tym roku.
Czytaj też: Cały świat śmieje się z Niemiec. Wyłączyli elektrownie atomowe i zostali z ręką w nocniku
O co tak w zasadzie chodzi? Podstawę pomysłu stanowi idea gromadzenia energii słonecznej na orbicie okołoziemskiej, ponieważ nie obowiązują tam ograniczenia, jakich doświadczamy na powierzchni naszej planety. Bez względu na to, czy “u nas” jest dzień czy noc czy też niebo jest bezchmurne bądź zachmurzone, tam dostęp do źródła energii jest w zasadzie nieprzerwany.
Oczywiście samo zgromadzenie energii nie jest wielkim problemem, ale trzeba ją jeszcze dostarczyć tam, gdzie będzie potrzebna. Czyli w stronę powierzchni. Raczej trudno sobie wyobrazić dokonanie tego z użyciem bardzo długich kabli, dlatego naukowcy głowią się nad rozwiązaniem problemu z wykorzystaniem potężnych wiązek. Jak wyjaśnia Sanjay Vijendran z ESA, planowane w tym zakresie badania mają skupiać się na całej gamie opcji, między innymi sposobach przenoszenia energii – z zaznaczeniem, że ma to mieć bezpieczny i wydajny charakter.
Wśród proponowanych rozwiązań wymienia się choćby wykorzystanie transmisji radiowej, laserów czy nawet stosunkowo prozaiczne odbijanie wiązki światła słonecznego z orbity w stronę powierzchni. Wśród uczestników całego programu znalazło się francuskie przedsiębiorstwo energetyczne ENGIE oraz włoskie ENEL.
Europa i tutejsza agencja to nie jedyni gracze zajmujący się podobną tematyką. Warto zaznaczyć, że stworzony przez naukowców z Caltech Space Solar Power Demonstrator został wyniesiony na orbitę w styczniu, gdzie miał przetestować szereg technologii, choćby w postaci kosmicznej transmisji mikrofalowej energii słonecznej.
Kosmiczna elektrownia słoneczna mogłaby działać w zasadzie bez przerwy, bez względu na warunki panujące na powierzchni Ziemi
Podobne działania planuje Japonia, której przedstawiciele mówią o realizacji takiej misji w 2025 roku, podczas gdy Chiny zaplanowały swoje działania na 2028 rok. A jeśli kojarzycie realizowany przez Arabię Saudyjską projekt NEOM, to i tam – w mieście przyszłości – ma się znaleźć miejsce dla infrastruktury zasilanej bezemisyjną energią elektryczną z kosmosu.
Istnieje wiele podstawowych powodów, dla których Space-Based Solar Power wygląda na dużo bardziej wykonalne i pożądane niż kiedykolwiek wcześniej. Obejmują one obniżony koszt wyniesienia na orbitę wraz z pojawieniem się rakiet nośnych wielokrotnego użytku, obniżony koszt sprzętu satelitarnego dzięki masowej produkcji – widoczny w nowych konstelacjach, takich jak Starlink i OneWeb – oraz tendencje do bardzo modułowych projektów satelitów energii słonecznej. przyznaje Sanjay
Czytaj też: Co łączy żwirek dla kota z fotowoltaiką? Ogniwa persowskitowe wykorzystają nowy materiał
Moim zdaniem takie rozwiązania prędzej czy później wejdą w życie, choć obecnie wydają się raczej elementem science-fiction, aniżeli planem, którego realizacja ma naukowe podstawy. Problematyczne może okazać się jednak uczynienie takiego przesyłu bezpiecznym oraz upewnienie się, iż nie będzie on zakłócany przez czynniki zewnętrzne.