Format kompresji RAR jest z nami od dawna, bo jego początki sięgają marca 1993 roku. Odpowiada za niego rosyjski programista Jewgienij Roszal (rozwinięcie skrótu RAR to po prostu Roshal Archive). Nie jest on już jednak właścicielem praw do algorytmu kompresji. Postanowił przekazać je swojemu bratu, który przejął na siebie wszelkie kwestie biznesowe, żeby samemu skupić się na rozwijaniu oprogramowania. W ten sposób powstała firma RarLab zajmująca się dystrybucją aplikacji WinRAR, która obecnie ma swoją główną siedzibę w Berlinie.
Początkowo narzędzie dało się obsługiwać wyłącznie z linii poleceń, ale już dwa lata później (1995) zadebiutowała pierwsza wersja aplikacji z interfejsem graficznym, jak sugeruje sama nazwa, przeznaczona dla systemów Windows (w tamtym czasie 3.x). WinRAR zapisał się w historii komputerów nie tylko dużo lepszym algorytmem kompresji (w testach redakcyjnych RAR wielokrotnie okazywał się skuteczniejszy i szybszy od zaprojektowanego pod koniec lat 80. XX wieku dla MS-DOS formatu ZIP). Serce milionów użytkowników zdobył również za sprawą liberalnego (delikatnie mówiąc) modelu licencyjnego.
Program udostępniany na licencji trialware po upłynięciu 40 dni darmowego okresu testowego uprzejmie upominał się o wykupienie licencji. Co się działo kiedy nie spełniliśmy tej prośby? NIC. Użytkownik musiał jedynie pogodzić się z faktem wyświetlania komunikatu przy każdorazowym uruchomieniu aplikacji, który mógł natychmiast zamknąć. Wyobrażacie sobie taką sytuację dziś? Oczywiście po jakimś czasie internet zalały memy o tych, którzy gdzieś tam kupili licencję na WinRAR. Jak widać, nawet sami przedstawiciele RarLab podchodzą do tej kwestii w dość luźny sposób.
Niech was jednak nie zmyli podejście zwykłych konsumentów. WinRAR ochoczo kupuje przede wszystkim biznes. Mało tego, w Chinach specjalna edycja programu jest oferowana do użytku osobistego całkowicie bezpłatnie. Nie ma zatem mowy o funkcjonowaniu firmy na skraju bankructwa, jedzeniu sucharów i popijaniu ich wodą z rzeki. Coś się jednak w tym modelu wkrótce zmieni i nie mam co do tego wątpliwości. Kluczem jest wspomniane ogłoszenie na konferencji Build.
Windows 11 z poważną zmianą dla plików RAR
WTEM! Dodaliśmy natywną obsługę dodatkowych formatów archiwów, w tym TAR, 7-ZIP, RAR, GZ i wielu innych, korzystających z projektu libarchive open source. Teraz można uzyskać lepszą wydajność funkcji archiwizacji podczas kompresji w systemie Windows – napisał na oficjalnym blogu Microsoftu Panos Panay, odpowiadający w koncernie z Redmond za rozwój systemu. Ten skromny komunikat, który pojawił się znienacka w zalewie nowości dla Windows 11 zaprezentowanych na konferencji Build, zwiastuje chyba koniec pewnej epoki dla programu WinRAR.
Czytaj też: Nowa funkcja w Windows 11. Microsoftowi naprawa błędów zabiera śmiesznie dużo czasu
Oznacza bowiem, że użytkownicy nie będą mieli potrzeby instalowania jakichkolwiek dodatkowych aplikacji, aby spakować i rozpakować pliki w powyżej podanych formatach. Odpada konieczność używania WinRAR, 7-zip oraz masy podobnych programów, które przez lata były tzw. must have zaraz po świeżej instalacji systemu.
Z ciekawości pokusiłem się o sprawdzenie cennika i wychodzi na to, że licencja na WinRAR to obecnie koszt niecałych 150 zł. Ciekawą pamiątką dla kolekcjonerów może być WinRAR Physical Delivery on CD, a więc program dostarczany na fizycznym nośniku, kosztujący dodatkowo niecałe 50 zł. Swoją drogą ciekaw jestem, czy wśród ludzi nie zagra teraz czynnik nostalgii do czasów minionych. Coś się kończy, coś się zaczyna. Trzymam kciuki za RarLab!