Czy ogniwa fotowoltaiczne mogą dosłownie śledzić słońce automatycznie i bez żadnej ingerencji człowieka? Tak; stało się już to faktem. Na łamach Energy Reports pojawiła się praca badaczy z Uniwersytetu Mauritiusa, która opisuje bardzo przydatny wynalazek – tracker dla promieni słonecznych, który obraca modułem w zależności od położenia słońca na niebie.
Jak działa maszyna? Składa się ona z czterech siłowników połączonych ze sobą, które obudowane zostały lekką konstrukcją kompozytową na bazie aluminium. Jak można zauważyć na schemacie, urządzenie zlokalizowane jest pod modułem słonecznym tak, aby mogło manewrować jego nachyleniem względem słońca.
O tym, jak i kiedy obrócić ogniwo fotowoltaiczne decyduje system z czujnikami, które wychwytują odpowiedni moment i ustawienie dla maksymalnej poboru światła słonecznego. Wynalazek przetestowano na żywym modelu. Badane ogniwo miało wymiary 45 x 17 cm i moc wyjściową 22,5 W.
Ogniwa fotowoltaiczne, które obracają się za słońcem. Na równiku to ma sens
Wydawałoby się, że dodatkowe urządzenie w module fotowoltaicznym będzie pobierać więcej energii niż uzyskamy z samej automatycznej manipulacji nachylenia ogniwa. Nic bardziej błędnego. Naukowcy wykazali, że system wygenerował o 37 proc więcej energii elektrycznej niż standardowy panel słoneczny.
Czytaj też: Te ogniwa fotowoltaiczne były bez żadnych szans. Pokazali światu ich nową moc
Warto zwrócić uwagę na to, że urządzenie opracowano dla krajów znajdujących się w strefie równikowej (sam Mauritius jest w niej zlokalizowany), gdzie dzień i noc trwają przez cały rok mniej więcej tyle samo, czyli ok. 12 godzin. Tylko przy takich warunkach świetlnych wynalazek jest w stanie wypracować tak duży zysk energetyczny. Dla nas może urządzenie okazuje się mniej przydatne, ale w krajach Globalnego Południa będzie idealnym wspomożeniem w produkcji czystej energii.