Honda e jako domowy powerbank
Osoby korzystające z paneli fotowoltaicznych nierzadko produkują nadwyżkę energii. Ta może być przekazywana do sieci, albo magazynowana w magazynie energii. Bywa też tak, że w mniej słoneczne dni Słońce produkuje mniej energii. Rozwiązaniem obu tych sytuacji może być samochód elektryczny.
Podczas wizyty w centrum R&D Hondy w miejscowości Offenbach miałem okazję zobaczyć malutkie Hondy e stłoczone wokół ładowarek. To nie było klasyczne ładowanie samochodów, bo auta miały zupełnie inną funkcję i są częścią nowego projektu firmy nazwanego e:PROGRESS.
Opisując to możliwie w jak najprostszy sposób, auto elektryczne pełni tu rolę magazynu energii dla domu. Potrzebujemy do tego odpowiedniej ładowarki oraz kompatybilnego samochodu. Na chwilę obecną jest to Honda e oraz dwa nowe modele – CR-V w wersji Plug-In oraz e: Ny1 (o nich przeczytacie na Chipie w przyszłym tygodniu, na co już zapraszam!). Cały system działa tak, aby jednocześnie auto cały czas było naładowane i gotowe do jazdy, ale żeby jednocześnie zasilało domową instalację elektryczną. Honda jasno mówi, że w końcu nie po to ktoś kupił samochód elektryczny, żeby nie móc nim jeździć. Aby zapobiec awariom i dbać o żywotność akumulatora, jest on stale ładowany i rozładowywany w minimalnym stopniu, z mocą dopasowaną do częstotliwości sieci. Dodatkowo działanie systemu jest oparte na prognozach pogody i planuje ładowanie tak, aby nie dopuścić do sytuacji, w której zabraknie nam energii z powodu braku dużego zachmurzenia.
Hondzie zależy, ale z tego rozwiązania korzystały też auta innych producentów. Nie będą one musiały przechodzić żadnych modyfikacji, a do działania niezbędna będzie tylko specjalna ładowarka.
Czytaj też: Trwają prace nad nowym rodzajem paliwa. Nowa nadzieja dla aut spalinowych?
Placówka zasilana energią słoneczną
Pozostając w temacie energii słonecznej, cała placówka w Offenbach jest zasilana właśnie w ten sposób. Wymyślono tutaj ciekawy sposób instalacji paneli, które stanowią zadaszenie dla parkingu. Mamy tu przyjemne z pożytecznym, bo pod zadaszeniem znajduje się kilkanaście ładowarek dla aut elektrycznych. Takich konstrukcji powinno być w Europie zdecydowanie więcej! Tym bardziej że ładowarki zazwyczaj nie są zadaszone.
Naprawdę pięknym paradoksem było to, że pod dachem z paneli słonecznym stał zaparkowany spalinowy, nowy Civik Type-R. Nie powiem, bardzo ciekawy i nietypowy widok.
Czytaj też: Elektryczne samochody mają wadę, o której się nie mówi. Dla wielu ludzi to ogromny problem
Wodór można czerpać z energii słonecznej. Na upowszechnienie technologii jeszcze poczekamy
O technologii napędów wodorowych mówi się sporo, ale ciągle niewiele. Jakie podejście ma do tego Honda? Przedstawiciele firmy mówią, że to może być technologia przyszłości, na jaką czekamy, ale jeszcze jest na to za wcześnie. Infrastruktury w zasadzie nie ma, podobnie jak odpowiednich regulacji. Do czego jeszcze przejdziemy. Honda mówi, że w dalekiej perspektywie jest to coś, na co warto postawić. W pierwszej kolejności napędy wodorowe trafią do aut osobowych, przemysł będzie musiał poczekać. Tyle tylko, że na razie będzie to technologia dla wybranych ze względu na to, że sam zakup auta wodorowego będzie wymagał dużych wydatków.
W Offenbach Honda zamienia energię słoneczną w wodór. W jaki sposób? Najpierw w wyniku elektrolizy rozkładana jest woda na wodór i tlen za pomocą odnawialnej energii pozyskiwanej z paneli słonecznych. Pozyskany w ten ekologiczny sposób wodór jest przechowywany w odpowiednim zbiorniku z niskim ciśnieniem na poziomie 30 barów. Następnie jest on sprężany do 425 barów i wędruje do stojącej niedaleko stacji tankowania.
Działanie całego systemu jest uzależnione od energii słonecznej, a co za tym idzie prognozy pogody. Z tego powodu powstał specjalny system, w którym klienci mogą zobaczyć rekomendowane godziny ładowania. Dodatkowo w tych najkorzystniejszych z punktu widzenia pozyskiwania energii słonecznej, tankowanie wodoru jest tańsze.
Jest to na razie rozwiązanie testowe i nieidealne. Auta są tankowane pod ciśnieniem 350 barów, co pozwala zatankować połowę zbiornika wodorowej Toyoty Mirai. W planach jest już dwukrotne podniesienie ciśnienia, a cała koncepcja wygląda bardzo obiecująco.
Czytaj też: Biopaliwa przyszłości. Tak będziemy zasilać samochody
Europa to dobre miejsce do tego typu testów, ale czy Polska to jeszcze Europa?
Przedstawiciele Hondy nie ukrywają, że Europa idealnie nadaje się do tego typu eksperymentów. Ekologiczne rozwiązania rozwijają się tutaj najszybciej, ale powstają też najbardziej restrykcyjne przepisy. Pamiętajmy choćby o zakazie sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku. Z drugiej strony mam z tyłu głowy myśl, że to nie do końca w porządku, że azjatyckie firmy testują takie rozwiązania w Europie, choć to przecież Azja produkuje więcej CO2 i aż tak się nie śpieszy z ekologicznymi rozwiązaniami.
Rzeczywistość jest jednak taka, a nie inna i szybszy rozwój proekologicznych przepisów sprzyja rozwojowi ekologicznych technologii. Choć nie wszędzie i to wywołało u mnie kolejną myśl. Patrząc na to, jak obecny rząd robi wszystko, aby zniechęcić Polaków do zielonej energii, na rozwiązania takie, jakie Honda testuje i będzie wdrażać w innych krajach (samochodowe magazyny energii będą niedługo dostępne w Wielkiej Brytanii) będziemy mogli tylko sobie popatrzeć. Bo ani nasze przepisy, ani sieci przesyłowe jeszcze długo nie będą na to gotowe.