Wystarczy powiedzieć, że pojedynczy reaktor powinien produkować nawet 300 megawatów energii, której mogłoby wystarczyć dla 300 tysięcy gospodarstw domowych. Innymi słowy, nawet pojedyncza jednostka mogłaby posłużyć do zasilania całego, sporych rozmiarów miasta.
Czytaj też: Piwo i energia odnawialna mają wiele wspólnego. To zasługa polskiej firmy
AP300, bo tak nazywa się rzeczony model, ma rozpocząć działanie w 2027 roku. Z założeń wynika, że miałby on wytwarzać około jednej trzeciej mocy flagowego reaktora AP1000. Jeśli chodzi o koszty uruchomienia takiego reaktora, to mówi się o wydatku rzędu 1 miliarda dolarów. Z jednej strony to niemała kwota, lecz jeśli zestawimy ją z kosztami uruchomienia AP1000, to oszczędności okazują się gigantyczne. Gwoli ścisłości: moc większego z reaktorów to około 1200 megawatów.
Oczywiście za lepszymi osiągami idą też wspomniane już koszty, które w przypadku AP1000 są niemal siedmiokrotnie wyższe. Jak wyjaśnia Jeffrey Merrifield, jednym z aspektów wielu zaawansowanych technologii związanych z reaktorami (wliczając w to wysokotemperaturowe reaktory gazowe czy ze stopioną solą) jest możliwość wytwarzania ciepła na skalę przemysłową. Takowe może być wykorzystywane do celów nieenergetycznych oraz w różnorakich branżach, na przykład hutnictwie, produkcji chemicznej, produkcji cementu i górnictwie.
Mały reaktor jądrowy AP300 może wyprodukować energię wystarczającą do zasilenia 300 tysięcy gospodarstw domowych
Istotną zaletą, którą często się pomija, jest to, iż modułowe reaktory jądrowe można bezproblemowo podłączać do sieci energetycznej. Model AP300 produkuje podobne ilości energii elektrycznej, co typowa elektrownia węglowa, dlatego zastąpienie jej małym reaktorem jądrowym powinno być stosunkowo proste. I choć wciąż potrzebna jest zgoda wydana przez Komisję Nadzoru Jądrowego, to eksperci są pewni, iż nie będzie problemów z jej uzyskaniem. W takim scenariuszu uruchomienie AP300 do 2027 roku powinno być jak najbardziej realne.
Czytaj też: Ruszył największy w Europie reaktor jądrowy. Jedni rezygnują z atomu, inni wręcz przeciwnie
Na uwagę zasługuje z pewnością system zabezpieczeń takich modułowych reaktorów. Woda utrzymuje odpowiednio niskie temperatury prętów paliwowych, a po wyłączeniu reaktora wciąż są one chłodzone dzięki pasywnemu systemowi chłodzenia. Jak on funkcjonuje? Duży basen z wodą znajduje się nad reaktorem, a w razie potrzeby woda ta zostaje zrzucona na pręty paliwowe. Kiedy powstaje para, zaczyna się ona unosić, by później ulec skropleniu i ponownie opaść. Taki cykl trwa około 3 dni, a po tym czasie – jeśli chłodzenie nie przyniosło oczekiwanych efektów – konieczne staje się dolanie większych ilości wody. Dodajmy do tego stosunkowo niski koszt produkcji oraz montażu takich jednostek, ich wysoką wydajność energetyczną, a otrzymujemy scenariusz wskazujący na potencjalną rewolucję na rynku energetycznym.