Handheld, do którego potrzebujesz konsoli stacjonarnej. Project Q musi być tani, żeby mieć sens
Zgodnie z plotkami Sony ogłosiło, że pracuje nad “padem z wielkim ekranem”, czyli Project Q. Mimo pozornego podobieństwa, nie jest to sprzęt pokroju Steam Decka czy Asus ROG Ally, a jedynie dodatek do konsoli PlayStation 5. W gruncie rzeczy ten nowy “gamingowy handheld Sony” jest przerobionym kontrolerem Dualsense z 8-calowym ekranem (najpewniej i wedle plotek) typu LCD o rozdzielczości HD. Jego specyfikacja i zestaw portów (o ile znajdzie się w nim cokolwiek oprócz portu ładowania) pozostają na tę chwilę tajemnicą, ale wbudowane głośniki oraz wydajna łączność Wi-Fi (potencjalnie Wi-Fi 6e), to coś praktycznie pewnego.
Czytaj też: Sony ZV-1 II – pierwsze wrażenia. Przepraszam, z tą ceną to jakiś żart?
Project Q zaawansowaniem i specyfikacją nie powali (choć poznamy ją dopiero za kilka miesięcy), a to dlatego, że będzie odpowiedzialny tylko za połączenie się z PlayStation 5 za pośrednictwem Internetu. Oznacza to, że Sony ma obrać zupełnie inną drogę, niż np. Asus czy Valve i celować w gadżet do PlayStation 5, który będzie wymagał do działania najnowszej konsoli firmy, bo posłuży graczom jako “mobilny pośrednik” między nimi, a PS5. Na dodatek premiera Project Q nie będzie najpewniej związana z wprowadzeniem na rynek jakiejkolwiek nowej technologii, bo Sony do tego produktu wykorzysta Remote Play, czyli funkcję pozwalającą na strumieniowanie sygnału w obie strony (z konsoli do handhelda i odwrotnie), która działa na konsoli Sony z innymi urządzeniami od dawna.
Czytaj też: Xperia 1 V i Xperia 10 V zapowiadają się ciekawie. Sony nadal walczy
Postawmy więc sprawę jasno – Sony ma zamiar wprowadzić na rynek ekran zintegrowany z padem, którego można bez problemu zastąpić smartfonem i zewnętrznym kontrolerem. Na jednym ładowaniu wytrzyma zapewne długo, ale jedyną jego przewagą nad domowymi sposobami korzystania z funkcji Remote Play, będzie tylko i wyłącznie integracja z DualSense. Dlatego właśnie mam jeden wielki problem z wyobrażeniem sobie tego, co dokładnie chce tym osiągnąć Sony. Zwłaszcza w momencie, kiedy gier ekskluzywnych firmie ciągle brakuje, a np. nowy God of War nie jest tym, czym rekordowo sprzedająca się Zelda, żeby grać w niego na małym ekraniku o niskiej jakości i udawać, że rwąca łączność nie jest problemem.
Czy więc to zwyczajna próba podkradnięcia kawałka tortu na rynku handheldów? Jeśli tak, to dlaczego firma odpowiedzialna za konsolę nowej generacji nie domyśliła się, dlaczego Nintendo wprowadziło na rynek wersję OLED Switcha? Mam wręcz prawie pewność, że Sony mogło nawet nie zadbać o matową matrycę, przez co granie na Project Q na świeżym powietrzu będzie katorgą. Oczywiście na tę chwilę wiemy tylko tyle, że ekran będzie cechował się rozdzielczością HD, ale w myśl marketingowej zasady “zaletami się chwal, a wady przemilczaj”, możemy założyć, że w Project Q rzeczywiście znajdzie się standardowy LCD o odświeżaniu 60 Hz. Mam jednak ogromną nadzieję, że w tym akurat się mylę.
Czytaj też: Sprawdziłem odtwarzacz Sony Walkman NW-A306 i mam tylko jedno pytanie: po co?
Sony chce wprowadzić na rynek już w listopadzie tego roku sprzęt, który ma być czymś w rodzaju uboższej, bo uzależnionej od łączności sieciowej alternatywy dla pełnoprawnych handheldów wszystkim posiadaczom PlayStation 5. Jeśli rzeczywiście tylko taka będzie rola Project Q i jeśli nie mylę się co do wyświetlacza, to tylko niska cena jest w stanie zapewnić takiemu urządzeniu sukces. DualSense 5 kosztuje nieco ponad 300 złotych, 8-calowy ekran to kwestia zapewne kilkudziesięciu złotych u producentów, więc racjonalna cena za taki sprzęt powinna nie przekroczyć 500, może 600 złotych. Chyba że Sony szykuje z Project Q coś rewolucyjnego i rzeczywiście nie będzie to “Dualsense z ekranem i Wi-Fi” – wtedy za to całe narzekanie uderzę się w pierś.
PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!