Luvly O to tani samochód elektryczny dla niewymagających rodem z Ikei
BEV, czyli elektryczne pojazdy wykorzystujące akumulatory do zasilania swoich silników (Battery Electric Vehicle) to grupa, która obejmuje całą masę różnych samochodów. Od tych pełnowymiarowych, które mają nam zastąpić tradycyjne spalinowe modele, poprzez supersamochody, zapewniające zupełnie nowe poziomy przyspieszenia, na mikrosamochodach miejskich kończąc. Luvly O to jednak nie np. typowy elektryczny kei-car z Japonii, bo jest od tych mikrusów większy, ale wiele osób i tak zapewne wrzuci go do tego worka.
Czytaj też: Dlaczego tak trudno jest ugasić pożar samochodu elektrycznego?
Trudno się temu dziwić, bo dzieło szwedzkiej firmy prawie zalicza się do tego typu, który to jest ograniczony do 3,4 metra długości, 1,4 metra szerokości i 64-konnego układu napędowego. Luvly O z kolei mierzy 2,7 metra długości, ale jednocześnie 1,53 metra szerokości. Niestety producent nie zdradził, jak wielka moc w nim drzemie, ale podkreślił w swoim ogłoszeniu, że jego wymienny akumulator jest w stanie zapewnić do 100 km zasięgu na jednym ładowaniu. Kosmosu nie możemy więc zdecydowanie oczekiwać, ale docenią to zapewne osoby, które nie szaleją na drogach i chcą przede wszystkim ekonomicznego samochodu. W tych kwestiach Luvly O ich nie zawiedzie, rozwijając jedynie 90 km/h na drodze i zużywając średnio 6 kWh na sto kilometrów, co jednoznacznie wskazuje pojemność pokładowego magazynu energii tego pojazdu.
Czytaj też: Volkswagen pokazał tani samochód elektryczny. ID.2 ma być modelem dla mas
Wysoki na 144 centymetry Luvly O waży zaledwie 400 kilogramów, a jego 267-litrowa przestrzeń bagażowa mówi wszystko – na zakupy się nada, ale do przewozu czegokolwiek okazalszego w większej ilości już niezbyt. Jednak na tym jego wyjątkowe cechy się nie kończą, bo ten dostępny do kupienia za 10000 euro samochód elektryczny został zaprojektowany tak, aby można go było rozsyłać po świecie w paczkach, co prowadzi do zmniejszenia kosztów oraz emisji na etapie transportu. Wisienką na torcie jest połączenie ze smartfonami w celu przeprowadzania aktualizacji, zastosowanie skorupy bezpieczeństwa w połączeniu z pochłaniaczami energii oraz ogólna dbałość o to, aby samochód nadawał się do recyklingu.
Czytaj też: Gigant żegna się z Apple CarPlay. W samochodach elektrycznych nie ma miejsca dla smartfona
Jak to więc z tego typu niestandardowymi samochodami bywa, chętni muszą rozważyć wszystkie wady i zalety, zanim po nie sięgną. Wśród tych pierwszych zdecydowanie największym problemem jest niska użyteczność takiego samochodu w środowiskach pozamiejskich oraz w przypadku osób, które często jeżdżą z innymi osobami. Wtedy Luvly O ma sens tylko jako któryś z kolei samochód w rodzinie, który w mieście jest tak naprawdę samochodem idealnym, bo z jednej strony jest prostszy i tańszy w eksploatacji, parkowanie nim to bajka, a dzięki pełnej kabinie nie musimy martwić się o kaprysy pogody…, chyba że nadejdzie zima, a akumulator zacznie tracić poziom naładowania w niewiarygodnym tempie. Innymi słowy, to wszystko brzmi tak, jakby Luvly O był samochodem stworzonym specjalnie dla kurierów operujących w centrach miast państw znanych z ciepłego klimatu.