Apple koncentruje się przede wszystkim na poszukiwaniu specjalistów od uczenia maszynowego, zainteresowanych tworzeniem wyjątkowych systemów autonomicznych. Trudno to jednoznacznie przełożyć na obecną ofertę koncernu, ale nie można zapominać, że już w latach 90. XX wieku w Apple rozpoczął się ambitny projekt rozpoznawania mowy pod kierownictwem Kai-Fu Lee, uznanego eksperta w dziedzinie SI. Można powiedzieć, że to dzięki temu mamy dziś Siri, asystenta zamieniającego mowę na tekst i używającego algorytmów przetwarzania języka naturalnego do interpretacji wydanego polecenia.
Przy tej okazji przypomina mi się jeszcze wcześniejszy projekt – tzw. Knowledge Navigator. Urządzenie w formie koncepcyjnej przypominające tablet z ekranem dotykowym, które Apple zaprezentował w 1987 roku na kilku spotkaniach, symbolizowało ówczesną wizję przyszłości, w której będziemy mogli komunikować się z komputerem za pomocą potocznej mowy. Trzeba przyznać, że obecnie niewiele nam do tego brakuje, a predykcje z tamtego okresu wydają się całkiem trafione.
Apple mąci przy AI od bardzo dawna
Dużym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że Apple przegrał wyścig w kategorii generatywnego SI. Firma jest po prostu wyjątkowo ostrożna we wrzucaniu na rynek niesprawdzonych nowości. iPod w końcu nie był pierwszy – powstał jako odpowiedź na odtwarzacze MP3, które pozostawiały wiele do życzenia pod względem prostoty obsługi. Podobnie było ze smartfonami. iPhone miał być dla tego sektora nokautem, ustanowić nowy standard i zaoferować użytkownikom niezrównanie lepsze doświadczenie. I tak się stało.
Tymczasem zarówno ChatGPT od OpenAI mocno współpracującego z Microsoftem, jak i potencjalnej konkurencji w postaci Barda od Google, od samego początku towarzyszy masa kontrowersji. Apple ma już za sobą szorstką reakcję rynku na pierwsze wersje asystenta Siri. Był na rynku później niż Alexa od Amazonu, ale i tak na początkowym etapie (w okolicach 2011 roku) przysporzył koncernowi masy problemów. Podsumowując: cenna lekcja. Obecnie sam Tik Cook uważa generatywną AI za coś mocno interesującego, jednocześnie unikając jednoznacznych odpowiedzi na pytanie o szczegóły i plany. Wiemy jedynie, że strategia Apple w podejściu do tej technologii Apple będzie celowa i przemyślana.
Czytaj też: ChatGPT w kieszeni. Oficjalna aplikacja mobilna OpenAI z funkcją, której nie znajdziesz w wersji webowej
Jak donosił niedawno Wall Street Journal, firma z Cupertino wprowadziła ograniczenie w korzystaniu z ChatGPT od OpenAI oraz innych narzędzi generatywnej sztucznej inteligencji wśród swoich pracowników, w obawie o ryzyko wycieku poufnych korporacyjnych danych. Tego typu restrykcje nie są niczym nowym w branży.
Apple nie jest jedynym podmiotem, który zdecydował się na taki ruch. Wystarczy wspomnieć koreańskiego Samsunga, który niedawno mocno poślizgnął się na używaniu generatywnej SI. Nie da się jednak ukryć, że w obliczu obecnej gorączki Tim Cook i spółka też coś przy tym stole dla nas upichcą. Na początku czerwca odbywa się kolejna edycja konferencji WWDC (Worldwide Developers Conference) i to właśnie tam spodziewamy się usłyszeć (być może nawet zobaczyć coś więcej w temacie generatywnego AI do Apple. Przypuszczenia większości ekspertów odnośnie gatunku tych nowości koncentrują się bardziej na kategoriach wizualnych, aniżeli tekstowych.
Stawka rośnie, tym bardziej, że tuż przed weekendem informowaliśmy o oficjalnej aplikacji OpenAI, pozwalającej na wygodniejszą obsługę ChatGPT w pierwszej kolejności właśnie na telefonach z systemem iOS.