Rozwój ASTROS III miała napędzić wojna w Ukrainie. Czym jednak naprawdę ta jest nowoczesna wyrzutnia pocisków?
Historia rozwijanej przez brazylijską firmę Avibras Indústria Aeroespacial wyrzutni ASTROS III (Artillery Saturation Rocket System III) jest ciekawa. Wystarczy tylko wspomnieć, że pierwsze wzmianki o niej pojawiły się już przed wieloma laty, jako że w 2013 roku armia brazylijska doczekała się dostawy części baterii ASTROS III z planem nabycia trzech pełnych baterii do 2018 roku. Następnie słyszeliśmy o ASTROS III przy okazji ogłoszenia programu ASTROS 2020, którego celem była modernizacja i zwiększenie zdolności artyleryjskich systemów armii brazylijskiej do 2020 roku wraz z modernizacją istniejących systemów ASTROS II do standardu ASTROS II Mk6 lub Mk3M, które są kompatybilne z systemami ASTROS III.
Czytaj też: Koszmarny dzień dla lotnictwa Rosji. Brawurowe akcje Ukrainy pozbawiły agresora ponad 100 mln. dol.
Tyle tylko, że te plany nie wypaliły. Potwierdzają to najnowsze informacje, wedle których wspomniana brazylijska firma zaprojektowała ASTROS III, który może wystrzeliwać pociski i rakiety o zwiększonej sile ognia oraz zasięgu w porównaniu z poprzednią generacją ASTROS II. Jak to więc jest, że system ten był testowany przed dekadą, pięć lat temu miał wejść na służbę, a dopiero dziś “powstał” i na dodatek miał zostać zainspirowany wojną w Ukrainie? Wygląda to tak, jakby ASTROS III został w ostatnich latach odwieszony na hak i odświeżony dopiero wtedy, kiedy okazało się, że w nowoczesnych konfliktach artyleryjskie systemy rakietowe są szczególnie przydatne.
Aktualna wersja ASTROS III opiera je na podwoziu Tatra Truck T815 w wersji 7T3B41 i z napędem 8×8 i obejmuje wyrzutnie, która może przenosić różne typy pocisków i rakiet o różnym kalibrze oraz zasięgu. Aktualnie brazylijska firma ponoć rozważa budowę prototypu zespołu wyrzutni ASTROS III oraz pracuje nad pojazdem do uzupełniania amunicji wyrzutni, czyli (w uproszczeniu) wielkim dźwigiem do przeprowadzania procesu załadunkowego szybko i prosto.
Czytaj też: Wojna na cheatach, czyli amerykański klucz do oślepiania wrogów
Wprawdzie ASTROS III może wykorzystywać różne typy pocisków, bo AV-SS 30, AV-SS 40, AV-SS 60, AV-SS 80 i AV-SS 150, które mają różne kalibry i zasięg sięgający od 9 km do 150 km. Tymi najbardziej imponującymi są pociski manewrujące AV-MTC o zasięgu do 300 km, co oznacza, że gdyby umiejscowić je w centrum Polski, mogłyby uderzyć w praktycznie każdy skrawek naszych ziem, kierując się na cel za pośrednictwem GPS oraz nawigacji inercyjnej. Wyrzutnia może uzyskać raczej wysoką szybkostrzelność, mogąc przyjąć do czterech pocisków AV-MTC jednocześnie, a to dzięki połączeniu pojazdu ładującego z zamontowaną już w ASTROS III platformą wielokrotnego startu AV-PLM, która pozwala na szybkie i elastyczne odpalanie różnych typów pocisków.
Czytaj też: Wojna w kosmosie? Dzięki nowemu projektowi USA będą na nią gotowe
Patrząc na ASTROS III, od razu przed oczami mam amerykańską wyrzutnię HIMARS, która udowodniła już wielokrotnie, jak wiele jest w stanie zdziałać na froncie. Aktualnie nie jest jednak wiadome, kiedy i czy w ogóle ASTROS III doczeka się pierwszego prototypu, finalnej wersji i wreszcie doczłapie się do służby.