Poza pisaniem do Internetu od kilku lat zajmuję się zawodowo fotografią i montażem wideo; pracą z kolorem zajmuje się też moja lepsza połowa, toteż w naszym gospodarstwie domowym arcyważne jest przede wszystkim odpowiednie oświetlenie miejsca pracy, a także dobór odpowiedniego monitora. Nie takiego, który ma na broszurce napisane „100% sRGB”, tylko takiego, który faktycznie pozwoli na krytyczną ocenę koloru i to w wielu różnych zadaniach.
Do pracy i przygotowania materiałów do Sieci potrzebuję bezbłędnego pokrycia przestrzeni barw sRGB, bo w takiej palecie wyświetla się wszystko, co oglądamy w przeglądarce internetowej. Jako że sRGB stopniowo ustępuje miejsca palecie DCI-P3 (zwłaszcza na urządzeniach mobilnych), muszę mieć możliwość szybkiego podejrzenia na monitorze, czy moje materiały będą się poprawnie wyświetlać na smartfonach odbiorców. Pracujemy też z drukiem, drukując zdjęcia i przygotowując materiały graficzne pod wydruk wielkoformatowy, toteż do gry wkracza kolejne kryterium, które drastycznie zawęża możliwość wyboru monitora – pokrycie przestrzeni barw AdobeRGB. O ile stosunkowo łatwo znaleźć dobry monitor do pracy z sRGB, DCI-P3 czy nawet filmowym Rec.709, tak znaleźć taki, który dodatkowo pokrywa pełną przestrzeń barwną Adobe łatwo już nie jest. Zwykle patrzymy na monitory które są bardzo drogie i niezbyt urodziwe, i… dotąd sądziłem, że tak ma być.
Jest bowiem jeszcze jeden aspekt, na który przeciętny konsument nie musi zwracać uwagi, a osoba pracująca z kolorem już tak – długowieczność panelu. Ekran musi wyświetlać poprawne kolory za każdym razem. Nie może być tak, że po kilku miesiącach pracy po kilkanaście godzin na dobę ekran zacznie świecić nierówno albo będzie zafałszowywał kolory, a tak zwykle bywa ze „zwykłymi” monitorami (nawet tymi dla graczy). Monitory dla profesjonalistów są zwykle grubsze i brzydsze, ale za to oferują lepsze chłodzenie panelu i większą długowieczność. Trzeba jednak dbać o ich należytą konserwację i co jakiś czas kalibrować ekran, bo nawet najlepszy monitor z czasem zaczyna się nieco „rozjeżdżać”.
ViewSonic VP2786-4K to podobno najlepszy monitor dla fotografów. Już rozumiem, dlaczego
Model, o którym tu rozmawiamy, zdobył w tym roku prestiżową nagrodę TIPA dla najlepszego profesjonalnego monitora dla fotografów. Po kilku tygodniach korzystania z tego ekranu kompletnie to rozumiem, bo – jak wspominałem we wstępie – ViewSonic VP2786-4K obalił wszystkie moje opinie na temat monitorów dla profesjonalistów.
Zacznijmy od tego, co widać od razu, czyli designu. Znakomita większość monitorów dla fotografów ma grubaśne ramki i obudowę przywodzącą na myśl złote lata telewizorów plazmowych. Oczywiście te ramki mają do pewnego stopnia swoje uzasadnienie – ich zadaniem jest niwelować typowy dla paneli LCD „wyciek światła” przy krawędziach, a jednak monitor ViewSonic jakimś cudem nie ma ani grubaśnych ramek, ani „wycieku światła”. Ramki mają może z pół centymetra grubości i pięknie integrują się z wyświetlanym obrazem. Nie są to paskudne, odstające kawałki plastiku, a w zestawie nie zabrakło też magnetycznego kaptura, który również sprawia bardzo eleganckie wrażenie.
Pięknie prezentuje się też metalowa, ciężka podstawka, która stabilnie utrzymuje monitor na biurku, nie zbiera odcisków palców i daje sporo przestrzeni na odkładanie akcesoriów. Świetnie zaprojektowane jest też ramię, pozwalające na obrót monitora o 90 stopni w obydwie strony i naprawdę rozległą regulację na wysokość. Ma też zintegrowany przepust na kable, co bardzo się przydaje, bo ViewSonic VP2786-4K może pełnić rolę hubu USB, bo na jego pokładzie znajdziemy następujące złącza:
- 4 porty USB-A 3.2,
- złącze USB-C 3.2 (z opcją ładowania z mocą do 90W),
- złącze USB-B,
- gniazdo słuchawkowe,
- wejście HDMI 2.0,
- wejście DisplayPort 1.4,
- gniazdo microUSB do kalibratora ColorPro Wheel.
Ekran zachwyca
Oczywiście najjaśniejszym punktem tego monitora (dosłownie i w przenośni) jest wyświetlacz. Ten ma przekątną 27”, rozdzielczość 3840 x 2160 px, odświeżanie 60 Hz, jest panelem 10-bitowym i oferuje następujące pokrycie przestrzeni barwnych:
- AdobeRGB: 113 %
- DCI-P3: 112 %
- EBU: 151 %
- Rec.709: 152 %
- SMPTE-C: 165 %
- NTSC: 108 %
- sRGB: 152 %
Między przestrzeniami barwnymi możemy się przełączać w locie przy użyciu przełącznika z tyłu monitora lub przełącznika ColorPro Wheel (o tym za chwilę). Panel pokryty jest warstwą antyodblaskową 3H, więc nawet jeśli stanowisko pracy mamy przy oknie, to nadal można wygodnie pracować.
Co ciekawe, z tyłu obudowy producent zastosował też lampę z oświetleniem ambientowym. Nie zastąpi ona profesjonalnego dostosowania pracowni, ale znacznie ułatwia pracę po ciemku czy w pomieszczeniu, gdzie oświetlenie nie jest idealne.
Wracając jeszcze na moment do przestrzeni barwnych; ViewSonic VP2786-4K przyjeżdża do konsumenta fabrycznie skalibrowany, z potwierdzającym to certyfikatem. Kalibracja fabryczna jest tu w zasadzie perfekcyjna, co mogłem potwierdzić przeprowadzając własne pomiary, które nie różniły się w zasadzie niczym od tych domyślnych.
ViewSonic VP2786-4K ma tajną broń
Nie jest niczym nowym monitor graficzny z wbudowanym kalibratorem. Zwykle wysuwają się one z obudowy, albo są dołączane do zestawu. Zupełną nowością jest jednak kalibrator, który potrafi coś więcej, niż tylko dopasowywać ustawienia wyświetlacza.
Dołączony do zestawu kalibrator ColorPro Wheel to bodajże najbardziej zmyślny dodatek do monitora, jaki dotąd widziałem. Na pozór wygląda on jak pokrętło funkcyjne, które również znajdziemy w niektórych monitorach profesjonalnych i… taką funkcję też może ono pełnić. Mamy tu dwa przyciski i pokrętło, pozwalające na zmianę ustawień monitora bez konieczności sięgania do obudowy. Można nim też dokonywać zmiany ustawień w programach Capture One oraz Adobe Photoshop. Jednak u dołu tego dodatku znajduje się też „oczko” kalibratora, które pełni dwie funkcje.
Pierwsza to oczywiście kalibracja, która jest tutaj tak prosta i bezproblemowa, że aż trudno uwierzyć, że do swojego prywatnego monitora muszę co kilka miesięcy wzywać specjalistę. Instalujemy program Colorbration+, zawieszamy na monitorze kalibrator, posiłkując się zintegrowaną przeciwwagą, czekamy niecałe dwie minuty i voila! Kalibracja gotowa, a monitor automatycznie zapisuje jej rezultaty jako jedno z predefiniowanych ustawień wyświetlania. Możemy też zapisać rezultat w postaci profilu ICC.
Druga opcja jest jednak zupełnie unikatowa i potencjalnie bezcenna dla kogoś takiego jak ja, kto pracuje przy fotografii produktów. Otóż dzięki oprogramowaniu ColorPro Sense możliwe jest wykonanie pomiaru… koloru materiału. Innymi słowy, przykładamy ColorPro Wheel do danej powierzchni (do wyboru są nawet presety dla różnego rodzaju materiałów czy tkanin) i od razu widzimy, jaki kolor ma dana tkanina. Mało tego, program może nam od razu powiedzieć, jakie inne kolory z palety Pantone pasują do zmierzonej barwy, co znacząco ułatwia np. planowanie aranżacji albo projektu graficznego dla kreacji reklamowej. Dla mnie ta funkcja z kolei oznacza, że fotografując produkt mogę mieć 100-procentową pewność, że w ferworze obróbki zdjęć zachowam autentyczną barwę fotografowanego obiektu, co jest krytyczne podczas przygotowywania zdjęć do kampanii reklamowych.
A gdy nie korzystamy z pokrętła, producent przewidział na nie dedykowaną przestrzeń z tyłu podstawki, gdzie ani nie zajmuje przesadnie dużo miejsca, ani nie rzuca się w oczy.
Najlepsze na koniec. ViewSonic VP2786-4K potrafi to wszystko, a nie kosztuje fortuny
Gdy pomyślę, ile pieniędzy trzeba by było wydać kilka lat temu na monitor o takich możliwościach, moje oczy robią się jakoś dziwnie wilgotne (również na wspomnienie tego, ile z żoną wydaliśmy na nasze monitory…). Tymczasem ViewSonic VP2786-4K nie dość, że wygląda i działa lepiej od większości monitorów podobnego kalibru, to jeszcze kosztuje od nich bez porównania mniej. Monitor będzie dostępny w oficjalnej dystrybucji w Polsce już w czerwcu, a do sklepów trafi w sugerowanej cenie… 6690 zł.
Dla zwykłego konsumenta może się to wydawać dużą sumą pieniędzy, ale dla kontekstu – profesjonalne monitory graficzne o zbliżonych możliwościach i rozmiarze kosztują blisko, albo wręcz ponad dwukrotnie więcej. I żeby było jasne – mimo znacznie niższej ceny nie widać tu absolutnie żadnych kompromisów. Pracując na monitorze ViewSonic VP2786-4K czułem, że to narzędzie, któremu mogę zaufać i które na każdym kroku ułatwia mi pracę, zamiast w niej przeszkadzać. A tym segmencie właśnie to jest najważniejsze.