Takiego nalotu dronów w tej wojnie jeszcze nie było. Kijów stawił czoła rosyjskim bezzałogowcom
W ostatnich miesiącach sytuacja w wojnie rosyjsko-ukraińskiej ciągle przechylała się na stronę Ukrainy i nie zapowiada się na to, że ten stan rzeczy ulegnie zmianie. Nie tylko dlatego, że w ręce Ukraińców spływa coraz więcej coraz bardziej zaawansowanych systemów uzbrojenia, ale też przez ogłoszone dopiero zapowiedzi, które zmienią kompletnie rozkład sił na tej wojnie. Putin i jego generałowie mogą więc być aktualnie wściekli, w czym nie pomagają w ogóle ostatnie “wyczyny” rosyjskiego wojska, wśród których wyróżnił się przelot dwóch samolotów myśliwsko-bombowych zakończony totalną katastrofą. Nie dla walczących za Ukrainę partyzantów, a dla samej reputacji lotnictwa Rosji.
Czytaj też: Wróg nr 1. Jeśli Rosja uzbroi swój krążownik w ten sposób, jego zniszczenie będzie priorytetem
Wspomniany partyzanci dokonali zresztą czegoś, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się być wręcz niemożliwe. Wtargnęli na teren Rosji, przejęli kilka miejscowości i ustanowili nowe przyczółki, z którymi nieudolnie “walczy” rosyjskie wojsko, a na tym ma się wcale nie skończyć. Ten cios w reputację Putina nie jest jednak głównym powodem, dla którego Rosja zwiększyła częstotliwość oraz rozmiar swoich ataków na stolicę Ukrainy – Kijów. Z całą pewnością mają na to wpływ również niedawne ogłoszenia co do nowych systemów uzbrojenia, jakie sojusznicze państwa mają zamiar wysłać broniącemu się państwu.
Nie mówimy tutaj o sprzętach, które stanowią tylko ułamek potencjału bojowego np. wyrzutni HIMARS, czy niedawno dostarczonego Ukrainie systemu przeciwlotniczego Patriot, który zadał kłam rosyjskim twierdzeniom na temat “pocisku manewrującego nie do zestrzelenia“. W grę wchodzą systemy, które ponownie wpłyną na wynik wojny, bo obejmą nie tylko pociski powietrze-ziemia dalekiego zasięgu do zwalczania rosyjskich pozycji daleko za linią frontu, ale też myśliwce F-16. Te samoloty odrzutowe są wielozadaniowe, ale są w stanie zniszczyć większość rosyjskich myśliwców skupionych na walce powietrznej, które aktualnie są wykorzystywane na froncie.
Czytaj też: Dwie próby bombardowania zakończone porażką. Cały świat śmieje się z Rosji
Niestety nie jest to coś, co Rosja puszcza mimo uszu. W odpowiedzi na te ogłoszenia przeprowadza regularnie bestialskie wręcz ataki na stolicę Ukrainy, znajdującą się z dala od linii frontu. Są to więc działania czysto terrorystyczne, bo mające na celu zadać cios nie tylko ukraińskiemu wojsku, ale też obywatelom mieszkającym w sercu państwa. Na całe jednak szczęście największy atak dronów na Kijów, który miał miejsce przed dniami Kijowa (28 maja) i podczas wizyty sekretarza generalnego ONZ skończył się nie tak źle, jak mogłoby się wydawać zaangażowanie w jednej misji aż 59 irańskich dronów Shahed.
Nie było jednak tak dobrze, jak przy niedawnym największym ataku z wykorzystaniem dronów i pocisków, bo w wyniku ataku roju bezzałogowców bojowych na Kijów doszło do dwóch ofiar (w tym jednej śmiertelnej). Ukraińskie systemy obrony powietrznej zestrzeliły z kolei aż 58 dronów, więc tylko jeden zakończył swoją misję, ale i tak odłamki po przechwyceniu zalały stolicę, doprowadzając do pożarów i mniejszych zniszczeń. Niestety nie jest to dla Ukrainy aż tak jednoznaczny sukces.
Czytaj też: Pociski balistyczne doczekają się nowego “wroga”, będzie chronił przed nuklearnym koszmarem
Z jednej strony państwo odparło atak Rosji, ale z drugiej straciło mnóstwo pocisków przechwytujących, które są znacznie droższe od tanich bezzałogowców bojowych. Na tym zapewne zależy też Rosji, bo przeprowadzając ataki tego typu, nie tylko weryfikuje ogólne możliwości ukraińskich systemów przeciwlotniczych wokół Kijowa, ale też uszczupla magazyny potrzebnej do nich amunicji. Kiedy z kolei ta się wyczerpie… wtedy zapewne państwa sojusznicze zadbają o to, aby szybko ją uzupełnić.
PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!