General Motors ma produkować nowy silnik. Wejdzie do rodziny CSS jako specjalny wariant 2,7-litrowego modelu
Silniki w rodzinie CSS zostały zaprojektowane w celu zwiększenia oszczędności paliwa, wydajności i emisji, zmniejszenia hałasu i wibracji, a także charakteryzują się lekką konstrukcją i kilkoma ważnymi dodatkami. Mowa o bezpośrednim wtrysku benzyny, turbodoładowaniu, kolektorze dolotowym o zmiennej długości, zgodności z paliwami alternatywnymi, a przede wszystkim podejściu modułowym z wymiennymi komponentami, które można dopasować do konkretnych zastosowań.
Czytaj też: Trwają prace nad nowym rodzajem paliwa. Nowa nadzieja dla aut spalinowych?
W ogólnym rozrachunku każdy z tych silników jest wydajny, jak na swój rozmiar, ale z drugiej strony jest uważany za głośny i nie aż tak przyjemne do słuchania, jak np. silniki V8 od General Motors. Zarzuca się im również zbyt niską poprawę paliwożerności względem V8 na autostradzie oraz potencjalne problemy z niezawodnością, które są ciągle weryfikowane wraz z eksploatacją pojazdów z tymi silnikami, które są w sprzedaży od ponad pięciu lat. Nie wygląda jednak na to, że silniki z tej serii są dla GM wpadką, co potwierdza dążenie do jej rozszerzenia za pomocą kolejnego, bo 2,5-litrowego wariantu.
Czytaj też: Unii nie obchodzi, że Polacy nie chcą elektryków. Zakaz sprzedaży aut spalinowych przegłosowany
Nowy silnik General Motors ma być zmniejszoną wersją 2,7-litrowego silnika L3B TurboMax, który generuje 310 koni mechanicznych 583 Nm momentu obrotowego w pickupach. Ma jednocześnie zapewniać lepszą wydajność paliwową, przekładając się szerszy zakres opcji dla klientów, przy jednoczesnym zachowaniu podobnych osiągów silnika L3B. Wedle plotek, ten nowy silnik będzie dostarczał jeszcze więcej mocy i momentu obrotowego niż obecny wolnossący silnik o pojemności 2,5 litra firmy (stąd sens jego powstania) i trafi do różnych pojazdów spod logo General Motors.
Czytaj też: Ile kosztuje e-paliwo? Ta technologia utrzyma auta spalinowe przy życiu po 2035 roku
Na oficjalne ogłoszenie ponoć nie powinniśmy długo czekać, bo aktualnie silnik jest w końcowej fazie rozwoju i może zadebiutować już w 2024 roku. Jak przyjmie go rynek? Zapewne tak samo, jak L3B, czyli z początkową niechęcią, jako że to kolejny przykład trwającego downsizingu oraz ograniczania silników po stronie liczby cylindrów. Tego już jednak nie zmienimy – będzie tylko gorzej, aż wreszcie rynek zdominują silniki elektryczne.