Korzystałem ze wszystkich sprzętów z linii Surface od chwili ich debiutu nad Wisłą. W szafie nadal mam zużytego już mocno Surface’a Pro 4. Dość powiedzieć, że ze sprzętami tej marki zdążyłem się poznać naprawdę dobrze i z uwagą śledzę ich ewolucję, która doprowadziła nas aż do tego momentu. Jednak czy „ewolucja” wystarczy, by linia Surface dotrzymała kroku konkurencji, która w ostatnich latach nie tylko zainspirowała się sprzętami Microsoftu, ale też w wielu aspektach je przegoniła? No i pozostaje kluczowe pytanie – który model wybrać? Nietuzinkowego Surface’a Pro 9 czy może Surface Laptop 5?
Jeśli chodzi o wydajność, Surface Pro 9 i Surface Laptop 5 nie różnią się wcale
W poprzedniej generacji mogliśmy wybrać wariant Surface Laptopa z procesorami AMD, które oferowały znacznie wyższą wydajność niż warianty z Intelem, ale tym razem Microsoft nie dał takich możliwości.
Zarówno testowany przeze mnie Surface Pro 9, jak i Surface Laptop 5 wyposażone są w procesory Intela 12. Gen. i są to niestety modele z serii U. Jeśli chodzi o konkretną konfigurację testowanych egzemplarzy:
- Surface Pro 9 – Intel Core i5-1235U 2.50 GHz, 8 GB RAM, 256 GB SSD
- Surface Laptop 5 15” – Intel Core i7-1255U 2.60 GHz, 16 GB RAM, 512 GB SSD
Ceny Surface Laptop 5 15 zaczynają się od 7599 zł za wersję ze skandalicznie niską ilością pamięci operacyjnej (8 GB RAM). Z kolei Surface Pro 9 startuje z poziomu 6399 zł za równie skandalicznie niską konfigurację, ale trzeba pamiętać, że musimy doliczyć do niego 999-1349 zł za klawiaturę, więc ostatecznie ceny niemal się zrównują.
Obydwa urządzenia można skonfigurować maksymalnie do Intel Core i7, 32 GB i 1 TB SSD, co winduje w obydwu przypadkach cenę do poziomu 13-14 tys. zł, zależnie od modelu. Niestety niezależnie od modelu żadna z tych maszyn nie nadaje się do „poważnej” pracy, a różnice w codziennym użytkowaniu wynikają raczej ze zwiększenia ilości RAM-u niż różnic w procesorze.
Na żadnym z tych sprzętów nie udało mi się komfortowo popracować nad obróbką większych bibliotek zdjęć z Sony A7rIII, a o montażu wideo można tylko pomarzyć; no chyba, że mówimy o montażu w FullHD albo korzystaniu z proxy, ale nawet wtedy nie jest to doświadczenie jakkolwiek przyjemne. Niestety lata lecą, a linia Microsoft Surface to nadal sprzęty przeznaczone do pracy stricte biurowo-przeglądarkowej. Na nic więcej nie ma co liczyć.
Jest to o tyle rozczarowujące, iż mówimy o sprzętach, które w droższych konfiguracjach kosztują naprawdę mnóstwo pieniędzy; bez trudu znajdziemy równie smukłe komputery o znacznie większej wydajności, nie mówiąc już o np. MacBooku Pro 14”, który w podstawowym wariancie jest nie tylko tańszy, ale też kręci wydajnościowe kółka dookoła produktu Microsoftu. Osobiście polecałbym pozostać przy konfiguracjach z procesorami Intel Core i5 i 16 GB RAM (w przypadku Surface Pro i 13-calowego Laptopa; wersja 15 dostępna jest tylko z Core i7). Różnicy w mocniejszym procesorze i tak nie odczujecie, ale drastyczny przyrost ceny – już tak.
Dlaczego zaś zaczynam to porównanie od kwestii wydajności? Ano po to, by podkreślić, że nie powinna ona stanowić o wyborze jednego albo drugiego modelu. W codziennym użytku obydwa komputery zachowują się identycznie. Nawet czas pracy mają z grubsza ten sam i niestety jest to czas raczej rozczarowujący – z Surface Pro 9 udało mi się wycisnąć maksymalnie 6 godzin mieszanego użytku, z Surface Laptopa 5 maksymalnie 7 godzin. Znacznie częściej jednak ten czas bliższy był 5 godzinom, a jeśli akurat wypadł mi jakiś call… no cóż. Powiedzmy, że jak na produkt Microsoftu dwie godziny w Teamsach na jednym ładowaniu to nieco mizerny wynik, ale trzeba uczciwie przyznać, że Microsoft nie jest jedyną firmą, która grubo mija się z prawdą, jeśli chodzi o realny czas pracy laptopa względem tego, który deklaruje specyfikacja. Tutaj powinniśmy uzyskać do 17 godzin w przypadku Laptopa i do 15,5 w przypadku modelu Pro. Nie wiem, jak Microsoft rozumie „typowe obciążenie”, do którego odnoszą się te czasy pracy, ale w moim „typowym obciążeniu” nie udało się nawet zbliżyć do tych deklaracji.
Mniejszy, a lepszy. Surface Pro 9 wygrywa z Laptopem niemal w każdej kategorii
Widać na każdym kroku, że Surface Pro 9 to nowsza konstrukcja, nawet jeśli jest to de facto ledwie niewielkie odświeżenie poprzedniej generacji. Surface Laptop 5, choć nadal się broni, ma już na karku swój lata i to niestety rzuca się w oczy. Najbardziej – na ekranie.
Surface Laptop 5 15 oferuje wyświetlacz PixelSense o przekątnej nomen-omen 15”, rozdzielczości 2496 x 1664 px (201 ppi) i proporcjach 3:2. Jest to oczywiście ekran dotykowy, pokryty szkłem Gorilla Glass 5 i… na tym kończą się plusy. Jest to bowiem nadal panel 60-hercowy, bardzo połyskliwy, okolony grubaśnymi ramkami. Zwłaszcza te ramki zdradzają wiek urządzenia; spokojnie można by było do tej konstrukcji wcisnąć nieco większy wyświetlacz, albo odchudzić obudowę, nie mówiąc już o tym, że ekran 60 Hz w laptopie za takie pieniądze odrobinę… nie przystoi.
Surface Pro 9 ma co prawda znacznie mniejszy, bo 13-calowy ekran, ale ma on po pierwsze wyższą rozdzielczość – 2880 x 1920 px (267 PPI) – to ma też odświeżanie 120 Hz z dynamicznym dopasowaniem częstotliwości i bardzo smukłe ramki, dzięki czemu tablet wygląda ze wszechmiar nowocześnie. Ekran również jest dotykowy, pokryty szkłem Gorilla Glass 5 i również ma proporcje 3:2, które są jednym z największych atutów komputerów Microsoftu. Obydwa mają też znakomite skanery na podczerwień, umożliwiające logowanie skanem twarzy Windows Hello. Są to najszybciej działające czytniki tego typu, z jakimi zetknąłem się w komputerach mobilnych.
Uczciwie rzecz biorąc – ani jeden, ani drugi nie zasługuje na miano wybitnego. Nie pokrywają przestrzeni barw DCI-P3, a jedynie sRGB (do tego na poziomie, który pozostawia nieco do życzenia) i stanowczo za słabo redukują odblaski. Jednak z tej dwójki to Surface Pro 9 ma bezwzględnie lepszy wyświetlacz.
Surface Pro 9 jest też odczuwalnie lepiej wykonany, choć obydwie konstrukcje wykonano z aluminium, a nie ze stopów magnezu, jak niegdysiejsze Surface’y. Surface Laptop 5 jest dość ciężki (1,56 kg) i choć sprawia wrażenie solidnego, to spasowanie klapy pozostawia nieco do życzenia. Mam też wątpliwości co do czarnego wykończenia, które w miarę zbierania rys może bardzo szybko przestać ładnie wyglądać.
Tablet z kolei trafił do mnie w unikalnym, zielonym kolorze, który bardzo przypadł mi do gustu. Konstrukcja waży raptem 879 g (bez klawiatury), ale jest nadspodziewanie „gęsta” i wykonana z niebywałą precyzją. Ogromne wrażenie robi też sztywność podpórki, którą można ustawić pod dowolnym kątem.
Tym, co bardzo mnie zaskoczyło, jest jakość głośników, bo dotąd to Surface Laptop przodował w tym zakresie, lecz w tym roku role się odwróciły. Co prawda ani jeden, ani drugi nie prezentuje sobą poziomu MacBooka Pro czy Asusa ROG Zephyrus G14, ale z porównywanej tu dwójki to Surface Pro 9 gra klarowniej, mocniej i z większą głębią. Głośniki Laptopa brzmią tak, jakby były nieco przytłumione… może dlatego, że są. Znajdują się w końcu pod klawiaturą.
W jednym aspekcie za to Surface Laptop 5 wygrywa z modelem Pro bezapelacyjnie i jest to jakość klawiatury. Przede wszystkim – klawiaturę mamy w zestawie i nie trzeba do niej dopłacać. Niezmiennie uważam, iż skandalicznym jest, że przez tyle generacji tabletu Microsoftu musimy dokładać aktualnie przeszło 1000 zł, by cieszyć się klawiaturą i gładzikiem, które są niezbędne do obsługi tego urządzenia. To nie iPad, tu nie wszystko da się wygodnie zrobić dotykiem. Zrozumiałbym dopłatę do piórka Surface Pen, którego nie każdy potrzebuje, ale dopłaty do samej klawiatury nie da się uzasadnić niczym innym jak chęcią dodatkowego zarobku na sprzedaży akcesoriów.
Wracając jednak do samej klawiatury – ta w Surface Laptop 5 jest wzorowa i pisze się na niej fenomenalnie. Ma idealny skok, doskonałe tłumienie, a klawisze pokryte są bardzo przyjemnym w dotyku tworzywem. Minusem wynikającym z czarnej wersji kolorystycznej jest fakt, iż klawisze i pulpit roboczy bardzo łatwo się brudzą i widać na nich odciski palców.
Osobiście bardzo lubię dołączaną klawiaturę Surface Pro, ale trzeba przyznać, że obiektywnie nie jest ona równie dobra, przede wszystkim przez brak sztywności. Cały pulpit roboczy wyraźnie się ugina, gdy podłączymy klawiaturę magnetycznym zaczepem pod kątem, a tylko tak da się z klawiatury korzystać trzymając urządzenie na kolanach czy na niewielkim stoliku. Na plus jednak trzeba zaliczyć jakość wykonania; dołączane klawiatury do Surface Pro 9 może kosztują krocie, ale za to wykonane są wzorowo i pokrywa jest przyjemna w dotyku alcantara. Dodatkowo możemy wybrać wersję klawiatury, która skrywa smukłą odmianę piórka Surface Pen tuż przy zaczepie, chowając piórko sprytnie, gdy nie jest nam potrzebne.
Gładziki w obydwu urządzeniach są równie… przeciętne. Surface Laptop 5 ma oczywiście większą, wygodniejszą płytkę dotykową, ale obydwie działają z grubsza tak samo i nadal są fizycznymi płytkami, a nie haptycznymi gładzikami, jak w modelu Surface Laptop Studio czy w MacBookach Pro.
Słowo należy się też wspomnianemu wcześniej rysikowi. Jako osoba z ujemnym talentem rysowniczym czy designerskim mogę powiedzieć tyle, że piórko jest. Nie mam bladego pojęcia, jak spisze się w ono w rękach kogoś, kto wie, co z nim zrobić. Jako laik wykorzystujący piórko co najwyżej do notowania zauważyłem tylko, że w nowym modelu wyraźnemu zmniejszeniu uległa paralaksa (czyli różnica między punktem dotknięcia końcówki rysika a pojawieniem się obrazu na ekranie) oraz jitter, przez co łatwiej jest narysować prawdziwie prostą kreskę. Jeśli jednak mam być szczery, w kategorii rysików do tabletów Apple Pencil 2 nadal wyprzedza Surface Pen Slim, przynajmniej w kwestii wrażeń podczas sporządzania notatek.
Surface Pro 9 czy Surface Laptop 5? Na co dzień obcowanie z nimi różni się bardziej, niż można przypuszczać
Surface Laptop 5 15 to… laptop. Świetnie wykonany, z dobrym ekranem, rewelacyjną klawiaturą, ale po prostu laptop. Korzysta się z niego na co dzień dokładnie tak samo, jak z każdego innego laptopa pod słońcem. Dla wielu ludzi będzie to zaleta, ale dla innych wada, bo kupując sprzęt tego kalibru mamy prawo oczekiwać czegoś więcej. Tymczasem Surface Laptop 5 nie ma ani imponującej wydajności, ani żadnego „efektu wow”, którym można by uzasadnić, dlaczego kosztuje tak wiele pieniędzy.
Surface Pro 9 z kolei może i jest kolejną iteracją produktu, który znamy od lat, ale to wciąż produkt o możliwościach dalece wykraczających poza to, co potrafi zwykły laptop. Tak naprawdę jedynym zastosowaniem, w którym ta konstrukcja wypada gorzej od laptopa, jest pisania na kolanach, które faktycznie jest mniej wygodne (choć można przywyknąć). W pozostałych aspektach jest to sprzęt bardziej uniwersalny, wygodniejszy i po prostu fajniejszy.
Samo to, że klawiaturę można w dowolnym momencie odczepić, pozwala na szereg dodatkowych zastosowań. Osobiście najczęściej korzystałem z Surface Pro w formie tabletu stawiając go sobie na podstawce i oglądając wideo do śniadania, lub włączając wideo podcast podczas przygotowywania kolacji. Format tabletu bez porównania lepiej spisuje się także gdy chcemy zrobić notatki, a też z lubością wykorzystywałem go do obsługi aplikacji webowej do nauki gry na gitarze, bo dzięki zwartej formie mogłem postawić tablet bliżej siebie niż mógłbym postawić laptop, który mimo wszystko potrzebuje większej powierzchni blatu.
Surface Pro 9 dzięki swoim kompaktowym rozmiarom i rozkładanej, odczepianej klawiaturze jest też nieporównywalnie bardziej mobilny, i zachęca do tego, by korzystać z niego nie tylko siedząc przy biurku. Zdarzyło mi się wyjąć go niejeden raz z plecaka, by coś sprawdzić na wygodnym, 13-calowym ekranie, zamiast wpatrywać się w niewielki ekran telefonu. Niby z laptopem też można to zrobić, ale umówmy się, nie byłoby to wygodne, a też na pewno przyciągalibyśmy ciekawskie spojrzenia (i może nawet złodziei) trzymając laptop w dłoniach w miejscu publicznym. Tablety za sprawą iPada stały się przezroczyste, więc nawet jeśli wyjmiecie go np. na zatłoczonym dworcu, nikt nie zwróci na was uwagi.
Obydwa komputery można przekształcić też w maszyny stacjonarne, stosując w tym celu albo autorską stację dokującą ze złączem Surface Connect, albo stację dokującą Thunderbolt. Trzeba tylko pamiętać, że ze względu na brak dedykowanej karty graficznej, obydwa komputery mogą mieć problem z płynnością działania, jeśli podłączymy do nich monitory o rozdzielczości 4K i będziemy chcieli korzystać z nich w parze z wbudowanymi wyświetlaczami komputerów.
Surface Laptop 5 czy Surface Pro 9 – który komputer wybrać?
Mając w pamięci, że obydwa komputery nadają się do pracy stricte biurowej i kosztują niemało pieniędzy, definitywnie wybrałbym Surface Pro 9. Surface Laptop 5 nie jest złym komputerem, ale polecałbym go tylko tym, którzy potrzebują większej przestrzeni roboczej poza stałym miejscem pracy (np. do wygodniejszego tworzenia tabelek w Excelu). W każdym innym scenariuszu Surface Pro 9 jest w mojej opinii wyborem lepszym, bo oferuje tę samą wydajność w konstrukcji, która jest nieporównywalnie bardziej uniwersalna, a co więcej, jest jakaś. Jest ciekawa. Widać, że wydane pieniądze poszły na produkt innowacyjny i nietuzinkowy, który cieszy oko.
A jeśli ktoś obawia się o żywotność tego typu rozwiązania, to uspokajam – skoro mój aktualnie 6-letni Surface Pro 4 nadal działa wzorowo (nie licząc oczywiście wydajności, której po tylu latach już brakuje), to nowiutki Surface Pro 9, o znacznie lepszej jakości wykonania, powinien bez trudu wytrzymać równie długo, a może i więcej. Do tego warto zaznaczyć, że w kontekście długowieczności wymienna klawiatura jest tu zaletą – jeśli zdarzy się nam (odpukać) zalać klawiaturę lub klawisze przestaną działać, nic strasznego się nie dzieje; jeśli nie da się jej naprawić, kupujemy nową, a komputer pozostaje nienaruszony. Jeśli zalejemy klawiaturę Laptopa… no cóż. Pozostaje się modlić, żeby udało się go odratować, bo uszkodzeniu ulec mogą nie tylko klawisze, ale też kluczowe komponenty.