Matkę może oszukasz, ale nie Windows 11. Aplikacje zobaczą, czy faktycznie jesteś przy komputerze

Sama technologia detekcji obecności użytkownika przed komputerem nie jest żadną gorącą nowością. Pierwszy komercyjnie dostępny laptop z HPD, czyli Human Presence Detection (Dell Latitude 7400 2-w-1) zadebiutował na rynku już w 2019 roku. Jednak od tamtej pory kilku dużych producentów na tyle mocno eksperymentowało z sensorami detekcji, że ustawienia prywatności oraz API dla developerów aplikacji zawędrują wkrótce za sprawą inżynierów Microsoftu do Windows 11. Co to de facto dla nas wszystkich oznacza?
Windows 11
Windows 11

W dużym uproszczeniu HPD wykorzystuje dodatkowe sensory komputera, aby wykryć obecność użytkownika w pobliżu urządzenia, umożliwiając m.in. automatyczne i bezpieczne logowanie. Żadnych haseł i kodów PIN, po prostu siadamy przed ekranem i wracamy do pracy. Co więcej, po odejściu sprzed komputera po ustalonym czasie nastąpi jego automatyczne zablokowanie, co szczególnie przydaje się w miejscach, gdzie do naszego sprzętu mogą zyskać dostęp nieuprawnione osoby.

W komputerach marki Dell mamy ExpressSign-In, ale już w sprzęcie spod znaku HP rozwiązanie występuje pod nazwą Presence Aware. Niezależnie od nazwy HPD jest mocno powiązane z technologią Intel Context Sensing Service (ICSS), która zadebiutowała wraz z 11. generacją procesorów Intela.

Windows 11 stawia na bezpieczeństwo, ale z zachowaniem prywatności

Z drugiej strony nikt nie chce być chyba nadmiernie podglądany czy kontrolowany przez własny komputer, więc trzeba w tym wszystkim znaleźć złoty środek. Temu służą nowe ustawienia dotyczące prywatności, które niedługo zawitają do Windows 11, a już teraz widać je w wersji poglądowej. Oczywiście system Microsoftu robił już użytek z sensorów detekcji obecności użytkownika od pewnego czasu, dając możliwość wygaszania ekranu po oddaleniu się od komputera i wybudzania przy powrocie.

Teraz również developerzy zewnętrznych aplikacji, które mogłyby robić użytek z tej funkcji dostaną stosowne API w Windows 11. Nadal jednak w osobistym centrum sterowania wszechświatem, to użytkownik będzie kontrolować, które z nich i w jakim stopniu mogą uzyskiwać dostęp do śledzenia jego obecności (lub jej braku) przed komputerem.

Dobrze również wspomnieć, że samo HPD nie rozpoznaje obecności konkretnego użytkownika – uwierzytelnieniem zajmuje się dopiero kamera na podczerwień do Windows Hello. Można powiedzieć, że Human Presence Detection bazuje w zasadzie na sensorze zbliżeniowym.

Z punktu widzenia zwykłego użytkownika, dodatkowe ustawienia dotyczące prywatności dają nieco więcej kontroli nad tym, która aplikacja i w jakim zakresie miałaby monitorować naszą obecność przy komputerze. Posiadacze laptopów zapewniających obsługę HPD mogą już teraz zajrzeć do ustawień systemowych Windows 11 (Prywatność i zabezpieczenia), gdzie znajdą odpowiednią sekcję dla tej funkcji.

Czytaj też: Kupiłem laptop za 200 zł i jestem zachwycony. Komputer do pracy nie musi kosztować majątku

Oczywiście samo Windows Hello nakłada dodatkowy poziom ochrony i walidacji dla użytkownika komputera. Ewidentnie coraz większa liczba producentów będzie wykorzystywać rozwiązanie, bo poza aspektami bezpieczeństwa daje ono również szereg korzyści związanych z oszczędnością energii oraz zwiększeniem wydajności. Niestety jednak żyjemy w czasach, kiedy dane są jedną z najbardziej wartościowych walut, a kto wejdzie w ich posiadanie, może zmieniać zasady gry.

Wpisywanie hasła do komputera w miejscu publicznym zawsze obciążone jest ryzykiem, że ktoś postronny je akurat podejrzy. Zdecydowanie lepiej byłoby użyć odcisku palca, ale nie każdy komputer ma taki skaner. Logowanie bezdotykowe w oparciu o HPD i Windows Hello to zdecydowanie najwygodniejsza forma i pewna wizja przyszłości, w której tradycyjne hasła odejdą do lamusa (mam taką nadzieję).