Składany Huawei zadebiutował w Chinach już jakiś czas temu, ale nad Wisłą jest dostępny dopiero od dziś, czyli 9 maja 2023 roku. Kosztuje u nas 9999 zł, co trzeba podkreślić już na samym początku, bo ta cena jest pryzmatem, przez który musimy patrzeć na ten smartfon. Czy to dużo? Samsung Galaxy Z Fold 4 w dniu swojej premiery również kosztował niemało – wariant 512 GB wyceniony był wówczas na 8799 zł, zaś wersja 1 TB kosztowała 9999 zł i wtedy też rozdziawialiśmy szczęki ze zdumienia. Nic dziwnego – w końcu ze wszystkich powszechnie dostępnych smartfonów droższy jest już tylko iPhone 14 Pro Max 1 TB, kosztujący 10499 zł. Przykład Huawei Mate X3 różni się jednak o tyle, iż mówimy o… smartfonie Huawei. Sprzęcie pozbawionym usług Google’a, którego używanie nieodłącznie wiąże się pewnymi kompromisami.
W filmie na kanale Focus Technologie porównałem Mate’a X3 z Z Foldem 4. Zapraszam do subskrybowania naszego nowego kanału i obejrzenia filmu:
Tutaj zaś skupimy się na wrażeniach po tygodniu korzystania z najnowszego składaka od Huawei. Podkreślam – nie jest to recenzja. Ta ukaże się za kilka tygodni, a jej kształt będzie w dużej mierze zależny od tego, czy uda mi się znaleźć sposób na przezwyciężenie problemów, o których napiszę poniżej.
Czytaj też: Test Huawei P60 Pro – więcej, niż tylko świetny aparat
Huawei Mate X3 – miłość od pierwszego złożenia
Nie ukrywam, że jestem wielkim fanem składanych smartfonów i całej tej koncepcji, a Z Fold 4 i Z Flip 4 są w moich kieszeniach (z przerwami) od dnia premiery. Kiedy jednak wyjąłem z pudełka Mate’a X3, nagle Samsungi wydały mi się przestarzałe o co najmniej jedną, jeśli nie dwie generacje.
Dla jasności – Huawei Mate X3 nie jest pierwszym składakiem typu Fold, który składa się zupełnie na płasko, nie pozostawiając żadnej szpary, ale nie widziałem dotąd modelu, który zrobiłby to lepiej. Ten telefon jest niemożliwie wręcz smukły; to chyba dobry moment, by przytoczyć jego gabaryty:
- Po rozłożeniu: 156,9 x 141,5 x 5,3 mm
- Po złożeniu: 156,9 x 72,4 x 11,08 mm
- Waga: 239 g (wersja z wegańską skórą) lub 241 g (wersja szklana)
Gdy porównamy te gabaryty z Galaxy Z Foldem 4, wychodzi na to, że Samsung to niezły tłuścioch, bo mierzy blisko 5 mm więcej „w pasie” po złożeniu i waży 263g. Tymczasem Huaweiowi po złożeniu bliżej grubością do zwykłego smartfona, a jego masa jest równa z masą… iPhone’a 14 Pro Max.
Zanim przejdę do walorów użytkowych napomknę tylko, że Mate X3 to szalenie elegancki produkt (w tej cenie nie ma innego wyjścia). Bardzo podoba mi się jego design; wolałbym co prawda wersję wykończoną zieloną, wegańską skórą, ale czarny, szklany wariant, który trafił mi się na testy, również prezentuje się wspaniale i mieni się w słońcu, a do tego jego mikrokrystaliczna struktura doskonale odpycha odciski palców.
Dla wielu osób dyskusyjna może być wyspa skrywająca aparaty (wg producenta: „inspirowana kształtem okien stacji kosmicznej”), ale mnie ujął jeden detal – otóż zewnętrzna część tej wyspy jest niejako „zeszlifowana”, więc gdy telefon leży płasko na blacie, to opiera się o niego z idealną stabilnością i w ogóle nie chybocze się podczas pisania. Mała rzecz, a w codziennym użytku zmienia naprawdę wiele.
Przejdźmy jednak do tego, jak tego cuda się używa. Jako że po złożeniu nie ma tu żadnej szpary, a obydwie „połówki” są ze sobą ciasno złączone, z Mate’a X3 po złożeniu korzysta się jak ze zwykłego smartfonu, zewnętrzny panel ma przekątną 6,4” i rozdzielczość 2504 x 1080 px (odświeżanie od 1 do 120 Hz), co daje nam z grubsza standardowe proporcje, więc z tego telefonu można korzystać bardzo wygodnie jedną ręką. Nie odznacza się on też w kieszeni, co jest zmorą wszystkich innych „składaków” i za to również należy mu się ogromny plus. Pierwszy raz miałem w kieszeni składany telefon, który mogłem nosić jak zwykły smartfon.
W przeciwieństwie jednak do zwykłych smartfonów, ten w każdej chwili można rozłożyć, odsłaniając ekran o przekątnej 7,85”, rozdzielczości 2496 x 2224 px i częstotliwości odświeżania do 120 Hz. Wyświetlacz ma nieco bardziej „kwadratowe” proporcje, niż np. Galaxy Z Fold 4, dzięki czemu daje więcej przestrzeni roboczej, gdy podzielimy go na pół. Ale o tym za chwilę.
Jeśli chodzi o jakość wyświetlania, złego słowa powiedzieć nie mogę ani na jeden, ani na drugi ekran. Szkoda tylko, że wgłębienie w ekranie – choć znacznie mniej wyczuwalne, niż w Samsungu – jest bardzo widoczne, zwłaszcza gdy wyświetlamy bardzo jasne lub bardzo ciemne elementy. Nie widać go w zasadzie tylko wtedy, gdy patrzymy na ekran idealnie na wprost. Oczywiście w codziennym użytku nie przeszkadza to ani odrobinę, ani w przypadku Huaweia, ani w przypadku Samsunga.
Jak na składany smartfon, Huawei Mate X3 jest też bardzo wytrzymały. Producent chwali się, że zewnętrzny ekran został pokryty 10-krotnie odporniejszym na upadki szkłem Kunlun Glass, a wewnętrzny ekran jest 4-krotnie bardziej odporny na uderzenie. Potwierdzam – Mate X3 dwukrotnie zaliczył bliski kontakt z podłożem i nic mu się nie stało. Co więcej, Huawei Mate X3, tak jak Galaxy Z Fold 4, spełnia normę IPX8, czyli jest odporny na zachlapanie, toteż deszcz mu niestraszny. Niestety nadal nie mamy tu odporności na pył, ale z racji tego, że po złożeniu nie ma tu widocznej szpary, jest mniejsza szansa na przedostanie się zabrudzeń z kieszeni do wewnętrznego ekranu.
Ostatnim elementem konstrukcji, na który chcę zwrócić uwagę, jest czytnik linii papilarnych na krawędzi obudowy. Niby nic niezwykłego, ale działa on z niemal 100-procentową precyzją, co bardzo cieszy.
Specyfikacja powala i nie powala jednocześnie
Podzespoły Mate’a X3 są dość… dyskusyjne. Producent nie zastosował tu bowiem tegorocznego procesora, lecz ubiegłoroczny Qualcomm Snapdragon 8+ gen. 1, w dodatku pozbawiony łączności 5G, bo jak wszyscy wiemy, na skutek decyzji administracji Donalda Trumpa Huawei stracił dostęp nie tylko do usług Google’a, ale także do łączności nowej generacji. Czy to duży problem? W Polsce (jeszcze) nie, bo sieć 5G w większości miejsc nie przewyższa znacząco sieci LTE, ale na tle innych telefonów ten Huawei bardzo mocno odstaje w kwestii szybkości transmisji danych mobilnych. Na całe szczęście kwestia zasięgu GSM jest wzorowa, podobnie jak łączności bezprzewodowej w domu (mamy Wi-Fi 6 oraz Bluetooth 5.2).
Do pary ze Snapdragonem otrzymujemy 12 GB RAM-u, zaś miejsca na dane producent przewidział 512 GB, które można rozbudować kartą Nano Memory, czego zapewne nikt nigdy nie zrobi. Szkoda, że w tej cenie nie otrzymujemy wariantu 1 TB, albo nie możemy chociaż dostać tańszej wersji 256 GB, jak u Samsunga, dla ludzi, którzy większość danych trzymają w chmurze.
Całość pracuje pod kontrolą EMUI 13.1 z Huawei Mobile Services i co tu dużo mówić – wszystko śmiga, ale szkoda, że nie jest to Snapdragon 8 gen. 2, bo przykład Galaxy S23 Ultra pokazał, jak wiele może zyskać smartfon dzięki temu procesorowi, zwłaszcza w kwestii kultury pracy i czasu na jednym ładowaniu. A skoro o tym mowa, to Huawei złoił tyłek Samsungowi, i to tak całkiem solidnie.
Myślałby kto, że w telefonie mierzącym sobie raptem 5,3 mm grubości po rozłożeniu nie ma miejsca na przesadnie duży akumulator, a tu proszę – Huawei upchnął aż 4800 mAh w formie dwóch oddzielnych modułów, które są ładowane przewodowo z mocą 66W lub bezprzewodowo z mocą 50W. Oczywiście ładowarka Huawei SuperCharge jest dołączona do zestawu, jak przystało na telefon za takie pienią… a nie, czekaj, w Samsungu nie ma.
Na razie spędziłem z Huaweiem za mało czasu, by definitywnie ocenić jego wydajność energetyczną, ale po pierwszym tygodniu jestem bardzo miło zaskoczony. Nie zdarzyło się, bym skończył dzień mając mniej niż 30% zapasu energii, nawet w te bardziej intensywne dni, więc jestem dobrej myśli na przyszłość.
Słówko o aparatach
Aparat Huawei Mate X3, przynajmniej po pierwszych dniach testowania, sprawia wrażenie więcej niż przyzwoitego, ale podobnie jak w przypadku Z Folda 4 – nie jest to pierwsza liga. Tak jak Fold nie ma możliwości optycznych Galaxy S22/S23 Ultra, tak Mate X3 nie ma możliwości Huaweia P60 Pro. Niemniej zastosowany zestaw aparatów potrafi wyprodukować naprawdę dobre rezultaty. Mamy tu do czynienia z następującym sprzętem:
- Aparat główny: X-Mage UltraVision 50 Mpix, f/1.8
- Aparat z obiektywem ultrawide: 13 Mpix, f/2.2
- Aparat z obiektywem telefoto: 12 Mpix, f/3.4, zoom optyczny 5x, zoom hybrydowy 10x
- Aparaty do selfie: 8 Mpix, f/2.4 z przodu i wewnątrz
Warto wspomnieć, że Huawei nie silił się na ukrycie aparatu w ekranie wewnętrznym pod wyświetlaczem, ale za to umieścił go w rogu, gdzie i tak pozostaje niemal niewidoczny, a za to oferuje on znacznie wyższą jakość.
Przykładowe zdjęcia:
Wszystko pięknie, tylko ten software…
Huawei Mate X3 pracuje pod kontrolą systemu HMS i nie obsługuje Usług Google’a. Dla tych, którzy nie wiedzą: oznacza to, iż nie znajdziemy na nim takich aplikacji jak Sklep Play, YouTube, Dokumenty, etc. Nie znajdziemy też płatności Google Pay. Skąd zatem bierzemy aplikacje?
Możliwości są dwie. Pierwsza to wbudowany sklep App Gallery, z którego można pobierać dostępne aplikacje, ale… tych jest tam bardzo niewiele, toteż wyszukiwarka Petal podpowiada nam również pobieranie plików .apk spoza sklepu. Minusy tego rozwiązania to jednak brak gwarancji bezpieczeństwa (o czym Huawei sam ostrzega przy każdej takiej instalacji) oraz brak automatycznych aktualizacji.
Druga możliwość to pobranie aplikacji pokroju Gspace lub Gbox, które dają nam dostęp do Usług Google’a… tak jakby. Te aplikacje to wirtualne przestrzenie, które emulują smartfon obsługujący Usługi Google – znajdziemy tam także Sklep Play, który pozwala instalować aplikacje (choć nie wszystkie, niektóre figurują jako nieobsługiwane). Po instalacji możemy ustawić skrót do konkretnej aplikacji na pulpicie. W przypadku Gspace różnią się tylko ikony tych pobranych z App Gallery i tych z emulacji.
Jak to działa w praktyce? Cóż, różnie. W czasie testów do tej pory korzystałem z Gspace, który jest dość kapryśną aplikacją, potrafiącą się przyciąć i znacząco spowolnić działanie urządzenia. O ile też bez problemu dochodzą powiadomienia dla konkretnych aplikacji, tak np. natrafiłem na problem w postaci usług autouzupełniania dla aplikacji Microsoft Authenticator – telefon nie rozumie, że chcę uzupełniać hasła tą apką, bo de facto robię to przy użyciu Gspace. Nie działa też aplikacja Orlen Pay pobrana przez Gspace – z niewiadomego powodu nie mogę się do niej zalogować.
Kolejna aplikacja, do której nie mogę się zalogować, to mBank, który powinien działać bez zarzutu, wszak jest to aplikacja dostępna natywnie w App Gallery. Aplikacji mojego drugiego banku – Santandera – nie ma wcale. Huawei proponuje pobranie pliku .apk lub aplikacji Gbox, ale umówmy się: w przypadku instrumentów finansowych nie powinniśmy ufać niezaufanym źródłom.
Innymi słowy, od tygodnia nie mam dostępu do płatności w smartfonie. Mam nadzieję, że uda się tę kwestię rozwiązać autoryzując aplikację mBanku, bo wówczas mógłbym korzystać z płatności HCE. Jeśli ktoś jednak korzysta z banku, który takiej opcji nie ma, to Huaweiem nie zapłaci. Największy brak w codziennym użytkowaniu, którego niestety nie da się zastąpić w żaden sposób, to Android Auto. Tego na smartfonach Huawei w ogóle nie uświadczymy i podejrzewam, że w o ile w przypadku tańszych smartfonów to nie problem, to potencjalny nabywca Mate’a X3 ma samochód wykorzystujący ten interfejs i może dotkliwie odczuć jego brak.
Przykłady tego typu problemów można mnożyć i mnożyć, ale nie zamierzam się poddawać. Przez najbliższe tygodnie spróbuję zastąpić Gspace Gboxem i spróbować żyć z tymi kompromisami, choć uczciwie rzecz biorąc, kupując telefon za te pieniądze nie powinniśmy się na nie godzić, i choćby z tego względu cena tego smartfona powinna być nieco niższa. Nawet jeśli hardware jest najlepszy w swojej klasie.
Pomijając jednak kwestię dostępu do aplikacji, mam nieco zgrzyt jeśli chodzi o systemowe wykorzystanie składania smartfona. Huawei co prawda przewiduje sporo opcji multitaskingu (mamy tu zarówno dzielenie ekranu na pół, jak i pływające okna), ale robi zaskakująco niewiele, by oferować coś więcej. Chyba jedyną aplikacją, która jakkolwiek wykorzystuje fakt składania ekranu, jest aparat, który przenosi elementy interfejsu na dolną część, gdy zegniemy konstrukcję.
Bardzo mnie zaskoczył też fakt, że nie mamy tu opcji utworzenia odrębnych pulpitów dla ekranu zewnętrznego i wewnętrznego; system dzieli ekran wewnętrzny niejako „na pół” i skrajna lewa część jest ekranem głównym na wyświetlaczu zewnętrznym. Da się do tego przyzwyczaić, ale jednak preferuję rozwiązanie Samsunga, który pozwala mi zagospodarować obydwa pulpity zupełnie inaczej, jak również oferuje znacznie więcej możliwości wykorzystania składanej konstrukcji w oprogramowaniu.
Prawdziwy test dopiero się zaczyna
Jak wspominałem, z Huaweiem Mate X3 spędziłem dopiero tydzień i nawet jeśli po tym czasie mam sporo przemyśleń, to wciąż jest to zbyt krótki czas, by rzetelnie ocenić ten telefon. Tym bardziej, że kosztuje on tak dużo pieniędzy, więc tym bardziej zasługuje na wnikliwe sprawdzenie każdego aspektu.
Skoro zaś o cenie mowa, to Huawei standardowo rozpieszcza klientów w ofercie przedsprzedażowej, więc jeśli z jakiegoś powodu chcecie kupić ten telefon, najlepiej zrobić to między 9 maja a 4 czerwca 2023 roku. W tym okresie otrzymacie bowiem szereg bonusów, z czego najważniejszym jest zegarek Huawei Watch GT3 (wersja 46 lub 42 mm) za 1 zł.
Kupując telefon na stronie producenta otrzymamy ponadto:
- Dodatkowe etui za 9,99 zł
- 50% zniżki na przedłużenie gwarancji o rok
- 5x więcej punktów w programie lojalnościowym Huawei
- Darmową dostawę
- Raty 0% (20×0%)