Jakby tego było mało powstają tutaj pytania znacznie trudniejsze: gdzie doszło do Wielkiego Wybuchu i kiedy do niego doszło, skoro zarówno czas jak i przestrzeń miały dopiero w nim powstać. Nie są to z pewnością kwestie, na które można odpowiedzieć „na chłopski rozum” czy „na logikę”. To znaczy odpowiedzieć z pewnością można, tylko owa odpowiedź nie będzie miała nic wspólnego z rzeczywistością.
NIe zmienia to jednak faktu, że naukowcy od dawna rozważają różne hipotetyczne opcje. Na przestrzeni lat pojawiały się teorie mówiące, że wszechświat istnieje cyklicznie: po Wielkim Wybuchu następuje okres rozszerzania się wszechświata, po którym następuje okres kontrakcji do punktu początkowego. Gdy cała materia zbiegnie się ponownie w jednym miejscu, dochodzi do kolejnej eksplozji i kolejnego wielkiego wybuchu, w tej teorii zwanego Wielkim Odbiciem. Taka teoria eliminowałaby problem początku czasu – przed Wielkim Wybuchem czas wciąż by płynął, a istniałby jedynie poprzedni wszechświat. Okazuje się jednak, że to może być teoria tyle atrakcyjna, co nieprawdziwa.
Czytaj także: Istnienie wszechświata ma cykliczny charakter? Nowy cykl miałby rozpoczynać się co bilion lat
Przed Wielkim Wybuchem nie było nic. Nie istniał poprzedni wszechświat
Model Wszechświata opisujący regularnie powtarzające się Wielkie Odbicia został w ostatnich dniach zakwestionowany w dwóch niezależnych publikacjach naukowych.
Autorzy artykułów naukowych wskazują, że ekspansja, czyli rozszerzanie się wszechświata mogło jednak wydarzyć się tylko raz. Po Wielkim Wybuchu, w którym powstała cała materia, przestrzeń kosmiczna doświadczyła gwałtownej ekspansji. Pierwotnie model ten został zakwestionowany w oparciu o wyniki obserwacji mikrofalowego promieniowania tła prowadzonych przez kosmiczne obserwatorium Planck. Pewne charakterystyczne zmiany tego promieniowania widocznego w zakresie rentgenowskim skłoniły wtedy naukowców do podejrzeń, że przed naszym wszechświatem mógł istnieć jeszcze jeden.
Czytaj także: Ojciec Wielkiego Wybuchu i zaginiony wywiad. Rozmowa z nim odnalazła się po wielu latach
Według teorii pętlowej kosmologii kwantowej (LQC, ang. Loop Quantum Cosmology) poprzedni wszechświat miałby kurczyć się pod wpływem grawitacji, a następnie ponownie zacząć się rozszerzać nie dochodząc przy tym do punktu osobliwości. Częścią tego procesu miałby też być okres inflacji, taki jak ten opisujący wczesne etapy istnienia wszechświata, w którym żyjemy obecnie. Analizując ten model naukowcy doszli do wniosku, że okres kurczenia się poprzedniego wszechświata powinien pozostawić po sobie ślad na mikrofalowym promieniowaniu tła (CMB). Szczegółowa analiza danych z satelity Planck wykazała jednak, że takich śladów po prostu nie ma. A więc charakterystycznych odchyleń CMB nie da się wytłumaczyć za pomocą Wielkiego Odbicia.
Entropia też nie pomaga
Kosmolodzy wskazują, że na brak cyklicznego wszechświata wskazuje także entropia, charakterystyczna cecha wszechświata, w której stopień nieporządku i energii w układzie musiałaby rosnąć z każdym kolejnym wszechświatem. Skoro zatem tak, to musiał mieć kiedyś początek. To z kolei oznacza, że teoria ta nie pomaga w wyjaśnieniu natury wszechświata i jego początku, a jedynie przesuwa go dalej w przeszłość.
Wniosek? Wychodzi zatem na to, że obecnie naukowcy skłaniają się ku teorii mówiącej, że 13,94 mld lat temu w Wielkim Wybuchu powstał wszechświat, w którym mamy okazję przez chwilę żyć. Nigdy wcześniej nic takiego się nie wydarzyło. Śmiało jednak możemy założyć, że nie jest to koniec, a jedynie element trwającej od dekad debaty o naturze, początkach i ewolucji wszechświata i wkrótce usłyszymy argumenty z drugiej strony barykady. I bardzo dobrze. Nikomu się nie spieszy, a stawianie pytań, poszukiwanie odpowiedzi na nie i bezustanne poszukiwanie prawdy to najlepsze co człowiek dotąd wymyślił. Oby ten proces trwał wiecznie.