Popularność lokalizatorów eksplodowała wraz z premierą Apple AirTag, ale oczywiście produkt Apple’a nie był ani pierwszym, ani tym bardziej ostatnim w tej kategorii. I bardzo dobrze, bo gadżety takie jak te od Chipolo pokazują, że można zrobić lokalizator, który będzie czymś więcej, niż tylko kawałkiem plastiku przytroczonym do danej rzeczy, a jego możliwości sięgają dalej niż poszukiwanie zgubionych przedmiotów.
Tanie lokalizatory Chipolo są dobre, bo są dobre i tanie
Zacznijmy od tego, że lokalizatory Chipolo są naprawdę niedrogie. Dzielą się one na dwie kategorie – serię uniwersalną działającą z aplikacją firmy oraz serię Spot działającą z usługą Apple Find My, ale o tym za chwilę. Lokalizatory mają też dwa kształty – okrągły Chipolo One i przypominający kartę kredytową Chipolo Card. Ich ceny w Polsce prezentują się następująco:
- Chipolo ONE – 119 zł
- Chipolo CARD – 139 zł
- Chipolo ONE 4-pak – 349 zł
- Chipolo CARD 2-pak – 249 zł
- Chipolo ONE Spot – 159 zł
- Chipolo CARD Spot – 179 zł
- Chipolo ONE Spot 4-pak – 399 zł
- Chipolo ONE Spot + Chipolo CARD Spot – 269 zł
Okrągłe lokalizatory ONE dostępne są w sześciu różnych kolorach, zaś warianty CARD można kupić w wersji czarnej lub białej.
Warto na chwilę zatrzymać się przy samej konstrukcji lokalizatorów, bo wiele można powiedzieć o nich dobrego. Każdy z lokalizatorów spełnia normę odporności na wodę IPX5, więc deszcz czy zamoknięcie im nie straszne. Wszystkie wykonane są z tworzywa sztucznego wysokiej jakości i wyposażone w przycisk, o którym również za chwilę.
W okrągłych lokalizatorach ONE możemy wymienić baterię, zaś w lokalizatorach przystosowanych do portfela możemy skorzystać z programu recycle and renew – wbudowana bateria wytrzymuje około roku, a gdy jej żywotność będzie zbliżać się ku końcowi, możemy skontaktować się z producentem i otrzymać nowy lokalizator za pół ceny. Stary zaś odsyłamy do producenta, który następnie przekazuje go do recyclingu; oczywiście zarówno wysyłka starego jak i przesyłka nowego lokalizatora odbywa się na koszt producenta.
To, co zaskoczyło mnie najbardziej, to rozmiar lokalizatorów CARD. Uniwersalny Chipolo CARD jest tak mały, że można wręcz zapomnieć o jego istnieniu. To zaś sprawia, że można go ukryć w mocno „niestandardowych” miejscach, np. wszyć w plecak czy ukryć w niektórych siodełkach roweru. Większy Chipolo CARD Spot ma wymiary jak dwie położone na sobie karty płatnicze; bez problemu zmieściłem go do portfela typu slim.
Jak działają lokalizatory Chipolo?
Zasada działania wszystkich lokalizatorów jest podobna – wykorzystują one łączność Bluetooth, więc można nawiązać z nimi połączenie w odległości do 60 metrów na otwartej przestrzeni. Każdy z lokalizatorów wyposażono też w przycisk i głośnik, emitujący donośny sygnał przywodzący na myśl czasy 8-bitowych gier wideo. Lokalizatory Chipolo ONE grają przy tym głośniej, z natężeniem aż 120 dB, zaś CARD i CARD Spot odpowiednio 95 i 105 db. W każdym razie trudno jest ich nie usłyszeć.
W przypadku lokalizatorów uniwersalnych możemy też wykorzystać je do zlokalizowania naszego telefonu – wystarczy wcisnąć dwa razy przycisk, a nasz telefon zacznie emitować dźwięk, nawet jeśli jest w trybie cichym. Co więcej, lokalizatory mogą też służyć jako… wyzwalacz do aparatu, co może się przydać częściej, niż nam się wydaje.
Lokalizatory Chipolo są też kompatybilne z asystentami głosowymi – z Siri w przypadku serii Spot oraz z Siri, Aleksą i Asystentem Google w przypadku wersji uniwersalnej.
Tyle jeśli chodzi o możliwości, ale pomówmy o najważniejszym – czy to działa? Odpowiadając krótko: jeszcze jak!
Miałem okazję sprawdzić zarówno wersję uniwersalną, jak i wersję dedykowaną do działania z Apple Find My. Proces połączenia w obydwu przypadkach jest równie prosty:
- W wersji uniwersalnej instalujemy aplikację na Androida lub iOS, logujemy się na konto i dodajemy urządzenie wciskając przycisk na obudowie lokalizatora.
- W wersji Spot otwieramy aplikację „Znajdź” na iPhonie lub iPadzie, wybieramy opcję „dodaj inny przedmiot” i wciskając przycisk na obudowie lokalizatora wiążemy go z telefonem lub tabletem.
Jeśli chodzi o odnajdowanie rzeczy „zagubionych” w domu, obydwie wersje radzą sobie równie dobrze. Co prawda szkoda, że nie są one wyposażone w technologię UWB, pozwalającą na lokalizowanie z dokładnością do kilkunastu centymetrów (wtedy jednak nie byłyby takie tanie), ale na szczęście dzwonki w nich są tak donośne, że gdy np. zostawiłem portfel w salonie, słyszałem sygnał dźwiękowy stojąc przy drzwiach wejściowych.
Lokalizatory oczywiście od razu powiadomią nas też, jeśli zapomnimy wziąć ze sobą danego przedmiotu, np. kluczy czy portfela. Co więcej, wersja uniwersalna ma bardzo przydatną funkcję współdzielenia lokalizatora – jeśli mamy np. jedną parę kluczy do auta, z którego korzysta też inny domownik, to wystarczy dać mu dostęp do lokalizatora, żebyśmy nie byli bombardowani powiadomieniami o „zagubieniu” kluczyka za każdym razem, gdy druga osoba zabierze samochód.
Który lokalizator wybrać? Użyteczność lokalizatorów Chipolo, zwłaszcza gdy łączymy je ze smartfonami z Androidem, zależy w dużej mierze od społeczności korzystającej z tych urządzeń – tak samo zresztą jak w każdym innym tego typu produkcie. Niezależnie od wybranej wersji aplikacja Chipolo zapamięta ostatnią lokalizację zagubionego przedmiotu i będzie potrafiła nas do niej doprowadzić, lecz jeśli przedmiot się przemieści, jego lokalizacja w aplikacji zmieni się dopiero wtedy, gdy lokalizator znajdzie się w pobliżu innego użytkownika Chipolo. Na to zaś największa szansa jest w dużych skupiskach ludzi, np. na lotniskach czy w miejscowościach turystycznych. Społeczność Chipolo cały czas się rozrasta,, ale w Polsce to wciąż relatywnie niewielkie grono.
Dlatego więcej szczęścia mają posiadacze iPhone’ów, którzy mogą sparować lokalizatory Spot z funkcją Find My. Jako że Apple ma w Polsce coraz więcej użytkowników, jest bardzo duża szansa, że lokalizator z funkcją Find My znajdzie się szybciej, nawet jeśli zmieni miejsce. Mogłem to przetestować przyczepiając dwa lokalizatory – ONE i ONE Spot – do obroży mojego psa, symulując sytuację, w której niesforny zwierzak ucieka z podwórka i idzie wałęsać się po wsi. Oczywiście test odbył się w warunkach kontrolowanych, a z psem „wałęsała się” żona, ja zaś próbowałem ich zlokalizować przy użyciu aplikacji na smartfonie z Androidem oraz funkcji Find My.
Obydwie wersje wysłały powiadomienia o utracie połączenia. Aplikacja Chipolo na Androidzie jako ostatnie znane miejsce pobytu pokazała mi okolicę mojego domu i później niestety zamilkła, gdyż w okolicy najwyraźniej nikt z tego rozwiązania jeszcze nie korzysta. Z kolei funkcja Find My zlokalizowała „zgubę” już ulicę dalej, a potem jeszcze kilkukrotnie w czasie spaceru przez wieś. Kierując się wskazaniami aplikacji mogłem więc ruszyć po śladzie psa i odnaleźć go z całkiem wysoką prezycją.
Oczywiście nie oznacza to, że lokalizatory uniwersalne są złe – po prostu trzeba mieć na uwadze, że w polskich warunkach społeczność Chipolo dopiero się rozwija, więc jeśli zależy nam na dokładniejszym, dynamicznym śledzeniu zgubionych przedmiotów, najlepszą opcją jest wariant Spot przeznaczony do współpracy z iPhone’em. Jeśli zaś wystarczy nam, że będziemy wiedzieć, gdzie zostawiliśmy klucze, portfel lub bagaż, to wariant uniwersalny będzie jak znalazł, zwłaszcza że można go kupić w bardzo okazyjnej cenie (zwłaszcza w 4-paku).
Czy warto kupić lokalizator Chipolo?
Oj tak, zdecydowanie. To gadżet z gatunku tych, których nikt z nas pewnie nie chciałby być zmuszony użyć, ale który okazuje się bezcenny, gdy już zachodzi potrzeba jego użycia. Możliwość błyskawicznego ustalenia, gdzie „posialiśmy” najważniejsze dla nas przedmioty daje niesamowity spokój ducha, z którego trudno zrezygnować, gdy już raz go zaznamy.
*Lokalizatory Chipolo można kupić m.in. w sklepach Techwish oraz RTV Euro AGD