W Polsce buduje się światłowody dla zarabiania na ich budowaniu, a nie na świadczeniu usług dla klienta
Sieć światłowodowa w Polsce buduje się prężnie od wielu lat. Postępuje to tak szybko, że nie do końca wiadomo, ile jeszcze tych światłowodów potrzebujemy. Podczas II Konferencji Operatorów Hurtowych prezeska Fiberhost Marta Wojciechowska mówiła o 4,5 mln gospodarstw domowych, a świeżo upieczony minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, że niecałe 2 mln. Jak się okazało, pierwsza liczba uwzględniała dalsze plany inwestycyjne, stąd rozbieżność.
To jednak idealnie pokazuje, że pomimo ciągłych ogromnych inwestycji, a rząd planuje wydać w najbliższym czasie na ten cel kolejne 10 mld zł, sieć światłowodowa to jeden wielki bałagan.
Nie zarabia się na dostarczaniu usług do klienta, tylko na budowie sieci z publicznych pieniędzy. Staramy się z tym walczyć, to patologia – powiedział minister cyfryzacji Janusz Cieszyński.
Minister Cieszyński ma tutaj pełną rację. Można przecież mnożyć przykłady z naszego otoczenia, gdzie światłowód jest doprowadzany nie do osób, które faktycznie go potrzebują i chcą z niego korzystać, a do jak największej liczby adresów. A czy pod tym adresem jest dom, czy pole, to już sprawa drugorzędna. Ważne, że adres z puli odhaczony, znaczy się – zapłacone.
W ukróceniu patologii miał pomóc i – jak przyznają operatorzy – faktycznie pomógł system SIDUSIS. Można w nim zobaczyć, gdzie faktycznie są usługi danego operatora oraz zgłosić zapotrzebowanie na podłączenie do sieci. Każdy może zgłosić takie zapotrzebowanie. W systemie pojawiają się takie zgłoszenia i pod względem finansowania, podłączenie podłączeniu nierówne. Zdarzają się zapotrzebowania na Internet, krótko mówiąc, na odludziu. Jak zaznacza minister Cieszyński, za podłączenie takich punktów są wyższe stawki, ale zapowiedział wprowadzenie ich maksymalnych granic.
Nie może być tak, że prowadzimy (do klienta) przyłącze za milion złotych, a nikt się do niego nie podłączy. Każdemu, kto tego chce, powinniśmy ten dostęp do Internetu zapewnić. Ale jeśli jest to nieopłacalne, to nie musi to być światłowód. – powiedział minister cyfryzacji Janusz Cieszyński.
Czytaj też: Aukcja 5G z ważnymi zmianami. Głosy operatorów zostały wysłuchane
Lokalni operatorzy szkolą gigantów. I mają rację!
Z dużym rozbawieniem słuchałem dyskusji, w których rozmawiali przedstawiciele lokalnych operatorów oraz największych sieci hurtowych, oraz hurtowo/detalicznych, jak choćby Orange Polska. Było to podręcznikowe starcie małej firmy, która jest blisko klientów i zna ich potrzeby, z najeżoną procedurami korporacją.
Nie jest sztuką podłączyć milion adresów do sieci światłowodowej. Sztuką jest podłączenie do niej miliona klientów. Jak słusznie zauważali lokalni operatorzy, trzeba odpowiednio adresować nowe przyłącza, prowadząc przy tym badania społeczne. Nie ma najmniejszego sensu podłączać w pierwszej kolejności budynków, w których średnia wieku mieszkańców wynosi 70 lat, bo Internet światłowodowy bywa ostatnim, czego potrzebują. Mali operatorzy o tym wiedzą, bo dobrze znają demografię swojego małego rynku. Duzi gracze nie dostrzegają problemów od lat. Kiedy pracowałem w Orange, choćby w latach 2016-2018, firma miała pretensje do swoich sprzedawców, że nie udaje im się sprzedać światłowodu w nowo podłączonej lokalizacji. Rzut oka w dane potencjalnych klientów szybko pokazywał, że to niemożliwe. Zdarzały się budynki, w których wszyscy potencjalni klienci byli urodzeni przed rokiem 1950. Powodzenia w przekonaniu ich, że potrzebują do szczęścia gigabitowego Internetu do oglądania Netflixa. Tu wracamy do wcześniejszej części artykułu, bo jest to idealny przykład tego, jak w Polsce jest, a jak nie powinna być budowana sieć światłowodowa.
Kolejnym problemem wskazywanym przez operatorów lokalnych jest spójność przekazu.
Jako operatorzy korzystający znamy te wszystkie problemy. Hurtownicy (operatorzy hurtowi) dostrzegają problem znany w branży i jest on dawno rozwiązany. Pojawia się on wtedy, kiedy jest chaos informacyjny. Wysyłamy technika, który ma podłączyć klienta górą (np. po słupie), ale rok wcześniej pojawił się tam przedstawiciel dużego operatora, który chciał zgodę na puszczenie kabla pod ziemią, a teraz kolejny technik próbuje klienta przekonać do podwieszenia kabla, a klient chciał go mieć pod położoną kostką brukową i już się na to zgodził. Jeśli wprowadzimy klienta w błąd raz, za rok go do niczego nie przekonamy. To nie jest brak informacji, to chaos związany z zatrudnieniem dużej liczby ludzi i nadmiaru firm, kolejnych podwykonawców. Każdy opowiada klientowi swoje bajki, którego trzeba wspólnie zadowolić. Jako operatorzy lokalni próbujemy te błędy naprawiać, bo mieszkając w tym samym mieście co klient, trudniej nam jest go oszukać. Mamy kilka firm, które mają różne procedury. Procedura w jednej firmie nie zlikwiduje problemów kilku stron. – punktował Karol Skupień, prezes zarządu Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej.
Jako klientów nie do końca nas interesuje, co się dzieje między kolejnymi firmami. Zamawiamy usługę, oczekujemy sprawnego podłączenia i tyle. Tymczasem usługę sprzedaje nam operator z jednej firmy, a montaż realizuje monter z drugiej firmy. Który nie wie, co w trakcie rozmowy przedstawił sprzedawca. Mógł on obiecać podłączenie w ciągu godziny, a tymczasem z powodu zawiłych procedur może to trwać nawet dwa miesiące. Karol Skupień podał tutaj przykład… numeru słupa.
Pierwsza prosta czynność, czyli podłączenie klienta, powinna być prosta. Tymczasem z operatorem hurtowym przez dwa miesiące mamy problem pod tytułem – numer słupa. My tego nie rozumiemy, bo u nas taki problem załatwia się jednym telefonem. Problemem jest nadmiar korporacji po stronie operatora hurtowego. – mówi prezes zarządu KIKE.
Czytaj też: Rusza największa w Polsce sieć szerokopasmowa. Światłowody dla milionów odbiorców
Klienta trzeba edukować. Tylko jakim kosztem i dlaczego warto nie śpieszyć się z przekazem marketingowym?
Duzi operatorzy stają się ofiarami swojego marketingu, za co obrywa się też firmom lokalnym. Ze światłowodem jest w tym przypadku jak z siecią 5G. Bo przecież mamy w Polsce 5G, a tymczasem trwa aukcja częstotliwości sieci 5G, która wprowadzi nam… 5G. To co mamy teraz, jeśli nie 5G? Podobnie jest w przypadku światłowodu.
Jeden z przedstawicieli lokalnych operatorów podał przykład swojej rodziny, która od dwóch lat płaci abonament za światłowód. Tak widnieje na fakturze i faktycznie, taki rodzaj kabla znajduje się w ulicy, ale do domu Internet płynie kablem koncentrycznym, a jego przepustowość to 200/20 Mb/s. Trudno będzie teraz przekonać taką osobę do przejścia na… światłowód, ale znacznie szybszy. Przecież mam, działa, po co mi szybciej. Taka generalizacja terminów prowadzi właśnie do tego typu nieporozumień.
Innym problemem jest to, że do domu może faktycznie docierać szybki Internet, ale czy będzie on równie szybki w domu? W domach zazwyczaj korzystamy z Wi-Fi, ale pojedynczy router przy wejściu w piętrowym budynku jednorodzinnym nie zapewni szybkiego Internetu na powiedzmy 150 m2. Jednym z przedstawionych pomysłów było wykorzystanie montera, który mógłby sprawdzić podczas montażu, na jakie prędkości klient może liczyć w różnych częściach domu/mieszkania i ewentualnie zaproponowanie innego routera, routerów mesh czy wzmacniaczy. Mała rzecz, a miałaby ogromne walory edukacyjne.
Czytaj też: Ukradł anteny sieci Play i… zaniósł je na Policję. Takich ataków będzie więcej, sprawcy są bezkarni
Jolanta Dudek, wiceprezeska Orange Polska ds. rynku konsumenckiego podkreśla, że Orange w swojej komunikacji stawia na korzyści płynące ze światłowodu, ale też zaznacza, że trzeba uważać na to, aby nie wprowadzać konkurencji pomiędzy technologiami.
Dla nas jako operatora telekomunikacyjnego najważniejsze jest pokazywanie korzyści klientowi – prędkość, bezpieczeństwo. Adresujemy reklamami podstawowe potrzeby klienta. Nie pokazujemy przewagi światłowodu nad ADSL czy technologiami mobilnymi. Pokazujemy możliwości połączenia obu technologii Już teraz musimy zacząć popularyzować światłowód, bo zaraz zacznie go wypierać Internet mobilny w sieci 5G, który dla klienta jest o wiele wygodniejszy w urządzeniu przenośnym. Musimy wykorzystać ten czas na jeszcze mocniejszą popularyzację Internetu światłowodowego z pokazaniem korzyści pracy zdalnej, nauki i wykorzystanie aktualnych trendów – gaming, cloud gaming, Metaverse, nowe popularne technologie wśród młodych ludzi. Dobra diagnoza społeczna danej lokalizacji powinna pomóc nam trafiać do klienta z danym komunikatem. – mówi Jolanta Dudek, wiceprezeska Orange Polska ds. rynku konsumenckiego.
Przedstawicielka Orange dodała też, że jako operator organizuje spotkania z mieszkańcami, warsztaty i szkolenia popularyzujące dostęp do Internetu, szczególnie światłowodowego. Tylko czy to się opłaca? Jak słusznie zauważył minister Cieszyński, koszt pozyskania jednego klienta w taki sposób może nie być opłacalny od strony biznesowej. A skoro o cenach mówimy…
Czytaj też: 5G Advanced, czyli 5.5G. Te usługi będą działać w nowej technologii
Czy Internet stacjonarny powinien kosztować tyle, co abonament za telefon komórkowy?
Zdaniem ministra Cieszyńskiego, Internet stacjonarny byłby popularniejszy, gdyby był tańszy.
Dlaczego ludzie nie kupują usług? Cena nie jest adekwatna do oferty. Mamy gigantyczną penetrację usług mobilnych w Polsce, nie każdy się przełączy na usługi stacjonarne. Więc cena gra tu ważną rolę. Poza miastami operatorzy doliczają 15-20 zł względem tego, co jest w miastach. Jak mieszkałem w nowym bloku, budowanym wg nowych zasad, za Internet 300 Mb/s i telewizję ok 40 kanałów płaciłem 50 zł. To była dobra cena, więc to wybrałem. Gdybym miał płacić 100 zł, pewnie bym się zastanowił, czy jest mi to potrzebne – powiedział minister cyfryzacji.
Tylko czy to jest kierunek, w którym powinniśmy iść? Ceny usług telekomunikacyjnych w Polsce już są jednymi z najtańszych w Europie. Co wskazują eksperci.
Do tego, jak zauważają lokalni operatorzy, wspomniane przez ministra 50 zł miesięcznie potrafią płacić operatorowi hurtowemu za dostęp do sieci. Więc w jakiś sposób muszą jeszcze na tym interesie zarobić. A to sprowadza nas do początku tego tekstu. Być może, paradoksalnie, za dużo inwestujemy w budowę światłowodów w Polsce? Może przepalamy w ten sposób pieniądze na prowadzenie sieci tam, gdzie nikt jej nie potrzebuje? Może za dużo pieniędzy płynie do największych graczy na rynku, którzy zarabiają na nieprzemyślanej rozbudowie sieci, a później zarabiają za dużo na udostępnianiu jej operatorom?
Osobiście jestem zdania, że ceny usług telekomunikacyjnych w Polsce nie są za wysokie. A w perspektywie ostatnich lat płacenie dzisiaj kilkudziesięciu złotych miesięcznie za Internet stacjonarny rzędu 300-1000 Mb/s to bardzo dobra stawka. Niemniej uważam, że faktycznie przepalamy ogromne pieniądze na nieprzemyślanej rozbudowie sieci. Mamy w Polsce dużo światłowodu, mało klientów światłowodu i ciągle za dużo osób, które chciałyby go mieć, a nie mają, bo sieć jest poprowadzona do łąki po drugiej stronie ulicy, a nie do nich.