Przeciwdziałanie torpedom jest trudne, ale to zwalczanie rosyjskich supertorped Szkwał jest prawdziwym wyzwaniem
Rosja ma w swoim arsenale wiele systemów uzbrojenia, przed którymi (wedle samego państwa) ma drżeć świat. Jak jest w rzeczywistości? Ostatnie czternaście miesięcy już zweryfikowały potencjał Rosji w zakresie sił lądowych i powietrznych, więc może to marynarka wojenna państwa wykorzystuje istne bronie-diamenty, które nie pozostawiają jej wrogom szans? Taką właśnie bronią może być torpeda superkawitacyjna VA-111 Szkwał. Dlaczego? Wszystko sprowadza się do sposobu, w który pokonuje wodę na drodze do celu, co wiąże się jednocześnie z problemami, które sprawiają, że oprócz Rosji torpedy superkawitacyjne wykorzystuje niewiele państw (m.in Iran).
Czytaj też: Wyjątkowy myśliwiec USA, o którym marzą Chiny i Rosja. Ta maszyna rozkłada wrogów na łopatki
Po wystrzeleniu VA-111 Szkwał ze standardowej 533-mm rury torpedowej i aktywowaniu jej silnika rakietowego na paliwo stałe, torpeda może rozpędzić się do prędkości 370 km/h, przewyższając nawet kilkukrotnie prędkości rozwijane przez konwencjonalne torpedy. Wszystko dzięki generowanej wokół siebie bańce gazu, która uwalnia torpedę od tarcia wody i tym samym zmniejsza jej sygnaturę radarową. Jej zasięg rzędu 7 lub 15 kilometrów (zależnie od wersji) pozwala razić stosunkowo dalekie cele 210-kilogramową głowicą bojową (konwencjonalną lub jądrową), a wspomniana prędkość sprawia, że obrona przed nią jest bardzo utrudniona. Po wystrzeleniu torpeda VA-111 Szkwał może więc całkowicie ominąć większość środków zaradczych celu, a o jej sukcesie finalnie zadecyduje skuteczność własnego systemu naprowadzania oraz wrogich wabików.
Czytaj też: Nowy sprzęt wojskowy Rosjan powstał 10 lat temu i nadal nie trafił na służbę. Czy to się zmieni?
Torpeda superkawitacyjna VA-111 Szkwał nie jest jednak idealna i tym bardziej nowa. Jej służba rozpoczęła się w 1977 roku, a więc w czasach, w których zaawansowanie technologii wojskowej było zupełnie innym światem, niż jest aktualnie. Rosja podjęła wprawdzie finalnie udaną próbę zwiększenia potencjału tej torpedy poprzez zwiększenie maksymalnego zasięgu z 7 do nawet 15 kilometrów i dodatek wprowadzenie naprowadzania terminalowego obok standardowej nawigacji inercyjnej, ale żadna aktualizacja nie jest w stanie rozwiązać problemów, które dręczą takie superkawitacyjne torpedy.
Wspomniany gazowy bąbel powstaje wokół torpedy z racji przekierowania gorących spalin rakietowych poza jej nos, czyli z jej przodu, a nie z tyłu, jak to zwykle ma miejsce. O ile niweluje to podatność na wykrycie przez sonar, to z drugiej strony optyczne systemy detekcji (kamery, lasery) mogą łatwiej dostrzec taki bąbel. Najgorsze z tym typem torped jest jednak to, że podczas płynięcia do celu taka torpeda jest też podatna na fale uderzeniowe i wahania ciśnienia, a jej sterowanie i naprowadzanie jest utrudnione z racji ograniczonego kontaktu z wodą przez wspomnianego bąbla.
Czytaj też: Rosja niszczy kraje od środka. Wyciekły tajne dokumenty ukazujące skalę cyberwojny Putina
Innymi więc słowy, gazowy bąbel i związana z nim wysoka prędkość jest w stanie uratować VA-111 Szkwał przed szybkich wykryciem i przechwyceniem, ale jeśli torpeda zdoła już ominąć środki zaradcze atakowanego celu, może w ogóle w niego nie trafić. Dodajmy do tego fakt, że Rosja z najlepszej jakości sprzętu wojennego nie słynie, a z racji dużego skomplikowania tychże torped wszelkie wady w ich konstrukcji odbijają się znacznie na ich możliwościach. Ryzyko niepoprawnie działających torped potęguje też raczej niespecjalne krytyczne spojrzenie państwa na proces starzenia się sprzętu wojskowego, przez co VA-111 Szkwał mogły pominąć jedną czy dwie kontrole jakości w ciągu ubiegłych dekad.