Osoby odpowiedzialne za rozsiewanie takich komentarzy można podzielić z grubsza na dwie grupy. Pierwsza z nich to internetowe trolle, które wrzucają takie komentarze tylko po to, aby sprowokować innych komentatorów do rozpoczęcia burzliwej dyskusji, a następnie zza klawiatury obserwować jak świat płonie. Druga to osoby, które z założenia nie wierzą naukowcom, bowiem bardziej przekonujący dla nich są twórcy internetowi, którzy rozsiewają w sieci, głównie w mediach społecznościowych i na YouTube’ie teorie spiskowe dotyczące zasadniczo wszystkiego, od kształtu Ziemi, przez lądowanie na Księżycu, po szczepionki i to, kto tak naprawdę rządzi światem. Działalność jednej i drugiej grupy jest niesamowicie szkodliwa. Żyjemy bowiem w świecie, w którym po raz pierwszy w historii ludzkości niemal każdy ma dostęp do całej wiedzy zgromadzonej na przestrzeni wieków dosłownie na wyciągnięcie ręki, a mimo to wciąż mamy ludzi, którzy wolą uznać, że naukowiec jest niewiarygodny, ale anonim montujący filmiki na YouTube’ie odkrył spisek na szczytach władzy.
Naukowcy i popularyzatorzy nauki podejmujący walkę z tymi grupami ludzi stoją na z góry przegranej pozycji. Trolli internetowych i miłośników teorii spiskowych jest zdecydowanie za dużo, a potrafią oni spędzać długie godziny na rozsiewaniu swoich kontrowersyjnych opinii w każdym zakamarku internetu, wspierani dodatkowo przez algorytmy, które kontrowersyjnym treściom dają większe szanse na dotarcie do czytelników.
Gorzej jest tylko wtedy, gdy za rozsiewanie bzdur biorą się osoby związane z kosmosem
Owszem, gdy o kosmitach i przedstawicielach obcych cywilizacji przebranych za ludzi mówi Edyta Górniak, można to zbyć co najwyżej śmiechem. Teraz jednak w kwestii lądowania Amerykanów na Księżycu wypowiedział się… były prezes rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos Dmitrij Rogozin.
Przez cztery lata na czele agencji kosmicznej Rogozin bardzo chętnie korzystał z mediów społecznościowych komentując na bieżąco działalność zarówno rosyjskiej, jak i amerykańskiej agencji kosmicznej, czasami wchodząc w dyskusję z samym Elonem Muskiem, właścicielem SpaceX. Ostatecznie jednak został on usunięty ze stanowiska i wysłany na front na Ukrainę. W ciągu ostatnich kilku dni Dmitrij, ewidentnie cierpiąc na brak posłuchu, postanowił podzielić się ze światem kontrowersyjną opinią o programie Apollo.
Czytaj także: Roskosmos grozi Zachodowi. Szef rosyjskiej agencji kosmicznej znowu zabrał głos w sprawie ISS
Jak pisze na swoim koncie na Telegramie, na przestrzeni czterech lat spędzonych w Roskosmosie, Rogozin rozpytywał kierownictwo agencji o to, czy NASA faktycznie wylądowała na powierzchni Księżyca na przełomie lat sześćdziesiątych i osiemdziesiątych. Przekonuje on wszak, że niemożliwe jest, aby Amerykanie dokonali tego przy użyciu technologii z lat sześćdziesiątych, skoro nie potrafią dokonać tego teraz.
Poszukiwania „prawdy” spełzły na niczym, bowiem jak sam przekonuje, zarówno naukowcy jak i inni „fani” NASA w Roskosmosie reagowali na jego pytania oburzeniem nie chcąc psuć współpracy z NASA na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Rogozin podkreśla jednak, że jedynym dowodem załogowego lądowania Amerykanów na Księżycu, jaki otrzymał była kopia książki autorstwa Aleksieja Leonowa, radzieckiego kosmonauty, który jako pierwszy człowiek w historii wykonał spacer na zewnątrz statku kosmicznego.
Zważając na powyższe Rogozin przekonuje, że nie wierzy w lądowanie amerykańskich astronautów na Księżycu. Zamiast tego mieli oni zinfiltrować dowództwo rosyjskiej agencji kosmicznej i przekonać ich do swojej wersji.
Trzeba mieć świadomość, że tego typu wypowiedzi Rogozina mają na celu zrobienie fermentu w mediach, podważenie dokonań Amerykanów i postawienie Zachodu w jak najgorszym świetle. Jakby nie patrzeć, Amerykanie obecnie są największymi wrogami Putina i jego kliki, do której z pewnością Rogozin należy. Jak wskazuje portal Ars Technica Związek Radziecki wiedział o lądowaniu astronautów na Księżycu w 1969 roku. De facto na orbicie wokół Księżyca znajdowała się wtedy radziecka sonda Luna 15, której zadaniem było przywiezienie próbek regolitu księżycowego na Ziemię. Naukowcy z obu wrogich sobie krajów nawet komunikowali się ze sobą, aby przypadkiem nie doszło do interferencji sygnałów wysyłanych na Ziemię przez sondę i przez astronautów.
Choć zarówno Rogozin, jak i Roskosmos wskutek agresji Rosji na terytorium Ukrainy zostali daleko w tyle w wyścigu kosmicznym i z każdym dniem rozmieniają na drobne to, co pozostało po kiedyś bogatym programie kosmicznym, to wciąż ich słowa niosą się szeroko i należy z nimi walczyć, jak z każdym innym internetowym trollem.