DDG(X) odmieni możliwości niszczycieli marynarki USA. Będzie lepszy od wcześniejszych okrętów tego typu pod wszystkimi względami
Jak na niszczyciele rakietowe przystało, DDG(X) zapewnią marynarce wojennej Stanów Zjednoczonych wszechstronne okręty, które mogą realizować wiele misji, a w tym te obrony powietrznej, walki z okrętami podwodnymi oraz wsparcia ogniowego. Program jest obecnie w fazie rozwoju i odpowiada za niego firma Lockheed Martin, a pierwszy okręt ma zostać oddany do użytku jeszcze w tej dekadzie, ale szereg opóźnień sprawia, że amerykańscy admirałowie mogą się tego nie doczekać.
Czytaj też: Wyjątkowy myśliwiec USA, o którym marzą Chiny i Rosja. Ta maszyna rozkłada wrogów na łopatki
Wiemy już, że te niszczyciele nowej generacji projektuje się tak, aby zapewniały znacznie więcej miejsca na pokładzie w celu przyjęcia bardziej zaawansowanych systemów uzbrojenia i radarów. Wiąże się to również z potężniejszym systemem energetycznym, który będzie odpowiadał za zasilanie m.in. laserów, ale to jeszcze nie czas, aby niszczyciele porzucały swoje podstawowe uzbrojenie – pociski. Wręcz przeciwnie, bo ich rola w najbliższych latach urośnie jeszcze bardziej i dlatego Lockheed Martin musiał zaprojektować dla DDG(X) nowy system pionowych wyrzutni (VLS – Vertical Launch System).
Czytaj też: Okręty wojenne marynarki USA zaczną strzec roboty. Unikalny pomysł może zaoszczędzić setki milionów
Jak wskazuje jego nazwa, Growth-VLS (G-VLS) jest raczej naturalną ewolucją niż kompletną przeróbką tradycyjnych amerykańskich systemów VLS, czyli Mk.41. Wskazuje na to fakt, że G-VLS będzie od VLS po prostu głębszy i większy, aby pomieścić bardziej zaawansowane pociski o okazalszej długości oraz średnicy czy pakiety nawet czterech mniejszych pocisków w jednej komórce. Niestety G-VLS jest aktualnie we wczesnej fazie rozwoju, więc jego dokładne wymiary i możliwości nie są aktualne znane.
Czytaj też: Dla jednych ta broń jest koszmarem. Dla marynarki USA – dziecinną zabawą
Pewne jest jednak, że G-VLS na niszczycielach DDG(X) zapewni USA dostęp do możliwości wystrzeliwania hipersonicznych pocisków z okrętów innych, niż niszczyciele typu Zumwalt, które dzierżą drogi i skomplikowany system Mk.57. Mowa więc o pociskach, które są uznawane za jedne z najbardziej rewolucyjnych broni ostatnich lat, jako że obrona przed nimi jest aktualnie wręcz niemożliwa z racji rozwijanych przez nie prędkości oraz wysokiej manewrowości. Przed Lockheed Martinem jest jednak nadal długa droga, aby z G-VLS wystrzelony został pierwszy pocisk, a wyzwania projektowe mogą sprawić, że te “powiększone wyrzutnie” będą mogły jeszcze bardziej opóźnić wejście niszczycieli nowej generacji na służbę, jak to ma zwykle miejsce z nowymi systemami w wojsku.