To się ciągnęło od lat. Pierwsze wzmianki na temat ograniczenia współdzielenia konta pojawiły się jeszcze w 2019 roku, ale były to tylko wzmianki, bez żadnych konkretnych działań ze strony platformy. Potem sytuacja zaczęła się zmieniać. Przyszła pandemia, a wraz z nią nastąpił gwałtowny wzrost liczby użytkowników. Wtedy też Netflix zaczął konkretniej przyglądać się temu, ile pieniędzy traci na tym, że dzielimy się subskrypcją z osobami, które z nami nie mieszkają. Z kalkulacji wynikło, że straty są duże, dlatego też serwis nieco poważniej podszedł do tematu. Działania platformy przybrały na sile w ubiegłym roku, kiedy to zaczęto testować dopłaty za osoby spoza naszego gospodarstwa domowego, a także różne metody weryfikacji.
Zamieszania było sporo, aż w lutym temat ucichł jak ucięty nożem. Netflix zmienił regulaminy, usuwając z nich wzmianki o weryfikacji. Pozostał tylko zapis mówiący o tym, że współdzielenie konta możliwe jest tylko w obrębie jednego gospodarstwa domowego. Była to jednak tylko cisza przed burzą i szczerze mówiąc, nie oczekiwałam niczego innego. Netflix twierdzi, że przeszło 100 mln osób na całym świecie korzysta z platformy, nie mieszkając z właścicielem konta. Dla serwisu są to więc ogromne straty. Trudno było oczekiwać, że tak Netflix tak łatwo z tej walki zrezygnuje.
Moje przypuszczenia okazały się prawdziwe, bo już w połowie kwietnia dowiedzieliśmy się, że platforma szykuje się do wdrożenia opłat za udostępnianie haseł niezgodne z regulaminem w Kanadzie, Nowej Zelandii, Hiszpanii i Portugalii. Nie musieliśmy czekać długo na dalszy rozwój sprawy. Minął zaledwie nieco ponad miesiąc, a także w naszym kraju zostało wdrożone nowe rozwiązanie.
Chcesz dalej współdzielić Netfliksa z kimś, z kim nie mieszkasz? Żaden problem, o ile zapłacisz
Netflix poinformował, że zaczyna rozsyłać do polskich subskrybentów, którzy udostępniają konto osobom spoza swojego gospodarstwa domowego, wiadomości z informacją o zmianach. Przypomina w nich o zapisie w regulaminie, a także zachęca do skorzystania z nowych funkcji, takich jak „Przenieś profil” oraz „Zarządzaj dostępem i urządzeniami”. Pierwsza z nich pozwala przenieść profil na samodzielną subskrypcję, bez utraty historii odtwarzania. Druga natomiast daje możliwość przejrzenia listy urządzeń, na których jesteśmy zalogowani na nasze konto, a także możliwość wylogowania się na tych, które dostępu mieć nie powinny.
Najważniejsza jest jednak ostatnia opcja – dodanie dodatkowego użytkownika. Jeśli nadal chcesz współdzielić konto z kimś, z kim nie mieszkasz, możesz to robić – za dodatkową opłatą. Właściciel subskrypcji będzie musiał zapłacić 9,99 zł miesięcznie za każdą taką dodatkową osobę spoza swojego gospodarstwa domowego.
Niestety nie pojawiła się żadna wzmianka o tym, na jakiej zasadzie Netflix będzie to kontrolował. W wiadomości czytamy:
Wszystkie mieszkające w tym gospodarstwie domowym osoby mogą korzystać z serwisu Netflix bez względu na miejsce pobytu — w domu, poza domem czy na urlopie.
W jaki więc sposób będzie to weryfikowane? Zapewne tak jak wcześniej mówiono, na podstawie adresów IP i aktywności na koncie poza główną lokalizacją. Ciekawi mnie jednak to, czy w przypadku wykrycia takiego profilu, za który właściciel konta nie uiszcza dodatkowych opłat, będzie nakładana jakaś blokada? A może Netflix automatycznie zacznie pobierać opłaty? Wcześniej, gdy serwis eksperymentował z różnymi rozwiązaniami, w regulaminie pojawiała się wzmianka, że platforma „NIE zacznie automatycznie pobierać opłat od posiadaczy kont, których dane są wykorzystywane poza ich domem”. Teraz czegoś takiego w regulaminie nie ma.
Tak czy inaczej – skończył się dzień dziecka. Po wprowadzeniu dodatkowej opłaty takie współdzielenie już nie będzie wiązało się z oszczędnością, choć nie będzie pozbawione korzyści. Podstawowy plan dla jednej osoby kosztuje bowiem 29 zł, natomiast ten najdroższy, którego koszt możemy rozłożyć na cztery osoby – 60 zł. Prosta matematyka: 15 zł + 9,99 zł = 24,99 zł. Teoretycznie to żadna różnica, ale z drugiej strony, zatrzymujemy cztery złote w kieszeni i mamy dostęp do jakości Ultra HD. Korzyści więc jakieś są. Tylko ilu osobom będzie chciało się w to bawić?
Już w kwietniu, w liście do akcjonariuszy, Netflix pisał, że jest świadom faktu, iż ograniczenie udostępniania kont może przynieść „krótkoterminowy spadek zaangażowania”, co mówiąc prościej oznacza falę rezygnacji z subskrypcji. Po tym natomiast ma nastąpić wzrost przychodów, gdy osoby współdzielące konta zaczną przerzucać się na samodzielne subskrypcje. Sama trochę w to powątpiewam, patrząc na krytyczne opinie na temat produkcji platformy. Jednocześnie zdaję sobie jednak sprawę, że krytyka to jedno, a przyzwyczajenie – drugie. Pozostaje nam czekać na wyniki finansowe za kolejne kwartały, z nich dopiero dowiemy się, czy Netflix słusznie wierzy w przywiązanie subskrybentów do serwisu, czy może ludzie w końcu stracą cierpliwość i zamiast słowami, przemówią swoimi portfelami.