Tactical Tomahawk, czyli pociski Tomahawk na sterydach. Jak bardzo USA zwiększy ich możliwości ulepszeniem Block V?
Będące na służbie od 1983 roku pociski Tomahawk, których produkcją zajmuje się aktualnie Raytheon Missiles & Defense, przeszły wiele na przestrzeni ostatnich dekad, ale aktualnie nigdzie się nie wybierają. Cała marynarka wojenna USA ma aktualnie około 10000 wyrzutni tych pocisków, choć tylko mała część z nich ma do nich czynny dostęp. W 2020 roku Amerykanie mieli w magazynach około 4000 Tomahawków w wersji Block IV, z czego połowa z nich zostanie zmodernizowana do standardu Block V (Tactical Tomahawk) w ciągu najbliższych pięciu lat. Tyczy się to zarówno wariantów przeciwokrętowych, jak i lądowych, ale to nie koniec planów związanych z tymi pociskami.
Czytaj też: USA rezygnuje z superbroni. Miała odmienić wojsko, a pójdzie pod nóż
Amerykańska marynarka wojenna planuje również zakup około 1000 egzemplarzy całkowicie nowych pocisków Tomahawk Block V i trudno się temu dziwić, bo ta najnowsza wersja wnosi ich możliwości na zupełnie nowy poziom. Ciągle jednak nie zmieniło się to, że w przeciwieństwie do tradycyjnych pocisków rakietowych, które wykorzystują silniki rakietowe, latają na dużych wysokościach i poruszają się z prędkością ponad 2 Mach, pociski manewrujące Tomahawk wykorzystują silniki turboodrzutowe, latają na małych wysokościach i poruszają się z prędkością poddźwiękową. Są przy tym trudne do wykrycia, dzięki swojej niewielkiej sygnaturze radarowej i niskiej emisji ciepła, stanowiąc idealną broń dalekiego zasięgu, która jest precyzyjna i wszechstronna, a przy tym może być wystrzeliwana z okrętów nawodnych i podwodnych.
Czytaj też: HALO, co jest? USA chcą zrobić z lotniskowców jeszcze groźniejsze okręty
W wersji Block V Tomahawki są jeszcze bardziej zaawansowane, bo wykorzystują dwukierunkowe łącze danych oraz system naprowadzania korygujący kurs, a przy tym lecą na niewielkiej wysokości względem powierzchni wody. Dzięki temu ich morski wariant (Block Va – Maritime Strike Tomahawk) zyskał zupełnie nowe przeciwokrętowe możliwości, mogąc uderzać nawet w poruszające się cele nawodne oddalone o ponad 1600 km. Jest to o tyle ważne, że poruszające się po morzu okręty mogą być trudne do namierzenia i tym samym zniszczenia.
Czytaj też: Kolosalny samolot Airbusa przejął kontrolę nad dronami. Tak wytycza się nowe szlaki dla wojska
Uderzanie w ruchome cele na morzu nie będzie jednak unikalną możliwością dla pocisków Tomahawk Block V. To samo jest w stanie osiągnąć Long Range Anti-Ship Missile (LRASM), czyli wystrzeliwany z powietrza pocisk typu stealth, który może autonomicznie lokalizować i angażować wrogie okręty czy kierowany pocisk rakietowy Hypervelocity Projectile, który może być wystrzeliwany z dział morskich lub artylerii w celu uderzenia w poruszające się z dużą prędkością okręty. Tomahawk miażdży jednak te dwa pociski pod względem zasięgu, bo ten wynosi kolejno 370 i 65 km dla LARSM i HVP, dlatego zapewni amerykańskiej marynarce znaczącą przewagę nad wrogami.