Od niego pozwolę sobie zacząć, bo na szerszy dostęp do chatbota Google Bard czekaliśmy już dobre dwa miesiące, a mimo zapisania się na listę oczekujących, grono szczęśliwców mogących testować rozwiązanie było mocno ograniczone. Na szczęście Bard otwiera się właśnie na swobodny dostęp w 180 krajach świata (póki co jeszcze nie w Polsce), a dodatkową zachętę do sprawdzenia jego możliwości może stanowić fakt, że został do niego podłączony nowy duży model językowy – PaLM 2. Oby tylko okazał się lepszy od pierwszej edycji, która w momencie prezentacji chatbota Bard zaliczyła kosztowną wpadkę.
Google Bard można już testować i zdecydowanie warto
PaLM 2 to w zasadzie grupa czterech modeli językowych o różnej liczbie parametrów, które można uruchamiać lokalnie na szerokim wachlarzu urządzeń, począwszy od smartfonów, skończywszy na wielkich farmach serwerów. Już teraz PaLM 2 zasila łącznie 25 usług Google. Z Google Bard da się na razie “rozmawiać” tylko po angielsku, koreańsku i japońsku, ale wkrótce baza języków rozrośnie się do 40. Jeśli nie chce wam się czekać na swobodny dostęp z Polski, polecam ustawienie VPN na USA i ruszać do swobodnego testowania.
Google Bard będzie generować odpowiedzi nie tylko w formie tekstowej. Docelowo ma również dołączać materiały wizualne (np. zdjęcia miejsc, które warto odwiedzić), a także zaprzęgnie AI do generowania grafiki za sprawą współpracy z oprogramowaniem Adobe Firefly. Co warte zaznaczenia, Google i Adobe podejmują też ścisłą współpracę nad inicjatywą pod nazwą Content Authenticity Initiative, która ma mitygować zagrożenia dla świata twórców związane z wykorzystaniem takich narzędzi jak Midjourney czy Stable Diffusion.
Z kolei dzięki narzędziu Google Lens, użytkownik będzie mógł również załadować do chatbota własne zdjęcia i trochę się z nimi pobawić (np. Bard może do nich wygenerować jakiś podpis). Oczywiście na tym możliwości chatbota się nie kończą, bo od samego początku jest on też profilowany pod kątem asysty w pracy dla całej masy specjalizacji, począwszy od programowania, na pracy z pakietem biurowym Google Docs skończywszy.
Czy tak będzie wyglądać przyszłość wyszukiwania?
Być może Bing AI miał swoje pięć minut, ale cytując Marusza Pudzianowskiego “to by nic nie dało”, bo Google wytoczył do swojej wyszukiwarki ciężkie działa i znów cytując naszego słynnego strongmana “tanio skóry nie sprzeda”. Search Generative Experience (SGE) to na razie eksperyment, ale już teraz widać jak może wyglądać korzystanie z wyszukiwarki w najbliższej przyszłości.
W widoku wyników na samej górze pojawia się dodatkowa sekcja, za którą odpowiada generatywne AI, a niżej znajdziemy bardziej tradycyjną listę znalezionych na dany temat stron. Google wpuszcza AI do wyszukiwarki z dużą dozą ostrożności, na każdym kroku dając do zrozumienia, że mamy nadal do czynienia z eksperymentem, którego czas trwania pozostaje bliżej nieokreślony. Tym bardziej doceniam takie smaczki jak przycisk About this image w wyszukiwarce grafik, który pozwoli ocenić czy dany obrazek został wygenerowany przez AI.
Jeśli ktoś chciałby się tym oraz innymi eksperymentami Google pobawić, mogę go odesłać do strony Search Labs, gdzie można sprawdzić nie tylko wspomniane SGE, ale również Code Tips (narzędzie dla programistów) oraz Add to Sheets (wkleja wyniki wyszukiwania prosto do arkusza kalkulacyjnego). Widać tu nieco inne, chyba bardziej ostrożne niż w Microsofcie podejście do kwestii wprowadzania nowości do swoich produktów. Pozostaje nam teraz czekać i obserwować, która z tych strategii przyniesie lepsze efekty.
Gdzie by tu jeszcze wpuścić generatywne AI. Może tak… wszędzie?
Google I/O 2023 zaczęło się dość niewinnie i od drobnych rzeczy. Stosunkowo szybko zdałem sobie jednak sprawę, że AI zaczyna wyciekać z praktycznie każdego produktu. Dla przykładu w Zdjęciach będzie się zajmować edytowaniem i poprawianiem naszych fotograficznych eksperymentów (Magic Editor). Google wpuści sztuczną inteligencję również do samego Androida w formie funkcji Magic Compose, która pomoże nam wygenerować wiadomość tekstową do innego użytkownika. A co powiecie na unikalną tapetę na pulpicie telefonu, którą wygenerowało tylko dla nas AI? Nie można też zapomnieć o Duet AI, nowym pakiecie funkcji związanych z generatywną sztuczną inteligencją dla Dokumentów, Arkuszy, Prezentacji, Meet oraz Gmaila.
Większość z zaprezentowanych na Google I/O 2023 nowości ma metkę “zapisz się na listę oczekujących” albo “już wkrótce”. Moim zdaniem taki zwiastun wystarczył, żeby pobudzić wyobraźnię użytkowników i pokazać, w jakim kierunku Google zamierza pójść z wykorzystaniem generatywnego AI w swoich produktach.
Czytaj też: Android 14 zaczaruje Cię sztuczną inteligencją. Wszystkie nowości w jednym miejscu
Na koniec nieco sobie ponarzekam, bo cytując moich szanownych redakcyjnych kolegów: pokazują przełomowe technologie w taki sposób, że masz ochotę się zabić, byle tylko tego dłużej nie słuchać, podczas gdy Apple potrafi pokazać najnudniejszą rzecz na świecie tak, że rzucasz pieniędzmi w monitor. Rzeczywiście sposób prezentacji nie rzucał na kolana, a momentami większą uwagę przyciągali tłumacze języka migowego. Z drugiej strony czego oczekiwaliście po konferencji adresowanej do programistów?
PS. Obserwujcie Focus Technologie na TikToku!