DuckDuckGo, Brave czy Vivaldi to nazwy dobrze znane tym, którzy prywatność w sieci stawiają wysoko na liście swoich priorytetów. W tym gronie nie może oczywiście zabraknąć Tor Browser, produktu dość specyficznego, dającego bowiem dostęp do wirtualnej sieci TOR nastawionej na zachowanie możliwie maksymalnej anonimowości. Używanie tego rozwiązania nie należy do najłatwiejszych, a w związku z tym raczej niechętnie się z niego korzysta.
W dużym uproszczeniu: kiedy chcemy zajrzeć na popularną stronę internetową zazwyczaj dostajemy dużo więcej niż widać gołym okiem. Witryna kolekcjonuje metadane, które rozgłasza przeglądarka identyfikujących m.in. rodzaj urządzenia, strefę czasową, rozdzielczość ekranu oraz nazwę aplikacji służącej do wyświetlania stron WWW wraz z listą włączonych funkcji. W tle aż huczy od fali zapytań i połączeń wykonywanych przez przeglądarkę, również do stron trzecich (np. sieci reklamowych).
Mullvad Browser utrudnia tworzenie cyfrowego odcisku palca
Same z siebie te niewielkie fragmenty wiedzy niewiele znaczą, ale w większej liczbie mogą pomóc stworzyć dokładny profil użytkownika, wraz z jego szczegółowymi preferencjami. Słynne ciasteczka ułatwiające logowanie na stronach, w połączeniu z cyfrowym odciskiem palca tworzonym przez same przeglądarki internetowe to dwie główne ścieżki gromadzenia informacji o użytkownikach. Aby ograniczyć to zjawisko możemy zdecydować się na aplikację, która ogranicza takie praktyki do niezbędnego minimum.
O ile VPN może zamaskować naszą lokalizację, nie jest wystarczającym środkiem zapobiegającym tworzeniu cyfrowego odcisku palca przez przeglądarkę. Tu do akcji wchodzi Mullvad Browser, aplikacja która domyślnie blokuje ciasteczka (również te firm trzecich), a także ogranicza kolekcjonowanie metadanych. Przeglądarki można używać z dowolnym klientem VPN (nie musi to być Mullvad VPN). Domyślnie zainstalowano w niej również dodatki NoScript oraz uBlock Origin utrudniające śledzenie.
Czytaj też: Jak trwoga to do… Protona? Lawinowo rośnie liczba ludzi, którzy chcą walczyć o swoją prywatność
Obecna masowa inwigilacja, zarówno ze strony firm technologicznych, jak i rządów państw, jest zjawiskiem absurdalnym. Chcemy uwolnić Internet od masowej inwigilacji, a sam VPN nie wystarczy, aby zapewnić prywatność. Z naszej perspektywy istnieje luka na rynku dla tych, którzy chcą korzystać ze zorientowanej na prywatność przeglądarki tak dobrej jak Tor Project, ale z VPN zamiast sieci Tor – pisze Jan Jonsson, dyrektor generalny Mullvad VPN.
Nie sposób się z tym nie zgodzić, ale walka o prywatność wymaga poświęceń. Dlatego takie przeglądarki jak Mullvad Browser jeszcze długo nie będą tak wygodne i funkcjonalne jak Firefox czy Chrome. Bardzo trudno będzie przekonać użytkowników do zmiany swoich przyzwyczajeń, szczególnie w kontekście wygody. Włączenie niektórych mechanizmów ograniczających śledzenie powoduje bowiem zakłócenie w działaniu niektórych stron, na co sami użytkownicy będą pewnie kręcić nosem.
Wychodzi na to, że nie da się jednocześnie zjeść ciastka i mieć ciastko. Żadna ze wspomnianych wyżej przeglądarek (DuckDuckGo, Brave, Vivaldi) nie utrzymała się ze mną na dłużej. Obawiam się, że Mullvad Browser wkrótce podzieli ich los. Chciałbym się mylić, ale znam już swoje nawyki i jeśli nadal będziemy musieli walczyć o prywatność w sieci, rewolucji nie będzie.