Nowoczesne samochody nie istnieją bez krzemu. Dlatego Tesla i Samsung mają połączyć siły
Pandemia obnażyła problem przemysłu samochodowego, który to stał się w znacznym stopniu zależny od aktualnej sytuacji na rynku układów półprzewodnikowych. Oczywiście liczba potrzebnych układów różnej maści w samochodzie zależy od rodzaju i modelu pojazdu, a także od funkcji i opcji, jakie posiada, ale ta wartość z roku na rok rośnie. Rośnie i nie zanosi się na to, że kiedykolwiek przestanie.
Czytaj też: Elektryczne samochody mają wadę, o której się nie mówi. Dla wielu ludzi to ogromny problem
Nowoczesny samochód z wyższej półki może wykorzystywać tysiące chipów półprzewodnikowych w najbardziej zaawansowanym wariancie, podczas gdy te “dla mas” w racjonalnej cenie ograniczają się do “tylko” setek. W grę wchodzi więc multum różnych rodzajów procesorów, które ktoś musi produkować, a z racji poziomu ich skomplikowania niemożliwe jest, aby robili to bezpośrednio sami producenci samochodów bez odpowiedniego zaplecza. Stąd rosnąca zależność firm na rynku motoryzacyjnym od tych zajmujących się produkcją układów półprzewodnikowych.

Układy te w formie głównie procesorów i pamięci są niezwykle ważnymi elementami nowych pojazdów zwłaszcza w systemach infotainment, ale są też wykorzystywane w podstawowych systemach, bo tych związanych z hamulcami czy kierownicą. Odpowiadają też za elementarne funkcje, takie jak łączność, bezpieczeństwo i wydajność, których wymagają albo klienci, albo organy regulacyjne. Tyczy się to zwłaszcza elektrycznych oraz autonomicznych modeli, w których zapotrzebowanie na moc obliczeniową oraz specjalistyczne systemy sterowania m.in. silnikami jest ogromne.
Czytaj też: Biopaliwa przyszłości. Tak będziemy zasilać samochody
Wystarczy wspomnieć, że same tylko chipy półprzewodnikowe stanowią około 40 procent kosztów pojazdu elektrycznego, co spada do ~18% w przypadku modeli konwencjonalnych. Tesla odczuwa to z całą pewnością w swoim zestawieniu kosztów, ale jednocześnie wie, że bez półprzewodników nie będzie mogła podbić świata. Stąd domniemane próby zawiązania współpracy z Samsungiem, których jeszcze oficjalnie nie ogłoszono, ale może być to kwestia czasu, zważywszy na niedawne spotkanie prezesów obu firm.

Czytaj też: Samochody elektryczne nieprędko zdominują drogi. Powstał przedziwny sojusz
Tesla i Samsung mogą aktualnie prowadzić rozmowy na temat rozwoju technologii motoryzacyjnych, które obejmują m.in. same układy krzemowe. Zwłaszcza że obie firmy współpracowały już nad 5-nm układem dla komputera odpowiadającym za zarządzanie autonomicznym trybem jazdy, który ma być wykorzystany Cybertrucku i Modelu Y. Pewne jest, że takie partnerstwo może znacząco wspomóc Teslę w realizacji wielkich celów związanych z autonomiczną jazdą, a na dodatek wpłynąć na branżę motoryzacyjną oraz IT, zapewniając Samsungowi potężny zastrzyk gotówki. Oczekuje się bowiem, że globalny rynek półprzewodników samochodowych wzrośnie do 400 mld dolarów do 2024 roku i do 700 miliardów dolarów przez kolejne cztery lata.