Kolejne spotkanie z Qashqaiem
Jest to już nasze… któreś z kolei spotkanie z obecną generacją Qashqaia. Linki do naszych poprzednich materiałów na jego temat znajdziecie na końcu tej części artykułu. W tym materiale skupimy się na napędzie e-Power, jego możliwościach i wrażeniu z użytkowania oraz oczywiście spalaniu.
Dodajmy jednak, że warianty e-Power przyniósł pewne zmiany we wnętrzu Qashqaia. Dostał on większy ekran główny i dzięki temu stał się on jednym z bardziej efektownych na rynku. Co prawda sam interfejs pozostał bez zmian i nadal wyświetlacz centralny służy głównie do obsługi multimediów i nawigacji, to przez to, że jest zwyczajnie duży i bardzo szeroki, robi bardzo pozytywne wrażenie. Trudno powiedzieć, co w nim takiego jest, ale np. Android Auto wygląda na tym ekranie zwyczajnie lepiej i nie umiem znaleźć powodu, dlaczego tu jest efektowniej niż w innych autach. Jest i już!
Więcej o wnętrzu Qashqaia przeczytacie pod poniższymi odnośnikami, a dodatkowo zostawimy Was z kolejną porcją zdjęć.
Czytaj też: Test Nissan Qashqai 2021. Wygląda jak zaskoczenie roku
Czytaj też: Pierwsza jazda Nissan Qashqai e-Power. Silnik elektryczny na… benzynę? Jak to działa?
Czym jest napęd e-Power?
Przejdźmy do elementu, dla którego powstał ten tekst – zelektryfikowanego napędu Qashqaia. E-Power to nietypowa konstrukcja. Mamy tutaj niewielki akumulator o pojemności 1,97 kWh, silnik benzynowy o zmiennym stopniu sprężania (1,5-litra, 3 cylindry i 158 KM), generator prądu, falownik oraz silnik elektryczny (190 KM + 330 Nm), więc elementy takie same jak w standardowych hybrydach, jednak współpracują ze sobą zupełnie inaczej, niż w pierwszym lepszym HEV-ie. Istota e-Power polega na tym, że silnik spalinowy służy wyłącznie wytwarzaniu energii, która następnie jest przekazywana przez falownik jako elektryczna do: akumulatora, silnika elektrycznego lub obydwu jednocześnie – wszystko zależy od tego, czego Qashqai w danym momencie potrzebuje. Mówiąc kolokwialnie: silnik spalinowy zajmuje się dostarczaniem prądu do silnika elektrycznego. Nie jest połączony z kołami, nie napędza ich – tym zajmuje się silnik elektryczny. Jaki z tego uzysk? Już wyjaśniam.
Napęd Qashqaia e-Power jest, jak by nie patrzeć, elektryczny – tak jak pisałam wcześniej, silnik spalinowy produkuje prąd dla silnika elektrycznego, który z kolei napędza auto. Napędy elektryczne mają to do siebie, że pełny moment obrotowy jest w nich dostępny już na starcie i nie inaczej jest w przypadku naszego japońskiego crossovera – już na dzień dobry dysponujemy 330 Nm momentu obrotowego, dostarczanego przez układ. Dzięki temu Qashqai jest autem dynamicznym w zakresie miejskich prędkości. Ruszanie spod świateł, konieczność przyspieszenia , aby wskoczyć na sąsiedni pas, aby zdążyć przejechać na zielonym… Wstawcie tutaj cokolwiek, co wymaga od auta mocy w mieście. Zapewniam, że Qashqai sobie poradzi.
Część z Was zastanawia się pewnie, jak wygląda kultura pracy silnika. Standardowe hybrydy mają w końcu to do siebie, że przy przyspieszaniu, w szczególności przy niskim stanie baterii, potrafią zachowywać się nieadekwatnie do sytuacji, wyjąc, jakby goniło je stado wściekłych byków. Qashqai został wyposażony w układ Linear Tune, zaprojektowany po to, żeby oszczędzić kierowcy tych średnio przyjemnych doznań. Silnik Qashqaia pracuje w takim zakresie obrotów, jakiego wymaga prędkość, z którą się poruszamy. Jeżeli jedziemy wolno, silnik benzynowy zachowuje się cicho i przy włączonym radiu, jego dźwięk jest w zasadzie pomijalny. Obroty zwiększają się w miarę przyspieszania, ale nie ma tutaj żadnego nagłego skoku i hałasu, o którym pisałam wcześniej. Przyspieszenie jest stabilne, nie zakłóca go również skrzynia biegów – napęd elektryczny oznacza, że po prostu jej nie ma. Mamy możliwość jazdy do przodu, do tyłu i tryb neutralny. W efekcie nie ma tutaj żadnych przełożeń, które zakłócałyby pracę układu, dzięki czemu Qashqai zachowuje się kulturalnie i nie robi zbędnego hałasu. Jasne, przy prędkościach autostradowych robi się głośno, bo mamy do czynienia z większym zapotrzebowaniem na energię, którą musi wyprodukować silnik spalinowy.
Jadąc 120 km/h lub szybciej, nie uciekniecie od hałasu w kabinie. Kiedy jechałam Qashqaiem po autostradzie, przypomniała mi się jazda X-Trailem (również wyposażonym w e-Power) i muszę przyznać, że ktoś powinien zadbać o lepsze wyciszenie tego pierwszego. W mieście tego nie odczujecie, ale na trasie szybkiego ruchu już tak.
Pozostając w kwestii hałasu, dodajmy jeszcze jeden element. Tuż po starcie jazdy, przez pierwsze 2-3 minuty auto wyraźnie burczy, doładowując akumulator. Nie jest to jednak burczenie silnika, a raczej dźwięk, który np. wydawały stare liczniki energii elektrycznej, tylko głośniej. Gdyby takie odgłosy towarzyszyły nam przez całą jazdę, byłaby to katorga dla uszu, ale na szczęście trwa to tylko chwilę i dzięki temu łatwo można się do tego przyzwyczaić.
Rozmawiając o Qashqaiu, dostałam pytanie: Dlaczego taka mała bateria? Mówimy w końcu o napędzie elektrycznym, o silniku elektrycznym, o modelu zelektryfikowanym, warto więc to wyjaśnić. Bateria o pojemności 1,97 kWh jest wystarczająca, bo Qashqai nie jest samochodem elektrycznym – żadnego planowania tras, żadnych przystanków na ładowanie. Nie trzeba, a właściwie nie da się go ładować z gniazdka. Za ładowanie odpowiada silnik spalinowy, więc jedyne, czym musicie się martwić, jest to, ile macie paliwa w baku.
Czytaj też: Test Mercedes GLC 220d – popularny SUV w ultraoszczędnej wersji
Nissan Qashqai e-Power nie ma dużego apetytu na paliwo
Skoro już poruszyliśmy temat paliwa, rozwińmy go. Tak jak wspomniałam wcześniej, naszym „generatorem prądu” jest 3-cylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1,5 litra. Poniżej przedstawiam Wam wyniki spalania:
Cykl miejski | 4,5 l/100 km |
Trasa do 90 km/h | 4,7 l/100 km |
Droga ekspresowa (tempomat ustawiony na 120 km/h) | 6,9 l/100 km |
Autostrada (tempomat ustawiony na 140 km/h) | 8,8 l/100 km |
4,5 litra na 100 kilometrów w mieście, proszę Państwa. Cztery i pół! Czy muszę coś dodawać? Ten wynik mówi sam za siebie. Widzicie, Qashqai nie tylko dba o to, żeby silnik nie katował się wtedy, kiedy nie jest to potrzebne, będzie też odzyskiwał energię podczas hamowania, aby dodatkowo doładowywać baterię przy każdej możliwej okazji. Możemy tutaj liczyć na własne umiejętności lub skorzystać z e-Pedal Step. Jest to system obecny w zasadzie w każdej hybrydzie – jedziemy, używając wyłącznie pedału przyspieszenia. Kiedy go zwolnimy, auto zaczyna hamować, na tyle asertywnie, że włączą się światła stopu, uprzedzając o Waszych poczynaniach innych kierowców. Auto wyhamuje do prędkości pełzania, ale się nie zatrzyma – do tego potrzebujecie hamulca. Osobiście preferuję właśnie takie systemy, bo nawet jeśli źle wyczuję moment i zdejmę nogę z gazu zbyt wcześnie, Qashqai dotoczy się do pojazdu poprzedzającego.
E-Pedal Step daje zauważalne efekty – przy X-Trailu spalanie w mieście było z jego użyciem mniejsze o ponad litr na 100 km, a przy Qashqaiu – o ponad 0,5 litra.
Czytaj też: Test Mercedes C300d 4MATIC – kupujcie diesla, póki można!
Ile kosztuje Nissan Qashqai e-Power?
Qasqai z napędem e-Power jest w tej chwili dostępny wyłącznie z napędem na przednią oś, z silnikiem o którym wspominałam wcześniej, możecie więc wybierać jedynie pomiędzy trzema liniami wyposażenia: N-Connecta za 176 000 zł, Tekna za 192 950 zł lub Tekna+ za 200 750 zł.
Przy wielu innych markach muszę się w tej części tekstu mocno zastanawiać, o czym napisać i jak wyjaśnić zawiłości cennika, ale w tym przypadku sprawa będzie prosta: Tekna+ ma wszystko, co może mieć Qashqai, dopłacicie tylko za lakier (jeżeli nie podoba Wam się podstawowy – biały lub czerwony). Mamy tutaj zatrzęsienie wszelkiego typu fantów o których pisaliśmy, a także wiele innych, na które zabrakło miejsca, takich jak asystent parkowania o którym pisaliśmy szerzej przy teście Nissana Ariya, podgrzewane… wszystko z przodu (fotele/kierownica/szyba), elektryczną regulację przednich foteli z funkcją masażu i pamięcią ustawień, skórzaną tapicerkę, system kamer 360° i czujniki parkowania, aktywny tempomat z systemem utrzymywania w pasie ruchu, system monitorujący martwe pole, dwustrefową klimatyzację, ładowarkę indukcyjną, wyświetlacz head-up ambientowe oświetlenie, 20-calowe felgi… Słowem, wszystko, czego dusza zapragnie.
Tańsza o 7 800 zł Tekna różni się od Tekny+ kilkoma elementami, głównie stylistycznymi: mniejsze felgi (19’’), półskórzana tapicerka, elektryczna regulacja wyłącznie fotela kierowcy, z 2-kierunkowym podparciem lędźwiowym (Tekna+ oferuje podparcie 4-kierunkowe dla kierowcy i pasażera), brak funkcji masażu i pamięci ustawień, czy mniej głośników.
Najtańsza N-Connecta to opcja bez asystenta parkowania, z mniejszymi felgami (18’’), materiałową tapicerką, czy manualną regulacją foteli. Brakuje też świateł LED, panoramicznego dachu, ładowarki do smartfonów i wyświetlacza head-up, ale te elementy można dokupić.
Wystrzelenie się z kwoty rzędu 200 000 zł za jednym zamachem nie jest przyjemne, ale bądźmy realistami – opcji finansowania jest w tej chwili tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie, a taka kwota za taki standard wyposażenia jest co najmniej uczciwa.
Czytaj też: Test Renault Arkana – dwie hybrydy, obie oszczędne. Którą wybrać?
Nissan Qashqai e-Power to bardzo udane auto
Nie będę robić zbędnych podchodów – Nissan Qashqai e-Power jest cholernie udanym autem. Przyjemnym dla oka, świetnie odnajdującym się w mieście, zużywającym śmiesznie małe ilości paliwa, a do tego całkiem dynamicznym i wygodnym. Trzecia generacja była udana nawet ze zwykłym, spalinowym silnikiem, ale układ e-Power przeniósł naszego crossovera na jeszcze wyższy poziom kultury prowadzenia, zużycia paliwa i wyposażenia. Zresztą nie ma sensu się nad tym rozwodzić – wyniki sprzedaży jasno pokazują, że Polacy Qashqaia lubią, szanują i chętnie kupują.