Przepisy są, ale przepisy są złe
Obecne przepisy dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe zostały uchwalone 1 grudnia 1998 roku. Wynika z nich, że nie stosuje się ich do systemów przenośnych nieprzeznaczonych do użytkowania na danym stanowisku pracy.
Zdaniem Ministerstwa Rodziny, jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, uniemożliwia to zastosowanie przepisów do osób pracujących przy laptopach i postanowiło wprowadzić zmiany w rozporządzeniu. Co może oznaczać wysokie wydatki dla pracodawców.
Czytaj też: Laptopy dla uczniów – nie jeden, a sześć różnych modeli. Czy niektórzy dostaną gorszy sprzęt od innych?
Do laptopa należy Ci się monitor, a przynajmniej podstawka!
Projekt zmian w rozporządzeniu odnosi się do sytuacji, w której co najmniej połowa czas pracy odbywa się przy laptopie. W takim przypadku pracodawcę czekają wydatki. Będzie on musiał zapewnić pracownikowi monitor lub podstawkę pod laptopa, klawiaturę oraz myszkę. Dla wielu firm będzie to oznaczało ogromne zakupy.
Uzasadnienie zmian jest w pełni zrozumiałe i chodzi o zadbanie o zdrowie pracowników. Długotrwałe patrzenie w dół podczas pracy męczy wzrok i niekorzystnie wpływa na kręgosłup. Najbardziej pożądaną pozycją jest ta, w której ekran mamy przed oczami, delikatnie poniżej linii wzroku, kiedy siedzimy w pozycji wyprostowanej.
Czytaj też: Tak było na InfoShare 2023. Tysiące ludzi, setki spotkań, dziesiątki inspirujących wystąpień
Proponowane zmiany to bardzo dobry pomysł, a ja w głowie mam już pytanie – jak przepisy będą obchodzone?
Pandemia zmusiła wiele firm do pracy zdalnej lub hybrydowej, co wiązało się nierzadko z wyposażeniem pracowników w laptopy. Zmiany proponowane przez Ministerstwo Rodziny mogą spotkać się ze negatywnym odbiorem pracodawców, bo łatwo jest sobie wyobrazić, z jak wysokimi kosztami może wiązać się wyposażenie nawet tysięcy pracowników w monitory.
Oczywiście przepisy nie będą zapewne precyzować parametrów wymaganych akcesoriów. Więc mysz i klawiatura mogą kosztować pracodawcę w porywach kilkanaście złotych. 15-calowy, kwadratowy monitor też nie będzie dużym wydatkiem, a podstawkę pod laptopa za grosze można dostać choćby w Ikei. Jest? Jest. Nie nadaje się? I co z tego, przecież przepisy nie mówią nic o jakości akcesoriów. Nie twierdzę, że tak będzie wszędzie, ale coś czuję, że znajdą się w firmy, w których tak właśnie będzie to wyglądać.
Czytaj też: Windows 11 zmieni się nie do poznania. Będziesz z nim rozmawiać jak z przyjacielem
Czy dodatkowe akcesoria do pracy na laptopie są potrzebne? Jeszcze jak! Piszę to jako osoba, która przepracowała za dużo lat (w sumie koło 6) na 17-calowym, a następnie 14-calowym laptopie i nigdy więcej. Dobitego przez ten okres wzroku już nikt mi nie zwróci, ale teraz jako mądry Polak po szkodzie zdecydowanie każdemu polecam pracę na laptopie z podstawką, a najlepiej dodatkowym monitorem. Monitor umieszczany na wysokości oczu znacznie poprawia komfort pracy, a dodatkowy, większy ekran zwyczajnie zwiększa przestrzeń roboczą. Nawet w prostej pracy biurowej możliwość umieszczenia obok siebie dwóch czy więcej okien to ogromne ułatwienie i przyśpieszenie pracy.
Dodatkowo pracodawcom i pracownikom pracującym na laptopach zwrócę uwagę na jeszcze jedną, ważną rzecz. Odpowiednio doinwestowanie stanowiska pracy wbrew pozorom może być tańsze, niż potencjalne koszty późniejszego leczenia. Piszę to jako osoba, która jest po trzech operacjach nerwów ręki, których uszkodzenie wynika z niezachowywania prawidłowej pozycji podczas pracy. Koszty zabiegów (powodzenia z czekaniem na termin NFZ) i przerwy w wykonywaniu obowiązków mogą wygenerować znacznie wyższe koszty, niż zakup odpowiednich akcesoriów.