Apple słynie z nietuzinkowych patentów. Część z nich daje firmie sporo korzyści, by wspomnieć chociażby o tym zdobytym w 2012 roku. Wtedy to Apple wszedł w posiadanie patentu na prostokątne urządzenia z zaokrąglonymi bokami. Dzięki temu mógł pozwać Samsunga za naruszanie jej własności intelektualnej. W połączeniu z patentami na zaokrąglone ramki dookoła ekranu oraz reklamowanie interfejsu rzędami kolorowych ikon, koreańczycy musieli zapłacić 539 milionów dolarów, aby zakończyć spór.
Czytaj też: Apple Watch bez przełomowej funkcji. Lekarze chcieliby ją mieć w zegarku
Nie powinno zatem nikogo dziwić, że niektóre patenty firmy są daleko wybiegające w przyszłość. Niektóre z nich nigdy nie zostaną zrealizowane, ale na wszelki wypadek warto zabezpieczyć się, gdyby miało dojść do zmian na rynku. Inne są na tyle ogólne, że w jakiejś formie mogą znaleźć się nawet w najnowszych telefonach, jak chociażby patent na przestrzeń dotykową w dowolnym miejscu urządzenia. Wiemy też, że Apple intensywnie walczy o kolejne patenty związane z rozwijanymi i rozkładanymi ekranami. Ostatnio zdobyła nawet patent na skomplikowany zawias składany do kształtu półksiężyca.
Jednak najnowszy patent Apple pokazuje, że firma woli się zabezpieczyć nawet wtedy, gdy nie ma to sensu z perspektywy rynkowej. Z drugiej strony, czegokolwiek Apple nie wypuści pod nazwą AirPods, to sprzedaje się w milionach egzemplarzy. Może w tym szaleństwie jest metoda?
Historia zatacza koło. Apple sprzeda nam iPoda po raz kolejny?
Być może część z was pamięta iPoda Nano 6. generacji. Niewielki odtwarzacz z równie niewielkim ekranem dotykowym o rozmiarze 1,54 cala wydawał się świetnym urządzeniem dla aktywnych sportowców, którzy nie chcieli, by podczas aktywności przeszkadzał im większy iPod Touch. Co powiedzielibyście na ekran podobnych rozmiarów, ale na etui do słuchawek?
Na stronie amerykańskiego urzędu patentowego pojawił się projekt rozwiązania, w którym etui do AirPodsów zaopatrzono w bliżej nieokreślony, dotykowy ekran. Ten pozwoliłby na kontrolę ustawień słuchawek i przełączanie się między różnymi trybami pracy. Patent oczywiście nie zakłada, że AirPodsy staną się dedykowanym odtwarzaczem muzyki z własną pamięcią (a szkoda, wówczas miałoby to sens). Głównym jego zastsowaniem byłaby oczywiście kontrola audio – przełączanie się między utworami, podcastami albo audiobookami. Ściśnięcie etui miałoby z kolei pozwolić na szybką zmianę ustawień dźwięku, chociażby by podbić słyszalność dialogów podczas oglądania filmu.
Patent zakłada też dedykowane funkcje w zależności od tego, z jakiej aplikacji korzystamy na urządzeniach Apple. Powiadomienia wydają się być najbardziej oczywiste, ale pojawiają się też wskazówki podczas nawigacji z użyciem map. Nie mogło też zabraknąć potencjalnej aplikacji pogody.
Czytaj też: Dramat w Apple Music. Playlisty znikąd i znikająca zawartość biblioteki straszą użytkowników
Jeżeli ten patent ma w sobie coś, czym warto się interesować, to funkcja szybkiego przełączania się między urządzeniami. Przykładowo, gdy słuchamy audiobooka z wykorzystaniem telewizora, po wyciągnięciu etui możemy przekierować ten dźwięk na słuchawki jednym przeciągnięciem palca. Wszystko w oparciu o znajdowanie urządzeń w pobliżu. Nie jest to coś, czego nie rozwiążemy za pośrednictwem innych urządzeń Apple, ale mogłoby to nieco przyspieszyć proces.
Hej Apple, po co ci to w AirPodsach? Przecież masz już Apple Watcha
Jak słusznie zauważył Marcin Połowianiuk z Kanału o Technologii, Apple ma już urządzenie, które mogłoby mieć wszystkie funkcjonalności interaktywnego etui na AirPodsy. Nazywa się ono Apple Watch. Z jego poziomu możemy nie tylko kontrolować muzykę, ale i wybierać kolejne utwory czy playlisty w Apple Music.
Warto też dodać, że patent Apple’a przesadnie innowacyjny nie jest, bo takie rozwiązanie “w przyrodzie” funkcjonuje już od jakiegoś czasu. JBL Tour Pro 2 to słuchawki, które zapowiedziano z początkiem tego roku. Etui oferuje ekran o rozmiarze 1,45 cala. Z jego poziomu zyskujemy dostęp do ustawień muzyki, podglądu powiadomień czy najzwyklejszego przełączania się między utworami. Z pewnością dostrzegacie, że znaczną część tych funkcji obsługujemy za pośrednictwem przycisków i płytek dotykowych umieszczonych na słuchawkach. Wydaje się więc, że w tej ograniczonej formie jest to przerost formy nad treścią.
W przypadku takiego urządzenia Apple musiałoby zaoferować użytkownikom świadomość obcowania z czymś zupełnie nowym, a jednocześnie zgodnym ze wszystkim, co firma osiągnęła przez ostatnie lata. Nie wydaje się, by w obecnym ekosystemie wytworzyła się przestrzeń między słuchawkami a zegarkiem, której nie wypełniłyby te dwa urządzenia. No chyba, że Apple wzorem Huaweia stworzy Apple Watcha z wbudowanymi słuchawkami. Nie sądzę, by mogło się to stać, ale pomarzyć (albo opatentować) można.