Bez prądu baza wojskowa nie ma sensu. USA zadbają o energię elektryczną za pośrednictwem laserów
DARPA, czyli amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych, ma w portfolio całą masę ciekawych projektów, wśród których znajdują się zarówno narzędzia do wyrządzania zniszczeń i krzywdy “tym po drugiej stronie”, jak i systemy związane bezpośrednio z infrastrukturą. W przypadku projektu POWER mowa właśnie o tym drugim, bo jego celem jest brawurowe wręcz wykorzystywanie laserów do zapewnienia dostępu do energii elektrycznej odległym bazom wojskowym. Aktualnie są one uwiązane głównie do spalinowych generatorów, bo czerpanie prądu z okolicznej infrastruktury często jest albo niemożliwe, albo zbyt ryzykowne ze względu na działania wrogów, dla których priorytetem jest pozbawienie placówek USA podstawy do działania m.in. radarów.
Czytaj też: Rosja uważa ten samolot za ogromne zagrożenie. Mają go USA, a Chiny właśnie zakończyły jego test
W ogólnym rozrachunku bezprzewodowy transfer energii elektrycznej nie jest niczym nowym, bo informował o nim już Nikola Tesla w latach 90. XIX wieku. Niestety mimo upływu prawie półtorej wieku nadal ludzkość nie okiełznała prądu w stopniu, który umożliwiałby porzucenie m.in. przewodów na rzecz nadajników i odbiorników prądu. Próby tego ciągle trwają i sprowadzają się nie tylko do wojskowego poletka, ale też naszego codziennego życia, bo m.in. ładowania smartfonów. Tyle tylko, że DARPA chce wnieść koncept bezprzewodowego przesyłania energii na zupełnie nowy poziom, transportując tak ogromne ilości prądu, aby sprostać zapotrzebowaniu na niego w bazach wojskowych.
Celem projektu POWER jest stworzenie bezprzewodowej sieci energetycznej poprzez wykorzystanie laserów do przesyłania energii ze źródeł naziemnych do odległych amerykańskich baz wojskowych. Tyczy się to zwłaszcza tych placówek, które obsługują energochłonny sprzęt lub borykają się z logistycznymi wyzwaniami w zakresie dostępu do paliwa. Aby to osiągnąć, DARPA chce zaprojektować i zademonstrować optyczne przekaźniki energii, czyli urządzenia, które mogą przekierowywać, wzmacniać i zbierać transmisje energii laserowej przy zachowaniu jakości i wydajności wiązki.
Czytaj też: Poznaj tajemnicę niszczyciela bunkrów. USA pokazały wyjątkową bombę
Kiedy już to zostanie osiągnięte, projekt wejdzie w fazę demonstracji, w której to przekaźniki zostaną umieszczone w centrum nadawczym, na platformach lotniczych (dronach lub samolotach) oraz w obiektach odbiorczych (docelowych bazach). Taki praktyczny test wykaże sens i potencjał transmisji energii na duże odległości poprzez wykorzystywanie wielu węzłów w powietrzu. Testować i mierzyć zdecydowanie jest co, bo taka transmisja energii elektrycznej nie bez powodu nadal pozostaje w sferze marzeń. Dręczy ją problem niskiej wydajności konwersji, ogromnych strat między odbiornikiem a nadajnikiem i wreszcie same kwestie bezpieczeństwa oraz stabilności.
W ogólnym rozrachunku tak naprawdę trudno wyobrazić sobie, żeby bezprzewodowy transfer energii elektrycznej za pomocą laserów był w stanie zasilić oddalone bazy danych w chwilach, kiedy byle deszcz i pył jest w stanie zakłócić ich wiązki. Z drugiej jednak strony w świecie z powszechnymi miniaturowymi reaktorami nuklearnymi i pojemnymi akumulatorami możliwe będzie machnięcie ręką na duże straty energii i ładowanie akumulatorów w oddalonych bazach lub przyczółkach z przerwami podyktowanymi warunkami pogodowymi.
Czytaj też: Tajemnice Rosji w rękach USA. Amerykanie przechwycili wrogi sprzęt
Czy DARPA będzie w stanie przekuć marzenie o “bezprzewodowym prądzie” na rzeczywistość i czy jeśli już okiełzna tę technologię, to czy sprawdzi się ona w praktyce i będzie wystarczająco lepsza od przewodów lub generatorów? Odpowiedź na to pytanie przyniesie tylko i wyłącznie czas, bo prób dążenia do efektywnego przesyłania energii elektrycznej na odległość była już cała masa, a jak technologii w powszechnym użytku jak nie było, tak nadal nie ma.