Oto Mateusz – robot Pyszne.pl
Robot Pyszne.pl, stworzony przez lubelską firmę Delivery Couple (dlatego możecie kojarzyć go z ulic Lublina), nazywa się Mateusz. Tak się przedstawia i na takie imię reaguje, bo tak, z Mateuszem można porozmawiać, a on komunikuje się z nami w formie głosowej.
To nie jest reklama, ale uczciwie musimy powiedzieć, gdzie pracuje robot Pyszne.pl. Dostarcza on losowe zamówienia z restauracji Mandala Express na warszawskim Śródmieściu i robi to w promieniu 3 km wokół lokalu. O tym, co potrafi Mateusz, jak działa oraz jak przebiega cały proces dostarczania zamówień, opowie Wam Konrad na łamach naszego nowego kanału Focus Technologie. Jeśli jeszcze go nie subskrybujecie, to jest to idealny moment, aby to nadrobić.
Czytaj też: Biopaliwa przyszłości. Tak będziemy zasilać samochody
Czy Polska jest gotowa na roboty dostarczające jedzenie?
Robot poruszający się po ulicach miasta wzbudza dzisiaj niemałą sensację. Kiedy sprawdzaliśmy jego możliwości samodzielnie, zaczepiały nas dziesiątki osób. Co to? Jak działa? Do czego służy? – pytaniom nie było końca i to bez względu na wiek. Mateusz wzbudza taką samą sensację u dzieci, jak i osób znacznie starszych. Nic w tym dziwnego, to zdecydowanie nie jest widok, do którego przywykliśmy.
Kiedy śledziliśmy robota dostarczającego nasze zamówienie, na dystansie nieco ponad kilometra w zasadzie przestałem liczyć, ile osób zatrzymało się tylko po to, żeby zrobić Mateuszowi zdjęcie, albo nagrać krótki film. Bywa to, przynajmniej na razie, przekleństwem robota. Po dostarczeniu naszego zamówienia, w drodze powrotnej do lokalu Mateusz został dosłownie uziemiony na kilka minut przez dziecko, które stanęło mu na drodze i chciało się z nim bawić. Jeśli więc Wasze zamówienie gdzieś utknęło po drodze, to niewykluczone, że właśnie dlatego, że dostawca wzbudził za dużą sensację po drodze. Ale spokojnie, robot cały czas podgrzewa jedzenie, więc nie ma obaw o to, że dojedzie zimne.
Przyznam, że rozbawiło mnie zainteresowanie, jakie robot Pyszne.pl wzbudzał u… swojej potencjalnej konkurencji? Kurierów, czy listonoszy. Oni też zatrzymywali się i spoglądali ciekawskim wzrokiem, a w głowie wybrzmiewało mi zdanie – tak tak, patrzcie na to, co pozbawi Was pracy. Ale spokojnie, nie mówię tego na poważnie. Roboty, takie jak Mateusz, powstały żeby pomagać w pracy dostawców, a nie żeby ich zastąpić. Głównie w godzinach szczytu, kiedy wbrew pozorom taki maluch jest w stanie szybciej pokonać, szczególnie krótki dystans, niż samochód czy nawet skuter. Kurierzy mogą jednak spać spokojnie, ich zajęcie zdecydowanie nie jest zagrożone.
Czytaj też: Komisja Europejska poważnie bierze się za Big Techy. Oto kilka zasad, których będą musiały przestrzegać
Głównie dlatego, że robot na chwilę obecną nie jest tak efektywny. Porusza się na małym dystansie, bywa jeszcze trochę nieporadny i nierówności terenu, wzniesienia czy nawet przejścia dla pieszych stanowią dla niego pewne wyzwanie. Niemniej porusza się po ulicach z zaskakującą sprawnością. Z czasem takich robotów zapewne będzie więcej. W formie jeżdżącej czy latającej, być może, przynajmniej w dużych miastach, dostaną własne ścieżki… robotowe? W niektórych branżach mogą pojawić się szybciej, w niektórych później. Bo o ile dostawców jedzenia raczej nie brakuje, tak z kurierami bywa różnie. A gdyby taki robot faktycznie dostarczał przesyłki, a nie awizo, wymieniłbym na niego swojego lokalnego listonosza nawet i dzisiaj.
Mateusz, robot Pyszne.pl, to bardzo namacalna namiastka przyszłości. Czy odległej? Myślę, że tak, ale bardzo ciekawej i takiej, która nie powinna wzbudzać u nikogo poczucia zagrożenia. Takie urządzenia raczej nie przejmą władzy nad światem, nie sterroryzują nas, ani nie wyrządzą krzywdy. Do jedzenia też nam nie naplują. Mogą za to być ciekawym i bardzo użytecznym uzupełnieniem i ułatwieniem naszej codzienności.